Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24


Powiedziałam i wsiedliśmy do samochodu.

- Dobra nakierujcie mnie gdzie mam jechać.

- Jay ci powie.

Powiedziałam jej. Jay jej mówił coś, a ja w tym czasie weszłam na Instagrama i obczaiłam Dianę.
Śliczne. Dałam serduszko i wyszłam, gdy usłyszałam, że przestali się kłócić.

Po chwili auto się zatrzymało.

- Dobra młodzi wysiadka.

- Dzięki.

Powiedziałam i wyszliśmy z auta. Ładny ma dom.

- Duży masz ten domek.

- No, a teraz chodź. Jason z chęcią ciebie pozna.

- Kto to Jason?

- A mój mały braciszek. No mam jeszcze siostrę starszą o 2 lata. Kylie.

- O tak samo ma na imię moja ciocia.

- No widzisz jaki zbieg okoliczności, a teraz chodź.

Zadzwonił, a nam otworzył mały, czarnowłosy chłopak.

- Cześć Jay, a kto to?

Wskazał na mnie.

- To jest moja dziewczyna. Możemy wejść?

- Tak. Wchodźcie, a i mama zrobiła ciasto, a Kylie przyprowadziła John'a.

Powiedział i pobiegł do domu.

- Kto to jest John?

- Narzeczony mojej siostry, a teraz chodź, bo przyszłej teściowej nie pozwala się czekać.

Wszedł do domu, a ja wstałam jak słup soli. Powiedział teściowa?! Nie pewnie żartował. E tam. Dobra wchodzę.

- Dzień dobry.

- Hejka. - Przybiegła chyba Kylie i mnie przytuliła. - Już myślałam, że ten idiota nigdy nie znajdzie dziewczyny. Powiedzmy sobie szczerze przypuszczałam, że jest gejem.

Gdy to usłyszałam cicho się zaśmiałam.

- Siostra ogarnij dupę i mi nie strasz Sophie!

Krzyknął Jay.

- No dobrze dobrze. Mamo! Musisz zobaczyć jaka jest Sophie!

- Już! Czekaj, bo muszę drugie ciasto dać do pieca.

Po chwili przyszła jego mama. Na serio młodziutka.

- Cześć kochana mam na imię Annie i jestem matką tego idioty i tej o to tu wcipskiej panienki.

Wyciągnęła do mnie rękę. Ja też i ją ucisnełam.

- Miło mi poznać. Mam na imię Sophie.

- Oj ja tu już dużo o tobie słyszałam.

Powiedziała Annie i dwuznacznie poruszała brwiami. Nagle przyszedł mi na ratunek Jay.

- Fajnie się gada, ale ty masz mama ciasto, Kylie ma John'a, a ja mam Sophie, więc proszę wrócić do czego robiłyście, a my idziemy na górę z ciastem.

Zaśmiałam się słodko i popatrzyłam na Jay'a, a on się zarumienił!

- Spokojnie brat. Już idziemy i się tak nie czerwień, bo jesteś bardziej czerwony niż burak!

Powiedział Kylie, gdzy wchodziła do innego pokoju.

- Kylie jutro nie żyjesz i to nie będzie moją winą jeśli obudzisz się bez włosów.

- Spierdalaj!

- Kylie!

Krzyknęła że znudzeniem Annie.

- Przepraszam za nich. Oni tak zawsze.

Obok nas pojawił się chyba John. Podał mi rękę.

- John. Narzeczony tej wariatki.

- Nie jestem wariatką!!

Usłyszałam krzyk Kylie.

- Sophie. Dziewczyna tego idioty.

Uśmiechnęłam się szyderczo.

- Nie jestem idiotą!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro