Rozdział 3. Tajemnica i propozycja.
Od spotkania z zielonookim żółwiem minęły 2 tygodnie. Od tamtej pory momentami o nim myślę gdzie nie powinnam ze względu na ojca. Wiem, że jeśli złamię jego zakaz to trafię na kilka dni do lochu albo gorzej. Napisałam o moich uczuciach itp. Zawsze jak wychodziłam się przejść zakładałam czerwoną bluzę z kapturem i zakładałam na głowę kaptur. Obecnie siedzę na dachu i patrzę w gwiazdy. Kiedy tak patrzyłam w gwiazdy ciągle myślałam o mamie. Nie mogłam nic zrobić by powstrzymać łzy spływające po moich policzkach. Nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie. Nie obchodziło mnie kto to. Po prostu nadal patrzyłam w gwiazdy.
-Piękny widok prawda?- Usłyszałam głos obok mnie. Skądś go znałam tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Taa.- Powiedziałam nie odrywając wzroku od gwiazd. Zdjęłam kaptur.
-Kasai?- Usłyszałam w głosie tej osoby zaskoczenie.
-Tak. To ja.- Powiedziałam odwracając głowę w stronę postaci. Pierwsze co zauważyłam to zielone oczy tego mutanta. Tego samego co widziałam 2 tygodnie temu. Szybko odwróciłam wzrok i spojrzałam ponownie w gwiazdy. Nie chciałam znowu się zakochać. Szczególnie po tym co wydarzyło się w Japonii. Mówiąc szczerze boję się zakochać się ponownie. Lecz w jego oczach widziałam coś czego się nie spodziewałam. Zamiłowanie do walki.
-Coś się stało?- Spytał się... Z troską? Ja w odpowiedzi pokiwałam głową na "tak".- Jak chcesz możesz mi powiedzieć.- Odparł kładąc dłoń na moje ramie. Czułam się jak by on był jakimś psychologiem. Ale no cóż. Z ojcem od mojego przyjazdu prawie nie gadam. Jednak powiedziałam mu co mnie trapi. Czyli o zabójstwie mojej matki. Starałam się nie płakać ale kilka łez spłynęło po moich policzkach. Przez cały czas miałam spuszczoną głowę.
-Przepraszam, że spytałem.- Powiedział nadal trzymając rękę na moim ramieniu.
-Nic się nie stało. Nie mogę żyć przeszłością.- Powiedziałam gdy wytarłam rękawem bluzy policzki z mokrymi śladami po łzach.- Ty już wiesz jak się nazywam. Ale ja nie wiem jakie ty nosisz imię.- Dodałam zaczynając z nudów bawić się nożem.
-Raphael.- Powiedział po chwili. Zaczęliśmy rozmawiać. Wiedziałam, że jeśli ojciec się dowie to będę miała kłopoty. Jednak kiedy z nim rozmawiałam było fajnie.- Jeśli mogę spytać. Kim jest twój ojciec?- Tego pytania się trochę obawiałam. Wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić. Zastanawiałam się czy mu powiedzieć czy nie. Po chwili stanęłam w miejscu. Wzięłam głęboki oddech.
-Moim ojcem jest przywódca Klanu Stopy.- Powiedziałam zdenerwowana.
-Że co?! Twoim ojcem jest Shredder?- Mówił kompletnie zaskoczony Raph który szedł w moim kierunku.
-Wiem. Nie powinnam była z tobą rozmawiać. Najlepiej będzie jak oboje pójdziemy w swoim kierunku i zapomnimy o tej rozmowie.- Powiedziałam zaczynając odchodzić w stronę siedziby ojca.
-Czekaj.- Usłyszałam głos Rapha gdy poczułam jak coś, a raczej Raph łapie mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego zaskoczona jego reakcją. Chłopak musiał to zauważyć, ponieważ puścił moją rękę.
-O co chodzi Raph?- Spytałam się patrząc na niego.
-Już o nic.- Powiedział kiedy drapał się po karku.
-Mam dla ciebie propozycje. Jeśli będziesz chciał mógłbyś dołączyć do klanu mojego ojca.- Powiedziałam łącząc nasze dłonie. Wepchnęłam do jego ręki karteczkę z moim numerem.- Ale decyzja należy do ciebie.- Dodałam puszczając jego dłoń. Odwróciłam się i zaczęłam iść.
(Perspektywa Raphaela)
Kasai szła zapewne do swojego domu. Poczułem coś w ręce którą trzymała przed chwilą Kasai. Otworzyłem dłoń i zauważyłem karteczkę. Otworzyłem ją i zauważyłem jakiś numer telefonu. Był to prawdopodobnie telefon do Kasai. Patrzyłem na kartkę trochę czasu kiedy nagle poczułem dłoń na ramieniu. Gwałtownie odskoczyłem i odwróciłem się. Zauważyłem... Monę! Od razu się uśmiechnąłem i przytuliłem ją.
-Mona jak się cieszę.- Powiedziałem gdy zauważyłem jakiegoś faceta stojącego przy statku. Puściłem Monę. W oczach mojej ukochanej Mony widziałem współczucie. Wtedy ten facet podszedł do Mony i ją... Obią ramieniem?! Jak on śmie ją dotykać w ten sposób. Przecież ona jest moją dziewczyną.
-Raphaelu posłuchaj.- Powiedziała Mona.- Myślę, że to czas. Myślę iż będzie lepiej jak się rozstaniemy.- Słowa Mony sprawiły, że zabolało mnie w okolicach serca.
-J-Jak to rozstaniemy?- Spytałem łamiącym się głosem.
-Dla mnie związek na odległość jest dla mnie nienormalny.- Powiedziała Mona.
-Ale jesteśmy razem prawie rok.- Powiedziałem gdy w moich oczach pojawiły się łzy.
-No właśnie. Prawie. Poza tym od kilku tygodni jestem z Emilem.- Powiedziała przez co bardziej mnie boleć serce.- Mówiąc w skrócie. Zrywam z tobą.(przepraszam osoby lubiące Monę)- Jej słowa krążyły po moim umyśle. Po chwili razem z tym chłopakiem weszli do statku i polecieli. Stałem jak wryty, a po moich policzkach spływały łzy. Wyjąłem telefon i wpisałem numer Kasai. Następnie wróciłem do domu. Od razu po wejściu do domu moi bracia zaczęli mnie wkurzać tym, że wróciłem późno do domu.
-Dajcie mi święty spokój!- Wydarłem się na braci. Kiedy sobie przypomniałem słowa Mony walnąłem wściekły pięścią w ścianę. Poczułem ból w nadgarstku ale waliłem nadal. Jednak przerwało mi w tym to, że Iris chwyciła moją obolałą i nieco siną rękę.
-Raph plis przestań.- Powiedziała, a ja spuściłem głowę. Iris zaczęła opatrywać moją rękę.
-Raphi wszystko ok?- Spytał się Casey. Łzy zaczęły się znowu gromadzić w moich oczach.
-M-Mona ze mną zerwała.- Powiedziałem i bez słowa poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżko i wyciągnąłem telefon.
(Perspektywa Kasai)
Siedziałam sobie w pokoju i pisałam w pamiętniku dzisiejsze wydarzenia, Nagle usłyszałam wibracje mojego telefonu. Okazało się, że ktoś do mnie napisał. Chwyciłam za telefon i sprawdziłam kto to.
-Hej tu Raph.- Przeczytałam wiadomość od chłopaka. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Cześć. Coś się stało?- Napisałam i wysłałam. Jak się skapnęłam co napisałam do niego to od razu próbowałam cofnąć wiadomość ale na marne. Zrobiłam się czerwona na twarzy.
-Tak. Moja dziewczyna ze mną zerwała dla innego.- To co napisał Raph zasmuciło mnie. Skoro ją kochał to musiał być dla niego wielki cios. Rozmawialiśmy jeszcze trochę, a potem poszłam do kuchni. Rozumiałam co czuł. Mój chłopak też mnie zdradzał ale za to dostał za swoje. No ale cóż. Raph po tym na pewno nie będzie chciał rozmawiać z tą dziewczyną. Myślałam o tej sytuacji robiąc kanapki z serem. Zjadłam je z wielką chęcią. Po posiłku zmyłam naczynia i wróciłam do pokoju. Napisałam jeszcze kilka rzeczy w pamiętniku, a następnie przygotowałam ciuchy na jutro. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro