daj spokój
***
wieczorem:
Pół godzinny po wyjściu Patryka przyjechała reszta genziaków i posprzątaliśmy dom do błysku. Później pojechałam na obiad z Wiką Julitką i Hanią, a po zjedzeniu wróciłam do domu. Przez całe popołudnie rozmyślałam po co mi to było, mogłam po prostu przeprosić i tyle, a ja głupia zaczęłam się z nim kłócić i posunęło się to ZDECYDOWANIE za daleko.
Postanowiłam do niego napisać.
________________________________
lex💓:
przepraszam
naprawdę
zjebałam to
miales racje to moja wina wiem
naprawdę przepraszam Patryk
wszystko okej?
nie powinno to tak wyjsc, mi naprawdę zależy
_____________________________
Chłopak nie odpisywał więc odłożyłam telefon na drugi koniec pokoju i zaczęłam bez celu krążyć po pokoju.
zrobiłam z siebie idiotkę.
a co jak mnie wyśmieje?
nie.. patryk taki nie jest
a może jednak?
Zrobiłam się głodna więc podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej jogurt, zjadłam go i dopiero chwyciłam za telefon
________________________________
baran🐏:
sory ze nei odoisuej ale siedze z blondyna
lex💓:
ty tak serio?
baran🐏:
tak xddd
*wysłano zdjęcie*
lex💓:
swietnie xddd i ze ci nke wstyd
baran🐏:
pls skoncz już, pa
________________________________
***
rano:
Gdy wstałam, podeszłam do lodówki która była pusta przez to że przez większość swojego czasu spędzałam u Patryka, więc postanowiłam wyjść do sklepu
Szłam chodnikiem podirytowana, słyszałam za sobą jadące auto, ale obok była ulica więc chyba nic dziwnego.
nie tym razem..
Gdy już słyszałam że to auto gwałtownie przyśpiesza odwróciłam się, a później tylko ciemność.
...
***
POV PATRYK:
Wróciłem ze spotkania z blondynką i odrazu zebrałem się i pojechałem do domu genzie, mimo że było po 20 to mieliśmy nagrywać szybką kanapówkę na zapas
Wszedłem do domu i zasiadłem na kanapie uśmiechając się
- o przyszedł! - krzyknęła Julita witając się ze mną
- gdzież to się było królewiczu? - spytał Kostek
- na spotkaniu
- z kim? - wtrąciła się Hania
- z blondyną. - odparłem pewnie
- mówiłeś o tym Lex?
- a co ona musi o wszystkim wiedzieć? moja matką to chyba nie jest, ale tak wie. - spojrzałem na nią
- a wiesz gdzie ona jest? miała być na nagrywkach. - spytała Puchalska zasiadając na kanapie. Pokręciłem przecząco głową zaczynajac rozmowę z Świeżym. Śmialiśmy się ze wszystkiego tarzając się po podłodze
- cicho już! nagrywamy! raz raz dyscyplina! - poganiała nas nati
- ALE HAHAAHN BOŻE NIE MOGĘ - zaśmiałem się podnosząc się
- chlopie a pamiętasz jak byliśmy w 2022 na.. - zacząłem ale Wika mi przerwała
- później sobie pogadacie, ja też bym chciała iść już do domu. - po jej słowach trochę się uspokoiliśmy i w końcu wszyscy usiedliśmy na kanapie
- ej chwila ktoś do mnie dzwoni. - oznajmiła Hania gdy już mieliśmy zaczynać, wszyscy coś tam zaczęli marudzić, ale po chwili Hania wbiegła z powrotem do salonu zdruzgotana
- co jest Hania? - spytała Wiktoria podbiegając do niej
- dzowniła.. ten.. chryste - blondynka wzdychając usiadła na kanapie
- co się stało Hania? - przerażony kucnąłem przed nią
Mimo wszystko jest moją przyjaciółką i zmartwiłem się
- dzwonili ze szpitala.. tu chodzi o Lexe.
Serce w sekunde zaczęło bić mi 1000 razy mocniej i zacząłem się odrazu stresować
- co z nią? - wydusiłem z siebie po chwili ciszy
- ktoś.. ktoś ją potrącił.
- CO? CO Z NIĄ? - wypalił Bartek
- jej stan jest krytyczny - dopowiedziała
- to żart prawda? powiedz że to żart! - krzyknąłem telepiąc ją
- nie żart, nie żartowałabym z tego Patryk, musimy tam jechać, nie wszyscy, reszta nagrajcie to za nas. - rozkazała drżącym głosem ciągnąc mnie do drzwi
- jedziemy! - wyznała ciągnąc mnie biegiem do auta
Zasiadłem na miejscu pasażera i zapiąłem pasy chowając twarz w dłonie
- Hania ja sobie nie wybaczę jak.. japierdole po co ja się jeszcze z nią kłóciłem?! PO CO SPOTKAŁEM SIĘ Z TĄ JEBANĄ BLONDYNKĄ?!
- no właśnie, po co? - spytała dodając gazu
- chciałem jej zrobić na złość okej? wiem to toksyczne troche ale byłem zły, nadal troche jestem ale ona może w każdej chwili umrzeć. -
mój głos momentalnie się załamał
- Patryk to nie istotne, kochasz ją i ja to widzę, dobrze wiesz jak było naprawdę. Jak umrze to.. - zaczęła już zalewając się łzami
- NIE UMRZE! NIE MOŻE! - krzyknąłem odchylając głowę do tylu
- KTO JEJ TO ZROBIŁ CO ZA ŚMIEĆ! - krzyknąłem
- nie wiadomo, ale znajdą go. - zapewniała mnie
- pewnie to kurwa Bartek - burknąłem
- przestań, to napewno nie on przecież był w domu genzie z nami
- ALE MÓGŁ JĄ POTRĄCIĆ ZOSTAWIĆ JĄ I DO NAS PRZYJECHAĆ
- a za kogo ty go masz? za jakiegoś potwora? nie przesadzaj już
- nie wiem Hania..
- Patryk spokojnie, ona przeżyje, jest silna. Bardzo silna.. jeszcze ją przeprosisz pocałujesz i będzie wszystko dobrze okej? zaufaj mi - uspokajała mnie
- oby.. - westchnąłem czując jak szklą mi się oczy
- Patryś nie płacz, już dojeżdżamy będzie dobrze - zakończyła dialog parkując auto pod szpitalem. Odrazu pobiegliśmy na recepcje gdzie pani pokierowała nas do sali w której znajdowała się Lexa.
- można do niej wejść? - spytała Hania patrząc na lekarza
- można ale jest nie przytomna i ostrożnie. - mężczyzna wpuścił nas do sali
- boże Lex.. - pobiegłem do niej delikatnie chwytając za jej dłoń
- jaki ja jestem głupi. - stwierdziłem gładząc jej rękę palcem
Siedzielismy w ciszy wpatrując się w nieprzytomną brunetkę, dopóki jakieś urządzenie nie zaczęło piszczeć
- co to jest? - spytałem patrząc na Hanie
- o kurwa, to.. urządzenie monitorujące.. prace serca - wydukała wybiegając z sali
Po chwili wróciła z lekarzem.
- CO SIĘ DZIEJE?! - wykrzyczałem patrząc na chaos panujący w sali. Hania przerażona chodzi po pokoju lekarz przygotowywuje sprzęt a pielęgniarki biegają po sali
- doszło do zatrzymani akcji serca - powiadomił lekarz przystępując do udzielania pierwszej pomocy
- co. ALE TO NIE MOŻLIWE! MA PAN COŚ ZROBIĆ ROZUMIE PAN?! - wykrzyczałem zbliżając się do doktora ale Hania mnie odciągnęła
- spokojnie Patryk, nie tak nachalnie. - przytuliła mnie, a ja rozpłakałem się na dobre
- Hania ona umiera! - powiedziałem szlochając
- nie umiera, pomogą jej. - blondynka uspokajała mnie mocno przytulając
Po 50 minutach nadal się nic nie zmieniło, jej serce nadal nie biło, a ja nigdy tak bardzo nie płakałem
- już nie ma szans. Za dużo krwi straciła, przykro mi, robilismy co w naszej mocy - wyznał lekarz wychodząc z sali
- TAK TO ZOSTAWICIE?! NIE MOŻECIE TAK! ja ją kurwa kocham prosze uratujcie ją błagam! - krzyczałem idac za pielęgniarkami
- tak jak Lekarz mówił, za dużo krwi straciła, przykro nam. - pielęgniarka pogłaskała mnie po ramieniu i poszła.
- nie, ja tak nie odpuszczę. - wkurwiony wrecz i załamany, zalewając się łzami podszedłem do ukochanej i zacząłem jeszcze uciskać jej klatkę piersiowa co jakiś czas podając jej tlen
- Patryk daj spokój.. jeszcze jej coś zrobisz. - oznajmiła Hania
- Hania obiecałaś że będzie dobrze! bez niej już nigdy nie będzie dobrze. NIGDY. A ty mówisz że mam dać spokój? - westchnąłem powtarzając wcześniejsze czynności
Po kilkunastu minutach próbując przywrócić akcje serca Alexy bezsilnie kucnąlem przy jej łóżku kładąc głowę na jej brzuchu z płaczem
- Patryk ja wiem, wiem że będzie ciężko, ale damy rade - zaczęła Puchalska
- nie Hania, nie damy rady, ja nie dam - wykrztusiłem z siebie łkając
- dasz.. trzeba się nauczyć jakoś z tym żyć
- NIE NAUCZE SIĘ ROZUMIESZ? JAK BYŚ SIĘ CZUŁA GDYBY ŚWIEŻY UMARŁ?!
- eh.. - westchnęła przytulając mnie od tylu
- kochałem ją.. ja.. - zacząłem ale przerwał mi odgłos tej samej maszyny.. tej co wcześniej zaczęła piszczeć jak jej serce przestało bić. Teraz to był zupełnie inny dźwięk. Gwałtownie z Hania spojrzeliśmy na monitor.
- JEST! WRÓCIŁA! PATRYK WRÓCIŁA! - wykrzyczała blondynka biegnąc po lekarza
Gwałtownie wstałem. Krążyłem po pokoju.
Lekarz wrócił i potwierdził słowa Hani, oboje zaczęliśmy skakać po pokoju w euforii.
- MÓWIŁAM ŻE BĘDZIE DOBRZE! - krzyknęła ciesząc się
***
dwie godziny później:
Przez ostatnie godziny, czekaliśmy z Hanią aż brunetka się wybudzi i po dwóch godzinach w końcu to nastąpiło
- yhm.. c..co si.sie - wymamrotała otwierając oczy
- nic kochana. - odparła Hania
- tak w zasadzie to prawie umarłaś, twoje serce nie biło, lekarzom nie udało się ciebie uratować ale ja to zrobiłem i takie tam.. - odparłem dumny z siebie
- co.. wy.. m..mówicie.
- PATRYK. SHUT THE FUCK UP CZEMU TAK OSTRO ZACZĄŁEŚ? - oburzyła się Haniula uderzając mnie w ramie.
- NO CO? jestem szczery.
Puchalska się zaśmiała a ja razem z nią.
/od autorki/
o lol to już 40 rozdział tej ksiazki, NIE WIEM SAMA KOEDU TO MINEŁO NO ALE DOBRA.
40 rozdział a nasze mysie pysie nadal nie są razem...
DZIEKUJE ZA WSZYSTKIE WYŚWIETLENIA I GWIAZDKI!!❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro