Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XX

-Kamiński-

Siedzę w autokarze przy Skórasiu, siedzę przy oknie. Słuchamy muzyki, bo podzieliliśmy się słuchawkami. Nawet się o niego opieram.. jest cudownie. Zatrzymaliśmy się na posiłek. Nie jedliśmy śniadania no. Wybrali nam fajną restauracje, żeby nie McDonald, bo to niezdrowe i no sami wiecie. Wróciliśmy do autokaru, a Salamon zdążył oblać miejsce, gdzie siedział Skóraś gorącą kawą.

- Zamienię się z tobą - westchnąłem cicho. Spojrzał się na mnie z takimi dziwnymi iskierkami w oczach.

- A może... - uśmiechnął się szerzej. - Usiądę na twoim miejscu, a ty na mnie? - to było lepsze niż siedzenie na mokrym fotelu więc po prostu przytaknąłem.

- Czekaj, bo ja muszę.. - usiadłem na nim jakoś tak krzywo.

- Kici kici a może odwrotnie? - usiadłem przodem do niego. - O tak jeszcze trochę bliżej - przysunąłem się do przodu i usiadłem właśnie w tym miejscu.

- Uh.. - położył ręce trochę wyżej niż moje pośladki.

- Siedź spokojnie będzie Ci wygodniej niż się przechylać - przytuliłem się do niego.

Wiecie co wam powiem? Jak jechaliśmy powoli było dobrze. Było zajebiście, ale pomyślcie sobie, że w pewnym momencie zaczęliśmy jechać bardzo szybko, a droga była nierówna. Starałem się nie wydawać z siebie dźwięków, ale kiedy droga stała się jeszcze bardziej nierówna zacząłem cicho pojękiwać przy każdym podskoczeniu.

- Kubuś ciszej, bo ktoś pomyśli, że Cię pieprze - próbowałem tego nie robić, ale się nie dało.

- Michał ja Cię - jęknąłem cicho. - Przepraszam.. - czułem, że mi stanął, a najlepsze było to, że jemu już dawno stał..

- To nic kici kici - pogłaskał mnie po głowie. Naprawdę ktoś pomyśli, że mnie pieprzy..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro