Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Czy już mówiłam, że nienawidzę Nazira? Tak, nienawidzę i to z całego serca. I to nie dlatego, że mamy wojnę od ponad dziesięciu lat. Ale dlatego, że jest idiotą. Od kiedy podziękowałam mu po tym, jak mnie uratował, jest jeszcze gorszy, niż był - skarżyłam się do Mary po tym, jak chłopak wyprzedził mnie szybko w drzwiach i wpieprzył mi się w wejście. Lekko się przez to zachwiałam i gdyby nie Desid ośmieszyłabym się przed całym korytarzem ludzi. Miałam ochotę trzasnąć go plecakiem w łeb. Niestety, gdy tylko uniosłam rękę, by to zrobić, ktoś złapał mnie za nią. Zwróciłam twarz w tamtą stronę i zobaczyłam kręcącego głową Eragona z uniesioną brwią i zerkającego na mnie z politowaniem..

- PIEPRZONY OCHRONIARZ - pomyślałam wkurzona, że nie mogłam zrealizować swojego planu.

Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu, czyli w przedostatniej ławce. Mara siedziała obok mnie, Nazir niestety za mną, ale teraz razem z Desidem stał z przodu przy siedzeniu Eragona i rozmawiał o czymś, co go strasznie bawiło. Chciałabym zedrzeć mu ten uśmiech z ust moimi paznokciami.

- Wyczuję tylko dobry moment i tak mu dam popalić, że zobaczy, na co stać Amiśkę. - Uśmiechnęłam się sama do siebie i otworzyłam szybko książkę do angielskiego, bo taką lekcję właśnie mieliśmy zacząć.

- Same nudy - oznajmił Nazir, przechodząc koło mnie i siadając w swojej ławce.

Weszła nauczycielka i zaczęła się lekcja. Niestety ja nie mogłam się na niej skupić, bo ktoś cały czas kopał w moje krzesło. A tym ktosiem nie był nikt inny jak Nazir. Starałam się go ignorować i uspokoić moje nerwy przymykając oczy i przygryzając wewnętrzną stronę mojego policzka. Gdy uderzenia stały się systematyczne, podniosłam nieco siedzenie. Kiedy tylko włożył stopę pod mebel, nadepnęłam nim na nią i po usłyszeniu głośnego syku, uśmiechnęłam się zadowolona z siebie. Gdy nauczycielka i reszta klasa się odwrócili, pokręciłam głową i uśmiechnęłam się do niej z niewinną minką.

- Ami i Nazir się uspokoją, bo w końcu naprawdę was rozsadzę. Macie prawie osiemnaście lat. Ile chcecie zachowywać się jak dzieci? Wasze głupie zagrania zna cała szkoła. Uspokójcie się natychmiast - nakazała pedagog, odwracając się w naszą stronę i wymachując jedną ręką, w której trzymała gąbkę do tablicy. Celowo zasłoniłam Nazira, by nikt nie zauważył, co zrobiłam, po czym odwróciłam się do niego i uniosłam z krzesła, by zabrał obolałą nogę.

- Jeśli nie chcesz bardziej ucierpieć, to odwal się ode mnie, a wszyscy będą zdrowsi. - Uśmiechnęłam się najsztuczniej, jak umiałam, a Nazir w tym czasie zajął się, wyswabadzaniem swojej  kończymy. Głośno westchnął z ulgą, przymknął oczy. A ja wreszcie mogłam się skupić na lekcji.

- W końcu się doigrasz, mała jędzo - syknął, na co tylko się uśmiechnęłam zadowolona.

- Obiecujesz, frajerze? - zapytałam, po czym jak dziecko wystawiłam mu język.

Równo z dzwonkiem na przerwę zamknęłam książki i spakowałam plecak, po czym wzięłam pod rękę dopytującą, co się dzieje, Marę i wyszłyśmy z klasy.

Nie czekałam długo na jego zemstę. Zaraz na drugiej przerwie, gdy niemal zapomniałam o całej sprawie, przechodząc koło mnie, włożył mi zimne lody pod koszulkę. Krzyknęłam wściekła, a jego śmiech rozniósł się po całej szkole. Ludzie gapili się na nas: jedni zaskoczeni, inni z politowaniem, bo znali nas już wystarczająco długo. Eragon z Desidem szybko się zmyli, a ja wkurzona zdjęłam but i rzuciłam w niego. Nazir odskoczył, a następnie, obrzucając mnie pełnym lekceważenia spojrzeniem, odwrócił się, by odejść. Wtedy ja oszalała rzuciłam się na jego plecy. Z daleka usłyszałam tylko głos, ale nie wiedziałam, do kogo on należy.

- Serio? Oni tak zawsze? Ile mają lat?

Na to ktoś odpowiedział:

- Nie uwierzysz, ale prawie osiemnaście. A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, to zawsze tak jest, że gdy jednemu odbije, to drugie nie podaruje. To trwa kilka dni, a potem jest znowu zimna wojna. Ale słyszałem, że...

I tego już nie zrozumiałam, bo przyszła nauczycielka i wszystkich przegoniła.

- Wy dwoje, do dyrektora!

- Znowu? - jęknęłam, udając, że nie mam sił. Przewróciłam oczami, nawet na niego nie patrząc.

- Zamknij się, to twoja wina, idiotko.

- Ha!? Moja? Moja?

Wskazałam na siebie palcami, lekko się do niego przysuwając.

- Kto pierwszy mi loda wsadził za bluzkę?

- A kto mi stanął krzesłem na palce?

- Przestańcie już, do cholery jasnej, bo z wami oszaleje! Jednego się obawiam - powiedziała dyrektorka, gdy tylko weszliśmy za drzwi pokoju. - Że jak otrzymacie moce, to się pozabijacie nawzajem. Czy wy ogóle wiecie, jaka odpowiedzialność ciąży na smoczych ludziach? Trzeba będzie was zapisać na jakąś psychoterapię, inaczej spalicie nie tylko siebie, ale i szkołę i całe to cholerne miasto! - krzyknęła wściekła, wymachując rękami. Chyba ją z równowagi wyprowadziliśmy... Ale to już nie pierwszy raz, więc nie robiło to na nas większego wrażenia.

- Czy wy możecie zacząć myśleć jak dojrzałe smoki? Wasze moce powoli zaczną się ujawniać z dnia na dzień, a to będzie tylko i wyłącznie mały pikuś przy tym, co będzie się działo, kiedy skończycie osiemnaście lat. A przez was boję się o tę szkołę i o ludzi w niej przebywających. Nie wiem, co z wami zrobić.

Zamilkła na chwilę, by później kontynuować.

- Jeśli nie zaczniecie się zachowywać jak dojrzałe smok, będę zmuszona zablokować wasze moce.

Uniosłam wysoko brwi, a Nazir otworzył usta. Obydwoje równocześnie krzyknęliśmy, że to niesprawiedliwe.

- W takim razie proszę dorosnąć i przestać psuć sobie i nam opinie w szkole. Poza nią są za was odpowiedzialni rodzice, ale tutaj ja. I bez dyskusji! - Uniosła palec wskazujący i wyprosiła nas za drzwi.

Wstaliśmy szybko i wyszliśmy. Zarzuciłam torbę na ramię.

- To wszystko przez ciebie, idiotko - warknął ze złością, mijając mnie.

- A kto zaczął? Tak naprawdę to ty. Uważasz się za dojrzałego i super faceta, który może mieć każdą dziewczynę, a dokuczasz mi, jakbyśmy dalej mieli po siedem lat. Dorośnij w końcu.

- To dlaczego mi odpowiadasz? Dlaczego nie zignorujesz, pani dorosła? I tak mi zazdrościsz, że mogę mieć każdą laskę? a może chcesz należeć do jednych z nich , i marzysz o tym, by mnie pocałować?- przysunął się do mnie jak wilk czyhający na swoją ofiarę.

- Do was to ani prośbą, ani groźbą. Nie wiem, co z wami zrobić, dzieci... - westchnęła dyrektorka, patrząc na nas już spokojna. Aż za bardzo.

- Proszę podać sobie ręce na zgodę, bo przecież do kąta was nie postawię...

Po tych słowach zamknęła się ponownie w swoim gabinecie, kręcąc głową.

Fuknęłam tylko pod nosem i, by odejść już od tego idioty, na którego patrzeć nie mogę, pobiegłam na przystanek, z którego pojechałam do domu. Gdy się w nim znalazłam, zamknęłam się w swoim pokoju i włączyłam w słuchawkach moją ulubioną piosenkę, czyli Linkin Park - "Numb". Zamknęłam oczy. Miałam dość tego cholernego dnia.

Witam wszystkich wraz z nowym rozdziałem:) poprawiony będzie w swoim czasie. Mam do was wielką prośbę:) jak już wypominacie mi błędy to i czytacie, więc fajnie by było jakbyście napisali coś o opowiadaniu, :) to mnie motywuje :) Tak jak i gwiazdki <3 całuję i do następnego <3

Beta: 
__oLivie__

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro