Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Matt masz przejebane"

Pov. Luke

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy od razu do domu. Lily się uparła, że będzie z nami mieszkać, bo jej się nudzi i powoli zaczyna ją wkurwiać Matt, i często mu mówię, że ma przejebane, a ten ma to w dupie, bo cały czas opowiada o swojej dziewczynie. On nadal mnie niezbyt toleruje, ale powiedział mi, że ma zamiar się jej oświadczyć i mam nic nie mówić Lily, bo zrobi mi takie kazanie, że zrezygnuje z tego. Tak poza tym to będzie miał bardziej przejebane, bo jej nie powiedział i przy okazji ja też będę miał przewalone u niej.
Przyjechaliśmy do domu i od razu Calum otworzył drzwi i poleciał po mały ręczniczek, żeby zrobić okład.

- Kurwa Luke gdzie jest ten jebany ręcznik!

- U niej w szafie pod strojem jednorożca!

Pov. Lily

Luke położył mnie na kanapie i nagle obok mnie znalazła się Kylie. Kochana jest ze mną od początku.

- Kylie dasz mi wody i otwórz okno proszę.

- Spoko.

Poszła do kuchni i wróciła z wodą.
Ja wziąłem komórkę i napisałam mu co się stało.

Ja:
Justin znowu omało co nie zemdlałam.

Bibuś😍😘😚:
Zaraz będę i mi wszystko powiesz tylko gdzie jesteś? U Matt'a czy Luke'a?

Ja:
U Luke'a.

- Kurwa Calum mówię ci, że ten ręcznik jest w szafie, a nie w komodzie.

- Boże przecież to jest to samo.

- Nie.

Boże zaczyna się kłótnia. Napiłam się wody i poszłam do okna. Stałam w otwartym oknie i od razu mi się polepszyło.

- Lily won do łóżka, znaczy na kanapę, bo się jeszcze przeziębisz.

Usłyszałam za sobą głos Bibusia i pobiegłam do niego i skoczyłam na niego.

- Jak mi odbierzesz narzeczoną to cię zajebie.

Ni stąd, ni zowąt obok nas pojawił się Luke.

- Sory stary, ale spóźniłeś się, bo to jest moją żona.

- Nikt mnie tu nie kocha!

- Ja ciebie kocham.

Nagle przy Luke'u pojawił się Calum i się do niego przytulił.

- Sory Calum, ale nie jestem gejem, a poza tym mam narzeczoną.

- Złamałeś mi marzenia!

- Życie, a tak poza tym Kylie ty nie miałaś powiedzieć dyrkowi czemu nas nie ma?

- Kufa zapomniałam.

- No to dzwoń to swojego boja, żeby powiedział dyrkowi.

- Spoko.

Pov. Kylie

Wybrałam numer Mike.

- Hej skarbie. Gdzie jesteś, bo nie chcę tu siedzieć, bo akurat dyrektor gołosi przemowę, że już jesteśmy dorośli itd.

- No jestem u was, bo Lily prawie zasłabła i ja miałam powiedzieć Benowi czemu nas nie ma. I mam prośbę do ciebie żebyś tam mu powiedział.

- Spoko. To wybacz na chwilę. Ben! Jakby co to Hemmings, przyszła pani Hemmings, Hood i Lates poszli do domu, bo Lily zasłabła!

- Dobrze, ale nie jesteśmy na Ty.

- No to nie moja wina, ale przepraszam muszę wrócić do rozmowy z moją dziewczyną. No już jestem skarbie.

- Nie no super mu pocisnąłeś.

- No wiem. Dobra kończę, bo czarownica idzie do mnie pa.

- Pa.

I się rozłączył.

Pov. Lily

- Jesteśmy usprawiedliwieni, a ciebie - pokazała na mnie - nazwał przyszłą panią Hemmings.

- I dobrze niech się już przyzwyczaja, bo za niecałe dwa miesiące będzie już tylko moja.

- No i jeszcze Justina, Brend'a i twojej mamy.

- A Lily masz suknię ślubną?

Zapytała się mnie Kylie.

- Yyy ładną mamy dzisiaj pogodę nieprawdaż.

- Lily przecież to jest najważniejsze. Dobra robimy tak Calum jedzie z nami po suknię, a Justin i Luke po obrączki, bo pewnie też ich nie macie.

- Jak ty nas dobrze znasz, ale dobra pojedziemy tylko muszę się przebrać.

Pobiegłam do pokoju, a w trakcie mojego maratonu usłyszałam chyba od każdego, żebym nie biegała, ale ich nie słuchałam. Weszłam do pokoju i ubrałam granatową luźną sukienkę w białe kropki.

Do tego czarne sandałki. Wzięłam czarną torebkę i spakowałam to co potrzebne i zeszłam na dół.

- To co moje panie? Jedziemy!

- Ja jestem panem.

- Tylko w 50%, więc teraz będziesz panią.

Wyszliśmy do auta i pojechaliśmy.

~ W sklepie 2 godziny później ~

- Boże Lily wejś się zdecyduj. Siedzimy tu już dwie godziny!!

- Calum zamknij się rozmawiamy.

Miałam dylemat którą wziąć czy wziąć długą białą z koronką tylko na rękach

(Przepraszam za jakość)
czy krótszą do kolan i od brzucha koronka.

- Bierzemy obie i chodźcie już.

- Dobra bierzemy dwie.

Wzięłam sukienki i poszłam do kasy.

~ W domu ~

- Już z wami nie idę. No dobra może do Starbucks'a i na pizzę, ale to są wyjątki.

- Oj nie narzekaj. Nie było tak strasznie.

- Racja była okropnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro