Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Chapter Three~

*POV Suga*


Skończyliśmy trening dość wcześnie. Poszedłem do szatni, wyjąłem czyste ubrania z torby i skierowałem się do szkolnej łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic, od razu ubierając się. Wyszedłem do szatni, a nastawienie wybiegłem ze szkoły.

Podszedłem do bramy, po czym stanąłem tam i poczekałem chwilę. Ten chuj, który wcześniej przeszkadzał mi w grze, właśnie zdążył wyjść.

No zajebiście. Teraz się policzymy.

Spojrzałem w innym kierunku, udając, że nie zauważyłem go i czekam na kogoś innego. Kiedy przechodził obok mnie, złapałem go za rękaw, ciągnąc w stronę muru, będącego przy bramie.

Chłopak udawał zaskoczonego i przerażonego, ale ja wiedziałem, że zaraz ujawni swoją prawdziwą twarz. Po chwili chłopak zaczął się wyrywać. Przycisnąłem go mocniej do muru.

- I co? Teraz już taki hojrak nie jesteś, nie? - spojrzałem na niego i zaśmiałem się. - Dostanie Ci się i to ostro. Chyba, że... - specjalnie przeciągałem.

- Chyba, że co? - zapytał wrogo.

Od razu mocno zacisnąłem dłonie na jego koszulce, podnosząc go delikatnie.

- Chyba, że... - znowu zacząłem przeciągać, a widząc jego przerażenie, ale tylko w oczach, dokończyłem. - Odejdziesz z drużyny. Ja, pomimo tego, iż jestem kapitanem, nie mogę Cię wyrzucić bez zgody trenera. A on nie ma powodów, by Cię wypierdolić. Także albo odejdziesz sam, z jakiegoś powodu, który wymyślisz, albo zniszczę Cię, rozumiesz? - patrzyłem na niego, trzymając mocno za koszulkę. Pokiwał energicznie głową.

- Puść już... - wyszeptał.

- Co mam zrobić? Wiesz, ja głuchy jestem. - powiedziałem.

- Goń się! - krzyknął. Zacząłem nim szarpać.

- Mówiłeś coś? - warknąłem. Pokiwał przecząco głową.

- Puść mnie już. - powiedział głośniej.

Rzuciłem nim o ziemię i skierowałem się wolnym krokiem do domu.

Gdy w końcu znalazłem się w środku, poszedłem do łazienki, biorąc prysznic. Po tak ciężkim dniu, należy mi się odpoczynek. Wychodząc z kabiny, wytarłem się i owinąłem ręcznikiem wokół bioder. Skierowałem się do salonu, chcąc odpocząć. Położyłem się na kanapie i zamknąłem oczy, ale nie dane mi było odpocząć. Usłyszałem dzwonek do drzwi.

Komu o tej porze się nudzi?

Wstałem z kanapy, idąc w stronę drzwi. Otworzyłem je.

- Co Ty tu robisz? - zmarszczyłem brwi, patrząc na chłopaka. - I skąd masz mój adres?

- Jak to skąd? YoonGi! Kochanie! - krzyknął, próbując wejść do mojego domu.

Od razu wypchnąłem go za drzwi.

- Po co przyszedłeś? - zapytałem obojętnie i oparłem się o framugę drzwi.

- Ty dobrze wiesz. - uśmiechnął się w ten swój obleśny sposób i przygryzł wargę.

- Nie, nie wiem. Oświeć mnie. - powiedziałem, wzruszając ramionami i westchnąłem cicho.

Chciałem tylko w spokoju odpocząć, ale oczywiście ten typ mi nie pozwoli.

- Wiesz... Tak sobie pomyślałem, że... - przybliżył się, kładąc dłoń na moim torsie i jadąc nią na dół.

Złapałem obie i ścisnąłem mocno, na co ten cicho jęknął.

- Pomyślałeś, że co? - warknąłem.

- Pomyślałem, że mógłbyś mi w czymś pomóc... - dodał cicho.

- Niby w czym? - mruknąłem.

- Wiesz... Mam problem...

- Jaki, kurwa, problem? Możesz szybciej? Nie chcę tracić na Ciebie czasu. - powiedziałem.

- Nie denerwuj się tak... - powiedział cicho. - Chodzi o... Problem... W...

- W czym?! - przerwałem mu, krzycząc na niego.

Byłem zmęczony i wkurwiony jednocześnie.

- Problem w... Spodniach. - zaśmiał się słodko aż do zwymiotowania.

Zamknąłem oczy, próbując uspokoić się, by nic mu nie zrobić.

- Wiem, że sobie już to wyobrażasz, ale...

- Zamknij się i spierdalaj! - krzyknąłem, po czym mocno pchnąłem go na chodnik. - Wypierdalaj z mojego domu i więcej tu nie przyłaź, rozumiesz?! Nie jestem dziwką, jak Ty! - wydarłem się, trzaskając drzwiami.

Co on sobie myślał? Nie jestem taki jak on. Mógłby to w końcu zrozumieć.

Wróciłem do salonu, kładąc się na kanapie. Może teraz uda mi się odpocząć?

Może.

Westchnąłem i zamknąłem oczy. Miałem na dzisiaj dość wszystkiego, a to, co mnie jeszcze dzisiaj czekało, irytowało mnie najbardziej. Rodzinka miała mnie dzisiaj odwiedzić.

Zajebiście, prawda?

Wstałem ostatecznie, wiedząc, że i tak już nie odpocznę, po czym poszedłem do kuchni. Zacząłem robić obiad, deser, następnie kolację. Na danie główne przygotowałem kimchi. Na deser lody z różnymi dodatkami i sosami. Na kolację natomiast, zrobiłem grillowane udka kurczaka w sojowo-imbirowej glazurze ze szparagami. Trochę wytwornie, ale dobrze jest pokazać rodzinie, że daję sobie radę bez nich.

Poszedłem do sypialni, ubierając się szybko. Kolejny raz tego dnia, usłyszałem dzwonek do drzwi. Pobiegłem do drzwi i otworzyłem je, wpuszczając rodzinę do domu.

- YoonGi... Dziecko... - powiedziała moja mama. Zaraz dopiero się zacznie... - Mógłbyś nas odwiedzać... Poza tym... Wymień kiedyś te drzwi... Są już przestarzałe. - na powitanie krytyka.

Norma.

- Mamo... Tyle razy Ci mówiłem, że to jest mój dom i będzie w nim tak, jak ja chcę.

- Dobrze... Ale nie denerwuj się tak. Przyjechaliśmy tylko w odwiedziny. - łatwo powiedzieć, trudniej wykonać.

- Idźcie do jadalni. Zaraz tam przyjdę z obiadem. - powiedziałem pod nosem, idąc do kuchni.

Wziąłem kimchi, które następnie zaniosłem do jadalni. Położyłem je każdemu na talerz, siadając.

- Smacznego.

- Yoon...

- Smacznego. - dodałem lekko uniesionym głosem.

Do mojej matki nigdy nic nie dociera. Mamy w spokoju zjeść. Westchnąłem. Po chwili zaczęliśmy powoli rozmawiać. Oczywiście poruszony był temat szkoły.

Jakżeby inaczej...

- Mamy nowego nauczyciela chemii i edukacji seksualnej, ale to nic ważnego. - wzruszyłem leniwie ramionami.

Bo co miałem im powiedzieć? Już na pierwszej lekcji mnie podniecił? Nie. Zdecydowanie odpada. Matka nigdy nie popierała tego, że jestem homosiem. Zawsze powtarzała "Jest tyle pięknych i mądrych dziewczyn, a Ty wolisz chłopaków!". Boląca prawda, ale przyzwyczaiłem się już do jej krytyki na temat mojej orientacji.

Na myśleniu o TaeHyungu minęło mi całe rodzinne spotkanie. Nawet nie zauważyłem, kiedy wszystkie dania zniknęły. Cóż... Szybko zeszło.

Rodzinka pojechała, a ja mogłem spokojnie przygotować sobie jakieś przekąski i rzucić się na kanapę, oglądając mój ulubiony film.

Chwilę po zakończeniu filmu zasnąłem. Śnił mi się TaeHyung. Robiliśmy nieprzyzwoite rzeczy w moim aucie. Chłopak dosłownie wił się pode mną i moim dotykiem. Widziałem go od razu na dole.

~~~*~~~

Obudziłem się rano, dodatkowo cały mokry. To był boski sen, ale... Czytam zdecydowanie za dużo książek erotycznych... Za dużo. Spojrzałem na zegar, wiszący nad telewizorem. Za pół godziny mam trening... O cholera!

Wyskoczyłem jak poparzony z kanapy i wbiegłem do łazienki. Wziąłem bardzo szybki prysznic, ubierając się i wybiegłem z domu, uprzednio biorąc torbę i kluczyki. Wsiadłem do auta, ruszając z piskiem opon. Trener mnie zabije albo co gorsza, wyrzuci z drużyny. Nie mogę do tego dopuścić. Po prostu nie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro