Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

nie rozumiesz


***

pół godziny później:

Kostek który pojechał z Bartkiem, dał nam znać że to nic poważniejszego, po prostu jest strasznie poobijany, a wszyscy odetchnęliśmy z ulgą

- wezmę ubera i jadę do domu, bawcie się bo mi już wystarczy na dziś - oznajmił Patryk ubierając kurtkę

- żaden uber, jadę z tobą, nie po to przyjechałam tu moim autem żebyś teraz wracał uberem. Chodź - pociągnęłam go za rękę i pożegnaliśmy się ze wszystkimi, a później wyszliśmy. Całą drogę do domu Patryka spędziliśmy w ciszy, za dużo się działo. Ani on ani ja nie mieliśmy już na nic siły.

- zostań proszę, potrzebuje cie - poprosił patrząc na mnie gdy zaparkowałam na jego posesji

- dobrze, zostanę - stwierdziłam wychodząc z auta

Była godzina 3 i było ciemno a Patryk nie był do końca trzeźwy więc prawie się wywalił na schodach do domu ale ostatecznie się udało bez tego.

Weszliśmy do domu i Patryk wszedł do łazienki zamykając się w niej. Ja natomiast usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać tiktoka, chciałam zapomnieć o tym co się stało

ale to był błąd

Na tiktoku jak i zapewne na twitterze już krążyło zdjęcie z dzisiaj na którym całuje Patryka w aucie

kurwa.

Weszłam na ig, tam w chuj dużo osób mi dało unfollow i zaczęło mi pisać że się zawiodło. Dużo moich fanpage'y poodchodziło za to że „kłamałam" co do mojej relacji z Patrykiem, a fanki Wiktorii jechały mnie jak nigdy dotąd.

W tamtym momencie po prostu poczułam się jakby świat się zawalił

Łzy ciurkiem leciały po moich policzkach.
Cały internet odwrócił się przeciwko nam.

Po dłuższej chwili Patryk wyszedł z łazienki, a ja siedziałam na kanapie zwinięta w kulkę i płakałam

- wejdz sobie na tiktoka, instagrama, twittera lub gdziekolwiek chcesz - zaczęłam dusząc się łzami

- kurwa mać. - rzekł po chwili

- co my im zrobiliśmy Patryk? dlaczego oni tak bardzo mnie nie akceptują? co jest ze mną nie tak? Co mogę zmienić? - ja nie płakałam, ja wyłam

- nie będzie łatwo, ale mamy siebie, tak? to najważniejsze. - wyznał przytulając mnie

- jeszcze ten Bartek.. kurwa wiesz że on cie może za to pozwać?

- wiem, jeszcze niech skończę w pierdlu i tyle będzie - warknął

- mamy im mówić? przecież oni już wiedzą - spytałam załamana

- nie wiem sam Lex, możemy im wmawiać że to przerobione

- kolejne kłamstwa. Zcancelują nas

- czy u nas kiedyś będzie dobrze? jesteśmy razem teoretycznie jebany tydzień a jesteśmy w takim dołku że to koniec

- narazie nic nie ogłosiliśmy, więc nie są jeszcze pewni co do tego tak naprawdę. - pogłaskał mnie po plecach

- no to tym bardziej, co będzie jak już to ogłosimy? jak to ogłosimy? kiedy? - te pytania krążyły mi po głowie od ostatniego czasu non stop

- WIEM! - ożywił się nagle i stanął na równe nogi

- nagramy piosenkę, mocną piosenkę. I w teledysku cię pokażemy. Ja będę nawijał o tym związku i tak dalej a tak naprawdę teledysk przedstawi wszystko. - zaczął podekscytowany

- jest to jakiś pomysł - pochwaliłam go

- pisze do jonatana - oznajmił chwytając w ręce telefon

- już?

- produkcja trochę potrwa, chce żeby był dopracowany każdy szczegół. KAŻDY, ale musimy ogarnąć bit i to wszystko a później się wezmę za tekst - wyjaśnił wystukując w klawiaturę, przytaknęłam

- jestem strasznie zmęczona - ziewnęłam czując jak moje oczy się same już zamykają. Brunet ciagle prowadził konwersacje z Jonatanem a ja już powoli odpływałam, jeszcze zaczął lekko miziać mnie po plecach co już sprawiło że totalnie odlecialam.

W pewnym momencie mojego snu, poczułam że ktoś mnie podnosi.

Patryk..

Przeniósł mnie do sypialni i przykrył kołdrą. Po chwili poczułam że znowu materac się ugina i poczułam zapach jego perfum, a sekundę później poczułam że mortal zmywa mi makijaż

jak ty mnie dobrze znasz baran..

Nie wiem nawet kiedy ale z powrotem zasnęłam.


***

rano:

Obudził mnie dziwnie znajomy głos, NIE PATRYKA, z dołu.

niestety znajomy.

Pomyślałam sobie że mi się wydawało, ale nie, słyszałam stłumiony głos również Patryka

- tylko proszę o jedno, daj już jej święty spokój - usłyszałam głos Patryka z salonu

Odrazu serce zaczęło mi bic szybciej, a ja zerwałam się z łóżka jak poparzona. Nałożyłam na siebie bluzę i luźne dresy Patryka, na chwile, tylko po to żeby znowu nie zaczął wytykać mi moich kompleksów.

Powoli zeszłam na dół a w salonie stał Patryk kłócący się z moim ojcem.

- co tu się dzieje? - spytałam przerażona

- to twój chłopak? - zakpił ze mnie wskazując na bruneta

- nie twoja sprawa, co tu robisz? - mruknęłam

- taki przystojny zadbany i ułożony chłopak chciałby taką ulaną szmatę która tylko do garów się nadaje? - zaśmiał się

Patryk już rozchylał wargi aby mu coś powiedzieć ale go wyprzedziłam

- po prostu wyjdź - zażądałam bawiąc się palcami ze stresu

- i tak tu wrócę, wrócimy do tej rozmowy kiedy indziej - stwierdził grożąc palcem Patrykowi

wyszedł. Na szczęście

- skąd on się tu wziął? skąd zna twój adres?!

- nie wiem Lex. - sapnął podchodząc do mnie

- mam już go dość. Lepiej by było bez niego - na moim policzku znalazła się już samotna łezka a sama wpatrywałam się w miejsce w którym jeszcze chwile temu stał mój ojciec

- ciii.. jestem tu i cie rozumiem - szepnął i chciał już mnie przytulić ale się odsunelam

- NIE! w tym problem że nie rozumiesz!  -  odpaliłam się   -   nikt nie rozumie, bo ty.. ty.. ty masz kochających cie rodziców. Możesz do nich napisać w każdej sprawie z wiedzą że i tak zostaniesz wysłuchany! nie znęcają się nad tobą ani psychicznie ani fizycznie, nie nachodzą cie i się nawzajem KOCHAJĄ! Masz idealna rodzinę i nic więcej ci do szczęścia nie jest potrzebne.. a ja? ja.. pff, jestem jakimś jebanym odrzutkiem, zawsze mi wmawiali że lepiej by się im żyło beze mnie, stwarzałam im same problemy. Mama dzwoni do mnie tylko gdy coś chce a Ojciec.. sam wiesz. I nie rozumiesz tego bo tego nie doświadczyłeś! Za ponad miesiąc święta, wszyscy jeżdżą do swoich rodzin, do rodziców. Ja? mogę liczyć tylko na siebie - wydusiłam z siebie wszystko co mi leżało na sercu płacząc przy tym. Patryk stał i patrzył na mnie zdziwiony jak i zmartwiony

- sory, po prostu ci zazdroszczę tego. - dopowiedziałam odwracając się na pięcie

- spędzimy święta razem, obiecuje. - chwycił mnie za ramie

- jade jutro w odwiedziny do moich rodzicow i jedziesz ze mną. - zażądał tuląc mnie

- jutro nie mogę, mam nagrywki - westchnęłam

- to dziś, zaraz - wypalił a ja spojrzałam na niego zdziwiona

- masz coś lepszego do roboty?

- no nie..

- no to właśnie, chce żebyś tam czuła się jak w domu. Oni cie pokochają, z resztą już cie kochają - stwierdził zbierając się

Tak miałam okazje poznać jego rodziców, ale widzieliśmy się raptem 2 razy i to jeszcze jak z Patrykiem byliśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi. Dużo się zmieniło od tego czasu i z tego co mi wiadomo, to oni już wiedzą o naszym związku i bardzo się z tego cieszą, ale to tylko słowa Patryka.




/od autorki/

strasznie mi się nie podoba ten rozdział alw wstawiam bo wczoraj nie było wiev musi was chcoaiz to zadowolić 🫠🫠 dorbanoc

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro