Rozdział 22
Powiedzieli chłopacy, a ja wyszłam. Szybko wróciłam do domu, a tam co zastałam to mnie totalnie zatkało.
Calum był związany kablem. Na nim siedział Ashton i Mike, a Luke i Sophie swijali się ze śmiechu. Justina nie było już, więc pewnie pojechał. Nagle do Caluma'a podbiegł mały Justin i wystawił nogę jakby miał zaraz się posikać i też tak się stało. Posikał się idealnie na twarz Calum'a.
- Fuuu. Weźcie mnie rozwiążcie muszę ryj umyć. Fuuujjjj zabiję tego psa.
- Dobra nie pytam co tu się stało.
Powiedziałam i poszłam na górę. Weszłam do pokoju, a po chwili przyczłapał Justin. Położyłam się na łóżku, on wskoczył do mnie na łóżko. Dobra trzeba się pakować.
- Justin idziemy się pakować. Ty szczerze też możesz jechać.
Szczeknął, że chyba rozumie.
Pov. Sophie
- Sophie rozwiąż mnie, bo muszę zabić twojego psa.
- Sory wujek, ale Justin jest dla mnie bardzo ważny, a poza tym ja ciebie nie związałam tylko wujek Mike i Ashton ciebie związali, a poza tym muszę iść się pakować, więc papa.
Poszłam na górę do swojego pokoju. Poczułam jak wibruje mi telefon. O dostałam wiadomość od Jay'a.
Kochany😍😘👄💓💓:
Masz dzisiaj wolne po południu?
Ja:
Muszę się spakować, ale możesz do mnie przyjść.
Kochany😍😘👄💓💓:
Dla ukochanej osoby wszystko ❤️
Ja:
Od kiedy jestem ukochana? Ja jestem czystej krwi suką.
Kochany😍😘👄💓💓:
Właśnie jesteś moją suką, ale i tak przyjdę.
Ja:
Spoko. Pomożesz mi się spakować.
Kochany😍😘👄💓💓:
No spoko. Będę za 5 minut.
Szybko jeszcze ogarnęłam pokój, usłyszałam dzwonek i pobiegłam na dół. W drzwiach stał Jay, a przy nim tata.
- Jestem!
Powiedział ucieszony.
- No widzimy, a po co ty tu robisz?!
Zapytał tata.
- Przyszedłem do Sophie, a czemu on jest związany kablem?
Powiedział Jay.
- Nie ważne. Chodź.
Pociągnęłam go do góry. Weszliśmy do mojego pokoju i położyliśmy się na łóżku, a ja się do niego przytuliłam.
- Sophie chciałem się ciebie czegoś spytać?
- Tak?
Przekręciłam się, że leżałam na jego brzuchu.
- Bo bardzo mi na tobie zależy i no wiesz.
- Tak, zgadzam się.
- Ale nawet nie wiesz co chcę powiedzieć.
Obóżył się Jay.
- Ale domyślam się.
Przysunęłam się do niego i wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się powoli, delikatnie, ale później rozpoczęła się walka, którą przegrałam. W końcu się od siebie oderwaliśmy, gdy brakowało nam powietrza.
- Czy, że zostaniesz moją dziewczyną?
- A co ja powiedziałam wcześniej, ale na razie nie mówmy tego nikomu, bo zaczną mówić, że skaczę z kwiatka na kwiatek.
- Bo tak jest - cmoknał mnie w czubek nosa - a teraz chodź, bo musisz się w końcu spakować.
- Ale ja nie chcę.
Zaczęłam mu marudzić.
- Sophie!
Nagle do pokoju wszedł tata.
- Co wy tu robicie i czy możesz z niego zejść?
Zapytał poirytowany tata.
- Rozmawiamy i idziemy się pakować.
- No właśnie widzę.
Westchnął tata, a ja poczułam ręce na moich pośladkach. Jay ojciec się wkurwi.
- Bierz mi te ręce z jej dupy, bo ci wsadzę flaminga w dupę i wykastruję cię tępymi nożyczkami.
- Tato!
Krzyknęłam i zeszłam z Jay'a.
- Sory tato, ale musimy się spotkać.
Wypchałam tatę za drzwi i je zamknęłam.
- To teraz się pakujemy.
Powiedział Jay, a za zaczęłam jęczeć.
- Nie jęcz tylko wyciągaj walizkę i chodź.
Wziął mnie za rękę i pociągnął mnie do siebie i poszliśmy do szafy.
- Ja ci wyciągam ciuchy, a ty mówisz tak lub nie. Jak jest na Tak to pakujesz.
Powiedział Jay.
- No dobra.
Usiadłam przy walizce, a Jay wstanał przy szafie. Rzucał mi ubrania, ale po chwili przestał. Popatrzyłam na niego, a on trzyma moje czarne, koronkowe stringi.
- Yyy
To totalnie mnie zatkało.
- Ładne.
Jak gdyby nigdy nic powiedział Jay i się uśmiechnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro