Rozdział 1
Byłam właśnie na lekcji polskiego i pani oceniła kartkówki z gramatyki, pamiętam oceny kilku uczniów:Kim-4, Alya-4,Adrien-5,i nagle... Marinette-5!!
Wow naprawdę.
Dryyń!!
Gdy wyszłam na przerwę chciałam jak najszybciej napisać tacie o tej ocenie(bo to się rzadko zdarza dop. autorki). Gdy szukałam telefonu w torebce patrzę... Nie ma Tikki!!!
Biłam się z myślami, a jak będę musiała się przemienić... ale ze szkoły nie mogę wyjść. Ok dzisiaj jest piątek więc jeszcze zostały cztery lekcje.
Dryyń!!!
O nie, dzwonek na lekcje(dam, dam, dam-dop.autorki).
Weszłam do klasy troche smutna cały czas myślałam o Tikki. Nagle napadła mnie Alya.
-Marinette, co się dzieje?
-A nic...
-Przecież widzę, że coś cię gryzie.
Nie wiedziałam co powiedzieć, na szczęście zadzwonił dzwonek. Wybiegłam szybko z klasy, potknełam się i wpadłam na Adriena.
-Nic ci nie jest Marinette?
-Nie ch-chyba n-nie.
Szybko wstałam, oczywiście Adrien pomógł mi wstać (bo czym byłby Adrien bez jego szelmowskich czynów dop.autorki)
Jak najszybciej pobiegłam do domu.
Weszłam na górę i zobaczyłam Tikki leżała na biurku z zamkniętymi oczami.
-Marinette.
Powiedziała zachrypniętym głosem.
-No tak, po wczorajszej misji zapomniałam ci dać jedzenia. Przepraszam Tikki.
Pobiegłam jak najszybciej do kuchni po ciastka z czekoladą.
Tikki od razu je zjadła.
-Jak mogłam zapomnieć cię nakarmić, jestem okropną opiekunką.
-Każdemu się zdarza Marinette, ale musisz mi to jakoś wynagrodzić.
-Hę?
-Chodzi mi o patrol.
-A jasne, no to Tikki kropkuj.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro