Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

-Ostatni dzień wakacji już dobiegał końca, z czego chyba nikt się nie cieszył. Jedyny plus taki, że przybliżało to moje tegoroczne, osiemnaste urodziny. Wreszcie będę mogła zmienić się w smoka i polecieć, gdzie dusza zapragnie.

( możliwość obudzenia swojego smoka czyli zmianę w smoka  dochodzi w wieku osiemnastu lat. Wtedy także dochodzi możliwość do odnalezienia swojego lub swojej Mate czyli drugiej połowy. )

   Jak na razie musiałam jednak szykować się na imprezę u Eragona. Nie chciałam tam iść, gdyż razem tworzyli niezły huragan.

( oba smoki są żywiołem wiatru)

Mara od samego rana nie dawała mi żyć. Wiedziałam, że będzie tam Nazir - smok, którego nienawidzę i kiedy tylko na niego spojrzę, mam ochotę zwymiotować. Uważa się za pana i władcę całego świata, myśli, że każda panienka na niego leci i każda na jego wdok ma kisiel w majtkach jest przystojny. Ale jak otworzy buzię to powiewa  arogancją. Męska dziwka, ALE CZEGO NIE ROBI SIĘ DLA PRZYJAŹNI?prawda?

Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wypadłam z pokoju, zbiegłam po drewnianych schodach poczym  otworzyłam drzwi z wielkim hukiem.

- Masz moje spodnie? - zapytałam na wejściu, patrząc, czy nowoprzybyła ma w ręku reklamówkę, a w niej obcisłe czarne jeansy z wysokim stanem.

- Oczywiście, moja droga. Marudziłaś o tym cały dzień, więc jak mogłabym zapomnieć? Mama mówiła, że zamek nie powinien się już zepsuć.

Uśmiechnęłam się do blondynki i zamknęłam drzwi. Mama Mary jest krawcową, więc zawsze mogę na nią liczyć.

- Wyglądasz świetnie w tej czerwonej kiecce. Eragonowi będzie ślinka ciekła - zaśmiałam się, na co pokazała mi język. Nie chce przyznać że na niego leci, ale to widać n kilometr. Poszłyśmy do mojego pokoju. Mama pracowała dziś na nocną zmianę, więc nie musiałam się bać, że za długo nie będzie mnie w domu. Zrobiłam sobie lekki makijaż, czyli kreskę koloru czarnego na powiekach, tusz w tej samej barwie na rzęsach i lekko czerwony błyszczyk na ustach. Ubrałam się w wyżej wspomniane jeansy i krótki, czarny top z białymi paskami. Pod spód założyłam sportowy biustonosz. Rozpuściłam długie rude włosy, sięgające mi za łopatki. Falowały się, ale tym razem nie użyłam prostownicy, tylko pianki na efektowniejszy skręt. Zabrałam jeszcze skórzaną kurtkę i klucze. Eragon mieszkał parę domów dalej, więc nie potrzebowałyśmy żadnej podwózki.

Muzyka grała już w najlepsze i z daleka słyszeć się dało Ave Max - "Whoslaughing Now". 
Weszłyśmy do dużego salonu w kolorze kremu z czarnymi meblami i pobiegłyśmy tańczyć .
Mara zakręciła się w koło, w rytm muzyki, a ja się zaśmiałam. Kochałam tę wariatkę właśnie za to. Na polu było już sporo ludzi, a wewnątrz pewnie jeszcze więcej. Zastanawiam się, kiedy przyjedzie policja wezwana przez wkurzonych sąsiadów. Przecisnęłam się do środka, szukając znajomych osób w środku salonu. Przeszłam do kuchni i uśmiechnęłam się do Eragona i Desida. Wzrok pierwszego z nich od razu zatrzymał się na Marze. Jego źrenice znacząco się powiększyły. Mimo półmroku, od razu widziałam, że także oczy mojej przyjaciółki się zapaliły. Pochodziła ona z rodziny Ziemi, a Eragon z Wody. Pasowali do siebie bardzo. Miałam nadzieje, że wszystko się im uda.

Razem z Desidem wzięliśmy drinki i zniknęliśmy, by nie zapalić się od ich emocji, bo zapowiadało się, że ta noc będzie dla nich bardzo gorąca. Razem z chłopakiem zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Położył mi dłonie na biodrach, a ja nie miałam z tym problemu. Znaliśmy się od dziecka. Był dla mnie jak brat. Tańczyliśmy tak parę piosenek, a potem zawołał go kolega, więc stwierdziłam, że pójdę na górę do łazienki, bo ta na dole była zajęta.

Przeciskając się przez tłum ludzi, zauważyłam Nazira rozmawiającego z jakąś dziewczyną. A raczej flirtującego, bo pewnie gdyby tylko mogli, pożarliby się wzrokiem. Moje spojrzenie przeniosło się niżej i zauważyłam, że nieznajoma trzymała dłoń na jego kroczu. Uniosłam jedną brew i wtedy nasze oczy się spotkały. Udawałam, że wymiotuję, wkładając sobie palec do ust i zniknęłam na schodach.

Już prawie dotarłam na miejsce, gdy nagle na kogoś wpadłam. Był to wysoki, dobrze zbudowany łysy mężczyzna z tatuażem pod okiem.

- Uważaj, suko, jak chodzisz! - wrzasnął niskim głosem. Aż się wzdrygnęłam. Złapał mnie za łokieć i przyciągając do siebie, szepnął do ucha. - Zapłacisz mi za to ciałem.

Gość był albo wstawiony, albo naćpany.

- Nie zrobiłam tego specjalnie i przeprosiłam - powiedziałam cicho, a on rzucił mnie na ścianę i przycisnął swoim ciałem. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Jego koledzy, którzy byli równie obleśni jak on, tylko się uśmiechali, a reszta była zbyt pijana. Gdy już myślałam, że mnie poliże i odwróciłam wzrok, znowu spotkałam te niebieskie tęczówki. Tęczówki Nazira. Chwilę stał, patrząc mi w oczy, a gdy gość ugryzł mnie w ucho, oblizał usta. Myślałam, że mnie zostawi, jednak podszedł do nas.

- Sorry, stary. Masz zapalniczkę? - zaśmiał się. - Moja właśnie przestała działać.

Przygryzłam dolną wargę i chciałam odejść, ale oprawca szarpnął mną mocno, co dało do zrozumienia Nazirowi, że wcale tego nie chcę.

- Ona chyba chce, żebyś ją zostawił - powiedział obojętnym tonem, wskazując na mnie. Przyglądałam się tej sytuacji z zapartym tchem. Zostawi mnie czy nie?

- Nie twoja sprawa. Zapal papierosa i spierdalaj - warknął, na co nastolatek podpalił używkę i odwrócił się, by odejść. Byłam o krok od znienawidzenia go jeszcze bardziej, jednak zaskoczył mnie. Odwrócił się na pięcie i zamachnął, mocno uderzając faceta w twarz. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął za siebie.

- Wypierdalaj stąd, tchórzu! - ryknął na cały głos, aż ludzie się odwrócili. Zaraz przybiegł Desid, który, widząc całą sytuację, wziął gościa za kark i wyprowadził z domu. Ze strachu trzęsłam się jak osika. Mój wybawca nie odezwał sie do mnie ani słowem, a ja byłam tak roztrzęsiona, że nie mogłam z siebie wydobyć żadnego zrozumiałego dźwięku. Pociągnął mnie na dół, szukając kogoś wzrokiem, a gdy odnalazł Marę i Eragona, rzucił mnie w ich ramiona, jakby się mną brzydził. - Trzymaj ją krótko, bo o mało Czarny jej nie zgwałcił.

Po tych słowach odwrócił się i odszedł, nawet na mnie nie patrząc. Gdy opowiedziałam im o całej sytuacji, Mara mocno mnie przytuliła. Gospodarz zacisnął żuchwę i pięści i tyle było go widać. Zniknął w tłumie razem z Desidem i Nazirem. W sumie chciałabym mu podziękować, ale nie było jak. Wiedziałam, że będę musiała poczekać do jutra.

Mara odprowadziła mnie do domu i zadzwoniła do mamy, że dziś nocuje u mnie. Nie tłumaczyła dlaczego. Mieszka po drugiej stronie ulicy, więc jej opiekunka nie miała nic przeciwko. Przebrałyśmy się w koszulki, gdy tylko weszłyśmy do domu. Zmyłyśmy make-up i dopiero wtedy odezwałam się po raz pierwszy od wyjścia z imprezy.

- Tak strasznie się bałam...

- Wiem - powiedziała Mara i przytuliła mnie mocno. - Przepraszam, że nie było mnie przy tobie, strasznie mi głupio.

- Ale to nie twoja wina - mruknęłam. Położyłyśmy się spać do mojego łóżka. Wiedziałam, że mimo tego, że nie jestem sama, w nocy i tak nie zasnę.

Pierwsza część za nami:D Mam nadzieję, że się podoba:)

Beta: __olivie__

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro