Rozdział 5
Kierowałam się z Alyą w stronę parku. Bardzo się stresowałam wyznać jej prawdę. A jak ona... O nie, chyba nie napisze o tym na swoim blogu. Mam nadzieję. No super teraz stresuje się jeszcze bardziej.
Wzięliśmy po lodzie i siadłyśmy na ławce.
-Alya?
-Tak?
-Powiem Ci o tym ale pod warunkiem, że nie powiesz nikomu i nie napiszesz o tym na swoim blogu.
-Masz to ja w banku.
-Ja... zakochałam się w... Cza...czarnym... K-kocie.
Alya miała przestraszoną minę i zaraz wybuchneła śmiechem.
-Och Marinette, ty nawet nie wiesz kim on jest... Prawda?
-No nie, ale...
Nagle zauważyłam, że Adrian się na mnie gapi i flirciarsko uśmiecha, tak samo jak Chat. Jego zielone oczy nagle zabłyszczały.
-Alya muszę już iść zdobyć jutra.
-Do jutra.
Jak najszybciej pobiegła do mojego pokoju.
-Och Tikki, widziałaś jak on się na mnie patrzył.
-Tak, a co?
-Ten błysk w oku i...
-Uśmiech?
-No właśnie, przez chwilę zobaczyłam w nim kota.
-Musisz ro sprawdzić.
-Masz rację Tikki,ale WC (bez skojarzeń mi tu) dawno nie atakował, trochę się martwię.
-Ja też, ale bądźmy dobrej myśli.
Nagle zobaczyłam za oknem jakąś postać, otworzyłam okno i...
-Witaj yyy... czarny kocie co cię do mnie sprowadza.
-Hej Marinette (wiedziałem, że Marinette kocha moje alter ego, czyli chata więc chciałem żeby była o mnie zazdrosna)
-Przyszłem tu, bo chciałem się zapytać, czy mam może szansę u biedronki?
-No jasne, że tak... Yyy to znaczy może, oczywiście jak ona cię kocha.
-A ty jak uważasz, ona mnie kocha?
-... Może ale musisz jej to powiedzieć, będzie zachwycona.
-A skąd ty tyle wiesz o biedronce?
-Yyy... My... Jesteśmy... P-przyjaciólkami.
-Aha czyli się znacie.
-No tak.
-Więc jak ją spotkasz to powiedz jej, że ją kocham i jest dla mnie najważniejsza.
- Po moim policzku spłynela samotna łza. Dlaczego sam jej tego nie powiesz?
-Bo ja... Nie mam O-odwagi.
-Spokojnie ona na pewno też coś do ciebie czuje. Czułam, że się rumienię.
-Czyli jej nie powiesz? Powiedział smutnym głosem.
-Mogła bym powiedzieć, ale wiedz, że gdybyś sam jej to powiedział to by to miało sens.
Czarny kot już miał wychodzić gdy złapałam go za ramię.
-Pamiętaj nie stresuj się tylko, sam musisz jej to powiedzieć.
-Dziekuje. Powiedział i mnie przytulił. - Do zobaczenia czarny kocie. 😚😍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro