Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17


- Jason zajmuję się Sophie, bo się cięła i zemdlała. Uwierz mi ciesz się, że nie widziałeś jej łazienki, a Lily na jej widok zemdlała i jest w waszym pokoju.

- Dobra to ja idę do Lily. Brent idziesz do siostry.

- Spoko.

Pov. Brent

Poszedłem do pokoju Sophie j totalnie zamarłem. Ona blada leży na łóżku, przy nie jest wujek Jason i coś tam robi przy jej rękach. Kurwa ona się cięła.

- Brent nie stój tak i idź do łazienki i przynieś mi mokry ręcznik.

- Już.

Poszedłem do łazienki, a tam cała umywalka w krwi i trochę podłoga. Nie no zabiję Nath'a.
Wziąłem mały ręcznik, namoczyłem go i poszedłem do wujka. Dałem mu ten ręcznik i zobaczyłem, że Sophie się budzi.

- C-co się s-stało?

~ 3 dni później ~

- Siostra wstawaj!

- Nie chcę iść.

- No dajesz będzie Leo, Luna, Jay też się specjalnie przepisał dla ciebie, Meteo i inni.

- Ale ja nie chcę.

- No chodź. Po drodze wstąpimy do Starbucks'a.

- No dobra.

Niechętnie wstałam, wzięłam z szafy różową bluzę z napisem game over i czarne spodnie.


Poszłam do łazienki, umyłam się. Popatrzyłam na ręce. Te blizny zostaną do końca życia. Przypomniałam sobie co się stało i poczułam, że znowu płaczę. Zaraz potem ktoś wszedł do łazienki.

- Siostra nie martw się tym idiotą. Chodź ubieraj się i lecimy do Starbucks'a.

- S-spoko.

Wyszedł, a ja zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się i zeszłam na dół.

- Cześć córcia. Zrobiłem dla ciebie naleśniki.

- Dzięki tato, ale nie mam ochoty na naleśniki wezmę jabłko i idę.

- Dobrze, ale poczekaj na Brent'a.

- Spoko.

Po 3 minutach przyszedł Brent i poszliśmy do garażu po auto.

- Tata ci pozwolił wziąć jego dziecko?

- Nie.

- Okej.

Siedziałam dalej w ciszy. Brent odpalił samochód nagle usłyszeliśmy krzyki z domu.

- Brent idioto oddawaj mój samochód. I to niby jest mój syn. Oddawaj go!!

Wybiegł z domu, a my już pojechaliśmy do szkoły, a w lusterku było widać jeszcze biegnącego tatę. Dobra to jest śmieszne. Zaczęłam się śmiać.

- O widzę, że humorek się poprawił.

- No tak.

- Widzisz.

- Brent dziękuję.

- Za co?

- Za to, że zawsze przy mnie jesteś i mi pomagasz i no po prostu dzięki.

- Ooo, bo się jeszcze zarumienie.

- Dobra zapamiętać ty nie umiesz być poważny.

- I to zawsze.

Po chwili byliśmy już pod szkołą. Wyszłam z auta i wszystkie oczy skierowane na mnie. No tak nie było mnie w szkole 3 dni i pewnie wieść o moim cudownym chłopaku się rozniosła.

- Sophie!

Tradycyjnie jak usłyszysz piękne synchro to znaczy.

- Meteo! Leo!

- Jak się czujesz?

Zapytał Leo.

- No jakoś idzie, ale blizny zostaną. Jaka ja byłam głupia.

- Sophie nie byłaś głupia.

Usłyszałam Jay'a. Popatrzyłam w stronę Jay'a, pobiegłam do niego i mocno się przytuliłam.

- Sophie spokojnie nie widziałaś mnie tylko 3 dni.

- Ale i tak się mocno stęskniłam.

- Dobra gołąbeczki wy was zostawiamy.

Znowu duet bliźniaków w tym samym czasie powiedzieli i poszli.

- Sophie my też tak musi. To jest zajebiste.

Powiedział Brent i poszedł za nimi.

- To co moja gołąbeczko idziemy do szkoły, ale najpierw muszę ci coś pokazać.

Wyciągnął komórkę i pokazał mi swoje zdjęcie.

- Co o nim sądzisz?

- Super! Wejś mi prześlij będę miała co na tapetę.

- A co masz teraz?

- Yyy Orichimaru.

- Kto to?

- A taki wónsz z Naruto. Patrz.

Wyciągnąłam komórkę i mu pokazałam tą zajebistą tapetę.


- Eee słaba lepsza ta.


- Z kim tam jesteś?

- Z Brebt'em, ale dobra chodźmy już na lekcję, bo ogólnie jesteśmy spóźnieni 3 minuty.

- No okej. Tylko zacznij kuleć.

- Czemu?!

- Ponieważ musimy mieć wymówkę dlaczego się spóźniliśmy, a ty Jay powiesz, że wskoczyłam na ciebie, przewróciliśmy się i boli cię kostka.

- Ależ ty mądra pani Hemmings.

- No po mamusi, a teraz kuleć!

- Już!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro