Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

to skomplikowane


***

POV LEXA:

pół godziny później:

Przez ostatnie około 30 minut przyjaciele wyjaśniali mi co się tak naprawdę stało, a ja tylko słuchałam co jakiś czas komentując jakimś pojedynczym słowem. Byłam strasznie wykończona, ale co sie dziwić skoro prawie umarłam.

gdyby nie Patryk....

- czyli to dla ciebie nie będzie problem? - spytała Hania wybudzając mnie z transu

- huh? ale co?

- żebym poszła do domu, jestem padnięta i muszę dać reszcie znać co się stało bo martwią sie strasznie a telefon mi padł, nie chce cie tu zostawiać, ale Patryk zostanie, okej? - rozjaśniła

- aa.. tak tak jasne. - machnęłam ręka. Blondynka pożegnała się z nami i wyszła.

- to która jest godzina? - mruknęłam

- 3, nie chcesz iść spać? - odpowiedział Patryk

- w sumie jestem strasznie zmęczona, chyba tak zrobie. - stwierdziłam lekko pociągając za kołdrę ale nie miałam zbyt wiele siły więc Patryk mi ją poprawił. Zgaszając światło, zostawił tylko mała lampkę.

- Patryk? - zaczęłam

- co tam słońce - spojrzał mi w oczy

- dziękuję. Gdyby nie ty to.. bym nie żyła. - wydukałam

POV PATRYK:

- śpij już.. i nie dziękuj. - pocałowałem ją w czubek głowy wymuszając się na uśmiech

Brunetka niemal że odrazu zasnęła a gdy tylko to zrobiła to cicho udałem się do łazienki. Stanąłem przed lustrem myśląc o wszystkim co się dzisiaj stało.

„gdyby nie ty to.. bym nie żyła"

Mogłem ją stracić, na zawsze.

ONA PRAWIE UMARŁA!

A co by było jakbym wtedy odpuścił? jakbym stwierdził że lekarze maja racje i po prostu bym się pożegnał? nie było by jej tutaj ze mną. Nigdy bym nie miał okazji już powiedzieć jej w twarz ile dla mnie znaczy i co do niej czuje. Nie powiedziałbym jej że ją kocham a jest to dla mnie OGROMNE słowo i ciezko mi jest się przełamać na tyle żeby je wypowiedzieć w czyjaś stronę.

kurwa kolejna bliska mi osoba prawie odeszła z tego świata.

całe szczęście że prawie, gdyby nie prawie...

Zacząłem panikować, cholernie panikować, ale wiedziałem że nie mogę. Nie chcę jej obudzić.
Zsunąłem się po ścianie na podłogę i schowałem rece we włosy ciągnąc za nie lekko

co by się z nią stało po śmierci?

- Patryk przestań. - wyszeptałem do siebie

Wstałem i kopnąłem w szafkę próbując się ogarnąć. Byłem już cały spocony i zalany łzami.
Podparłem się rękoma o umywalkę i przymknąłem powieki, wtedy zobaczyłem Lex jako anioła mówiąca coś do mnie. Szybko otworzyłem oczy i spojrzałem w lustro

co się z tobą dzieje Patryk?

Tym razem usłyszałem otwieranie się drzwi i po chwili dotyk czyiś rąk na moich ramionach.

alexa..

Odwróciłem głowę w jej stronę i tym razem była prawdziwa. Płakałem patrząc na nią, ta odrazu mnie przytuliła

- mi.. ma..m .. mia.. ł.. - wykrztusiłem z siebie próbując uspokoić oddech

- cii.. ciiicho, jestem tu. - szepnęła głaszcząc mnie po plecach

- miałaś.. leżeć.. - mruknąłem po chwili ciszy

- nic mi się nie stanie jak chwile postoję, potrzebujesz mnie.

- wracamy do łóżka. - zarządałem zarzucając rękę na jej ramie. Opuściliśmy toaletę i powoli dotarliśmy do łóżka. Alexa na nim usiadła bo tak jej nakazałem a sam podszedłem do okna i otworzyłem je by się trochę przewietrzyć

Po kilku minutach znowu poczułem że brunetka stanęła obok mnie

- Lex.. mówiłem coś, martwię się nie chce żeby ci się coś stało. - westchnąłem

- Patryk, ja też się martwię i też nie chce żeby ci się coś stało.

- nic mi nie będzie - wzruszyłem ramionami patrząc za okno

Brunetka przekręciła moja głowę i mnie pocałowała.

- chodź, położymy się. Dobrze nam to zrobi. - udaliśmy się do łóżka, które teoretycznie było jedno osobowe ale zmieściliśmy się w dwie

- dobranoc Lex koch..  ja.. ja.... ja cie k. - nie dokończyłem bo nie potrafiłem, coś mi nie pozwalało

- przepraszam zapomnij. - odwróciłem się do niej plecami załamany swoim zachowaniem

- nic na siłę, jeszcze przyjdzie na to czas ja to rozumiem. - dziewczyna przytuliła mnie od tylu

- ja ciebie też i dobranoc. - uśmiechnąłem się lekko na jej słowa i zamknąłem oczy zasypiając.


                                        ***

rano:

Obudziłem się i odwróciłem się w kierunku brunetki żeby sprawdzić czy śpi, spała. Więc wstałem i udałem się do łazienki w której się w miarę ogarnąłem, a gdy z niej wyszedłem Alexa już nie spała

- jadę do domu genzie na godzinę okej? bądź ostrożna, nic nie rób. - powiadomiłem machając jej na pożegnanie

- pewnie, będę czekać i pozdrów ich ode mnie! -  odpowiedziałem jej na to uśmiechem i wyszedłem

Udałem się do auta i pojechałem do domu genzie

- hej - przywitałem się ściągając kurtkę

- i jak? co z nią? jak się czuje? - zasypali mnie pytaniami od samego wejścia

- obstawiam że Hania wam mowila co się działo, ale dziś już jest lepiej. - stwierdziłem

- boże jak dobrze! - krzyknął uradowany Kubicki

Spojrzałem na niego i wywróciłem oczami

- można do niej jechać? chciałbym ją już zobaczyć. - dodał

Hania spojrzała na mnie na znak żebym sie zgodzil

- ta - mruknąłem oschle

- to jadę, wrócę za niedługo! - wyrwał się wstając z kanapy

- jadę z tobą. - stwierdziłem

- nie musisz, dopiero tu przyjechałeś a ja sobie sam poradzę - uśmiechnął się do mnie

- ale nie jestem tu do niczego potrzebny, pojadę z tobą - sztucznie się uśmiechnąłem

- tak w zasadzie.. - zaczęła Hania ale lekko ją kopnąłem żeby nie dokańczała

- nie no pewnie jedzcie - uśmiechnęła się

Bartek westchnął i machnął ręką abym się zebrał, co zrobiłem.

Wsiedliśmy do jego auta i wyruszyliśmy

- co cie łączy z Lexą? - wypalił skupiając się na drodze

- to skomplikowane - odpowiedziałem będąc do niego tyłem bo patrzyłem za okno

- to znaczy?

Byłem zirytowany już jego zachowaniem, myślałem że dosłownie zaraz mu coś zrobie

- nie jesteśmy jeszcze razem chociaż momentami zachowujemy się jakbyśmy byli - odparłem z słyszalna niechęcią w głosie

- a.. okej. - i tak zakończyła się nasza konwersacja, przez resztę drogi siedzielismy w ciszy. Gdy dojechaliśmy szybkim krokiem poszedłem do sali Alexy a Bartek za mną

- o już jesteś.. i z Bartkiem. - spojrzała na nas a ja przewróciłem oczami na co ta się zaśmiała

- boże jak ja się martwiłem! - krzyknął podbiegając do niej i chwytając jej dłoń

nie no kurwa zaraz mu coś zrobie

- jak się czujesz? - spytał patrząc jej w oczy

- napewno lepiej niż wczoraj, dużo lepiej jeśli mam być szczera -  brązowooka uśmiechnęła się do niego

- jak dobrze że żyjesz - szepnął tuląc ją

- zaraz wracam - oznajmiłem udając się do łazienki.

Musiałem ochłonąć.

zazdrość to pierwszy stopień do piekła Patryk.



                                         ***

BACK TO POV ALEXA:

- pusto bez ciebie w domu. - zaczął Kubicki

- nie było mnie tam jeden dzień - zaśmiałam się

- i tak pusto - stwierdził śmiejąc się

- jak wydobrzeje to znowu tam wrócę

- nie umiem się doczekać - uśmiechnął się do mnie

- a co z Patrykiem? czemu on poszedł? - spytałam

- nie przejmuj się, on jest po prostu zazdrosny.

- dlatego lepiej go bardziej nie denerwuj. - doradziłam grożąc mu palcem

- postaram się i będę spadał, chciałem cie po prostu zobaczyć. Pa! - pożegnał się ze mna krótkim przytulasem i wyszedł

- Patryk! - zwołałam blondyna z powrotem

Chłopak wyszedł z łazienki i usiadł na krzesełku obok mojego łóżka

- już poszedł już nie musisz się ukrywać - zakpiłam z niego

- nie lubie go - oznajmił oschle

- ejj, bez przesady zazdrośniku. Jesteśmy w jednym projekcie. Jeden pocałunek nie może cie do niego zniechęcić na zawsze

- ale czy ty widzisz jak on się do ciebie klei?! przecież on za tobą lata jak nie wiadomo kto - oburzył się wzdychając

- robi to specjalnie żeby cie zdenerwować i ty o tym wiesz.

- skąd wiesz? może on się w tobie zakochał, może raczej napewno

- nawet jeśli, to co to zmienia? i tak go nie kocham

- wiem ale.. nie wiem już raz.. - zaczął

- nie wracajmy do tego proszę, to było jakieś nie porozumienie

- wiem Lex, wiem.

- dlatego proszę nie miej do niego żalu - dodałam

- czyli to ty go pocałowałaś?

- nie, nie to nie tak, nie o to mi chodziło, tylko że..

- nie tłumacz się, po prostu jestem cholernie zazdrosny i muszę się z tego wyleczyć - wzruszyłem ramionami

- zazdrość to pierwszy..

- stopień do piekła, tak wiem. Myślałem o tym przed chwilą - zaśmiał się dokańczając


/od autorki/
wreszcie weekend boze zyc n umierac.
btw kiedy macie ferie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro