"Matt masz przejebane"
Pov. Luke
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy od razu do domu. Lily się uparła, że będzie z nami mieszkać, bo jej się nudzi i powoli zaczyna ją wkurwiać Matt, i często mu mówię, że ma przejebane, a ten ma to w dupie, bo cały czas opowiada o swojej dziewczynie. On nadal mnie niezbyt toleruje, ale powiedział mi, że ma zamiar się jej oświadczyć i mam nic nie mówić Lily, bo zrobi mi takie kazanie, że zrezygnuje z tego. Tak poza tym to będzie miał bardziej przejebane, bo jej nie powiedział i przy okazji ja też będę miał przewalone u niej.
Przyjechaliśmy do domu i od razu Calum otworzył drzwi i poleciał po mały ręczniczek, żeby zrobić okład.
- Kurwa Luke gdzie jest ten jebany ręcznik!
- U niej w szafie pod strojem jednorożca!
Pov. Lily
Luke położył mnie na kanapie i nagle obok mnie znalazła się Kylie. Kochana jest ze mną od początku.
- Kylie dasz mi wody i otwórz okno proszę.
- Spoko.
Poszła do kuchni i wróciła z wodą.
Ja wziąłem komórkę i napisałam mu co się stało.
Ja:
Justin znowu omało co nie zemdlałam.
Bibuś😍😘😚:
Zaraz będę i mi wszystko powiesz tylko gdzie jesteś? U Matt'a czy Luke'a?
Ja:
U Luke'a.
- Kurwa Calum mówię ci, że ten ręcznik jest w szafie, a nie w komodzie.
- Boże przecież to jest to samo.
- Nie.
Boże zaczyna się kłótnia. Napiłam się wody i poszłam do okna. Stałam w otwartym oknie i od razu mi się polepszyło.
- Lily won do łóżka, znaczy na kanapę, bo się jeszcze przeziębisz.
Usłyszałam za sobą głos Bibusia i pobiegłam do niego i skoczyłam na niego.
- Jak mi odbierzesz narzeczoną to cię zajebie.
Ni stąd, ni zowąt obok nas pojawił się Luke.
- Sory stary, ale spóźniłeś się, bo to jest moją żona.
- Nikt mnie tu nie kocha!
- Ja ciebie kocham.
Nagle przy Luke'u pojawił się Calum i się do niego przytulił.
- Sory Calum, ale nie jestem gejem, a poza tym mam narzeczoną.
- Złamałeś mi marzenia!
- Życie, a tak poza tym Kylie ty nie miałaś powiedzieć dyrkowi czemu nas nie ma?
- Kufa zapomniałam.
- No to dzwoń to swojego boja, żeby powiedział dyrkowi.
- Spoko.
Pov. Kylie
Wybrałam numer Mike.
- Hej skarbie. Gdzie jesteś, bo nie chcę tu siedzieć, bo akurat dyrektor gołosi przemowę, że już jesteśmy dorośli itd.
- No jestem u was, bo Lily prawie zasłabła i ja miałam powiedzieć Benowi czemu nas nie ma. I mam prośbę do ciebie żebyś tam mu powiedział.
- Spoko. To wybacz na chwilę. Ben! Jakby co to Hemmings, przyszła pani Hemmings, Hood i Lates poszli do domu, bo Lily zasłabła!
- Dobrze, ale nie jesteśmy na Ty.
- No to nie moja wina, ale przepraszam muszę wrócić do rozmowy z moją dziewczyną. No już jestem skarbie.
- Nie no super mu pocisnąłeś.
- No wiem. Dobra kończę, bo czarownica idzie do mnie pa.
- Pa.
I się rozłączył.
Pov. Lily
- Jesteśmy usprawiedliwieni, a ciebie - pokazała na mnie - nazwał przyszłą panią Hemmings.
- I dobrze niech się już przyzwyczaja, bo za niecałe dwa miesiące będzie już tylko moja.
- No i jeszcze Justina, Brend'a i twojej mamy.
- A Lily masz suknię ślubną?
Zapytała się mnie Kylie.
- Yyy ładną mamy dzisiaj pogodę nieprawdaż.
- Lily przecież to jest najważniejsze. Dobra robimy tak Calum jedzie z nami po suknię, a Justin i Luke po obrączki, bo pewnie też ich nie macie.
- Jak ty nas dobrze znasz, ale dobra pojedziemy tylko muszę się przebrać.
Pobiegłam do pokoju, a w trakcie mojego maratonu usłyszałam chyba od każdego, żebym nie biegała, ale ich nie słuchałam. Weszłam do pokoju i ubrałam granatową luźną sukienkę w białe kropki.
Do tego czarne sandałki. Wzięłam czarną torebkę i spakowałam to co potrzebne i zeszłam na dół.
- To co moje panie? Jedziemy!
- Ja jestem panem.
- Tylko w 50%, więc teraz będziesz panią.
Wyszliśmy do auta i pojechaliśmy.
~ W sklepie 2 godziny później ~
- Boże Lily wejś się zdecyduj. Siedzimy tu już dwie godziny!!
- Calum zamknij się rozmawiamy.
Miałam dylemat którą wziąć czy wziąć długą białą z koronką tylko na rękach
(Przepraszam za jakość)
czy krótszą do kolan i od brzucha koronka.
- Bierzemy obie i chodźcie już.
- Dobra bierzemy dwie.
Wzięłam sukienki i poszłam do kasy.
~ W domu ~
- Już z wami nie idę. No dobra może do Starbucks'a i na pizzę, ale to są wyjątki.
- Oj nie narzekaj. Nie było tak strasznie.
- Racja była okropnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro