Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI

-Skóraś-

Przyszedłem pod jego dom z kwiatami i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzyła mi jeszcze nawet młoda kobieta. Wiem, że się urodził, jak była jeszcze bardzo młoda.

- Uh... dzień dobry - kobieta zaczęła mi się uważnie przyglądać.

- Dzień dobry kochany! Zapraszam! - odpowiedziała po chwili i przepuściła mnie w drzwiach. - Co Cię tu sprowadza? - wstawiła wodę na herbatę.

- Ja przyszedłem do Kuby - podrapałem się nerwowo po karku.

- Oh jak miło! - obdarzyła mnie jednym z najmilszych uśmiechów, jaki widziałem. - Jak masz na imię?

- Um... Michał Skóraś - poprawiłem sobie włosy.

- Skóraś... ciekawe nazwisko - to nazwisko niedługo będzie nosił Pani syn. - Co Cię do nas sprowadza?

- Ja martwię się o Kubę... - może nie będziecie mi wierzyć, ale tak przyszedłem tylko po to, żeby dowiedzieć się, czy wszystko z nim dobrze.

- To takie słodkie, że się o niego martwisz! - sięgnęła do szafki z jak się później okazało herbatami. - Lubisz malinową?

- Mhm - mruknąłem cicho.

- Mamo! Zrobisz mi... - nastała chwila ciszy, w której można było się dosłuchać cichego kaszlu. - Herbaty!?

- Widzisz jakie on ma wyczucie czasu? - zaśmiałem się delikatnie.

- Wie Pani lepiej teraz niż, jakby już ją Pani zrobiła - no cóż miałem rację.

- Zrobię kochanie! - podniosła głos na tyle, że na pewno ją słyszał. - Idź do niego

- Myśli Pani, że... to dobry pomysł? - roześmiała się.

- Kubuś Cię nie zje - pogłaskała mnie po głowie. - Bardziej będzie się Ciebie bał, niż Ty się boisz do niego iść

- Uh... no dobrze - skierowałem się w stronę schodów.

- Trzeci pokój po prawej - udałem się tam gdzie mi radziła.

Zapukałem cicho.

- Proszę? - usłyszałem niepewny, słodki głosik. Wszedłem powoli do środka. Zamarł na mój widok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro