Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Poddaję się


Tsunade weszła do salonu, gdzie aktualnie, na kanapie rozłożone było koczowisko. Po chwili pojawił się jego właściciel z dwoma kubkami parującego napoju. 

- Kawy?- zapytał wymięty głos.

- Chętnie. Ciężka noc?- zagadnęła odbierając od niego kubek niezłej kawy. 

- Tak. Możemy chwilę pogadać, póki Iruka jeszcze śpi?- mruknął robiąc miejsce na kanapie i siadając. 

- Jasne. Co cię trapi tym razem?- zapytała siadając obok i upijając łyk. 

- Cóż. Wszystko jest związane z Iruką. Znowu w nocy dostał gorączki. I to wysokiej. Poddaję się. Chcę żebyś go zabrała do szpitala. Tam mu szybciej pomogą. 

- Co się stało, że aż tak spuściłeś z tonu? 

- Poza tym, że nie mogę patrzeć jak on się męczy?

- Mhm... to dość.... niezwykłe jak dla ciebie. 

- Ks... Chciałem się nim zaopiekować i zdobyć chociaż trochę jego sympatii. Nie za bardzo wiem, dlaczego aż tak mi zależy na przyjaźni z jakimś słabym, sztywnym i niemiłym, dla mnie, chuuninem...- zaczął, ale nie skończył sam sobie przerywając.- Tsunade. Ja muszę wiedzieć. Odpowiedz mi proszę.- jego głos stał się nagle twardy, ale i jakiś taki pełen rozpaczy. 

- Prosisz? A to ciekawe. Iruczek może się fochnie, że tak opowiadam o nim obcym, ale chyba nie mam wyjścia, skoro ty tak ładnie mnie prosisz. Pytaj, więc.- powiedziała.

- Czy... czy ktoś kiedyś... jakby to... czy kiedyś ktoś skrzywdził Irukę?- wydusił z siebie wreszcie. 

- Cóż... nie chodzi ci raczej o to jak wracał poturbowany z poważniejszej misji, ani o psychiczne znęcanie się czy drwiny... z tego, co wiem to nigdy z nikim nie był, więc złamane serce też raczej w grę nie wchodzi, no chyba, ze się w kimś kochał, a ten ktoś go nie zauważał i cierpiał z nieszczęśliwej, samotnej miłości. Chociaż z tego, co pamiętam kiedyś ktoś przyniósł go, jeszcze za dzieciaka, no w sumie już bardziej nastolatka, tak. Był już wtedy geninem dobrze rokującym na kolejny stopień. Wyglądał strasznie. Pokrwawiony, posiniaczony i w porozrywanym ubraniu. Jednak twierdził, że go pobili, że nie miał tyle siły, żeby wyjść z tego bez szwanku. 

- Kłamał.

- Co? Skąd ty to możesz wiedzieć?

- Nie wiem. Próbuję zrozumieć dlaczego on się tak mnie boi. Przecież nigdy mu krzywdy nie zrobiłem. A może nie mam wyczucia w rękach? Albo może przeraża go sharingan?- westchnął. 

Tsunade uśmiechnęła się w ten specyficzny sposób i chciała coś powiedzieć, ale rozległo się głuche łupnięcie na górze, które poderwało Kakashi'ego z miejsca. Blondynka zaintrygowana i zaniepokojona podążyła za nim. 
Wbiegli do pokoju, gdzie jakiś krok od łóżka, z podłogi zbierał się, a raczej próbował, Iruka.

- Nie powinieneś wstawać. Masz gorączkę.- powiedział i zanim pomyślał wziął go na ręce i posadził na łóżku. 

Chciał dotknąć jego czoła, by sprawdzić jak bardzo jest gorące, ale widząc panikę w jego oczach cofnął się.  Odsunął od łóżka. 

- Ty sprawdź. Przyniosę jego ubranie. Wyprałem.- bąknął i wycofał się z sypialni. 

Tsunade podeszła do siedzącego i niezbyt świadomego, co się wokół niego dzieje. 

- Och, ale jesteś rozpalony.- powiedziała łagodnie dotykając jego czoła. 

- Tylko troszeczkę zmęczony. 

- Iruka? Jesteś w stanie mi odpowiedzieć?

- Nie wiem. Musisz zadać pytanie. 

- Czy... Kakashi coś ci zrobił? Próbował czegoś? 

- Kakashi to dobry człowiek. Przerażający, ale dobry. Pomógł mi dwa razy na korytarzu. Zaopiekował się, chociaż o to nie prosiłem. Boję się. Nie wiem czego on ode mnie oczekuje. Jak wysoką cenę będę musiał za to wszystko zapłacić. Jestem taki słaby i nędzny. Co ja mogę zaoferować komuś takiemu jak on? Ma takie głodne spojrzenie. Jestem już zmęczony. 

- Powiedz mi, Iruka. Czy on cię dotykał? Zmusił do czegoś?

- Przepraszam. Nie wiem. Ciągle tracę przytomność. Nie wiem. Co się ze mną dzieje?

Chciała coś powiedzieć, ale Kakashi pojawił się z ubraniami. Położył je obok. 

- Twoje ubranie. Przebierz się i możesz iść z Tsunade.- powiedział zrezygnowany.- Chciałbym ci coś powiedzieć zanim odejdziesz, ale na osobności, jeśli mogę. Obiecuję stać w bezpiecznej odległości. Nie będę cię dotykał.- dodał po chwili cicho i jakby niepewnie.

- Dobrze, ale najpierw chciałbym się ubrać.

Kakashi kiwnął mu głową i wyszedł bez słowa. Stanął obok drzwi i oparł się o ścianę. Zasępił się zastanawiając jak mu to wszystko powiedzieć. W sumie i tak czuł się na straconej pozycji. Jeśli faktycznie to wtedy był gwałt, to już się nie dziwi, że Iruka tak zareagował, a on nie wiedział i swoim głupim jednym zachowaniem przeraził go prawie na śmierć i wszystko tym przekreślił.
A już myślał, że znalazł swoje miejsce na ziemi. 
Po chwili dołączyła do niego Tsunade, ale on nawet tego nie zauważył. Łaskawie się nie odzywała, tylko gapiła na przygnębionego jounina. 

- Już! Chodź!- odezwało się zaskakująco mocne wezwanie.

Kakashi bez słowa oderwał się od ściany. Wszedł do środka zamykając drzwi za sobą. Podszedł do łóżka, ale zatrzymał się krok od Iruki. Patrzył w te lśniące, orzechowe oczy. 

- To, co chciałeś mi takiego ważnego powiedzieć?

- Cóż... na to już pewnie za późno, więc mogę powiedzieć ci wszystko. Pewnie uznasz mnie za egoistę, bo za zboczeńca już mnie uważasz. Kiedy zobaczyłem twój ciepły uśmiech, to zapragnąłem go ukraść tylko dla siebie, ale chyba źle to rozegrałem. Wybacz mi to, co się stało wczoraj. Chciałem tylko się trochę ogrzać przy tobie. Zawsze jesteś dla wszystkich taki ciepły i życzliwy, więc pomyślałem, że może ukradłbym go trochę by ogrzać własne wnętrze, ale tylko cię przestraszyłem. Przy tobie chciałem mieć swój port, swoje miejsce na świecie. Naprawdę mieć dla kogo wracać i po co. Wszystko zepsułem, bo się nie powstrzymałem. Przepraszam. 

- Czyli miałem rację. Nie jesteś idiotą tylko debilem. Do tego bardziej zboczonym niż autor tych perwersyjnych książeczek, które tak namiętnie czytujesz. Jeśli to wszystko, to chciałbym wreszcie wyjść stąd. 

- Żegnaj, Iruka. Nigdy nie zapomnę tych chwil, które udało mi się zdobyć.- Wciągnął w jego stronę rękę chcąc pogładzić go po policzku, ale zrezygnował.- Pomóc ci wyjść, czy zawołać Tsunade?

- Umiem sam chodzić.- burknął i wstał ostrożnie. 

Szedł bardzo powoli, ale nie pozwolił mu się podtrzymywać ani prowadzić. Wyszedł z sypialni i pozwolił Tsunade użyć techniki teleportacji. Chciał już jak najszybciej znaleźć się w tym szpitalu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro