Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Yildys:

Weszłam do domu zapłakana i roztrzęsiona rzuciłam torebkę w kont. Przyszła do mnie Aysel o nic nie pytała pomogła mi wejść do sypialni.

- Dziękuję Aysel możesz iść.

- Tak ?

- Tak nie martw się ja to wszytko przetrwam ..

Zdążyłam jedynie wziąć prysznic i przebrać się a gdy wyszłam natknęłam się na mojego męża. Który siedział na łóżku i czekał na mnie.

- Yildyz...

- Nie chce tego słuchać naprawdę dość już mnie zraniono rozstaniemy się - s trudem wypowiedziałam dwa ostatnie słowa.

Spojrzał na mnie i wstał od razu podszedł do mnie łapiąc mnie za ręce które wyrwałam od razu.

- Przestań...

- Jeszcze niczego nie zacząłem.. skarbie ja cię kocham... Naprawdę cię kocham.. ona była jedynie..

- Kochanką z którą mnie zdradziłeś rozumiesz powagę sytuacji? - zdenerwowałam się.

- Tak wiem jestem gnojem i nigdy mi tego nie wybaczysz ale spróbuj nie dla mnie ale dla naszego syna. Nie chcę was stracić.

- Straciłeś nas w dzień w którym mnie zdradziłeś ! A w dniu w którym ja się tego dowiedziałam był dla nas świętem! Zanim spędzać go ze mną poleciałeś do mniej! Nie wybaczę ci nigdy i rządam rozwodu!

- Rozwodu?

- Tak z nami koniec - łzy ciekły mi po policzkach mówiąc te słowa kochałam go tak bardzo go kochałam.

- Yildyz kochanie...

- Nie - mówię i biorę poduszkę i kołdrę pod pachę - Idę spać do pokoju syna - mówię trzaskać za sobą drzwiami.

W korytarzu minęłam mamę modliłam się idąc by mnie nie zaczepiła ale na szczęście chyba zrozumiała, że nie chce dziś z nikim rozmawiać. Weszłam do pokoju syna i rozpłakałam się zakrywając buzię poduszka by go nie obudzić. Zjechałam plecami po drzwiach siadając na podłogę. Jest mi źle moje serce złamało się tego dnia nas pogrzebałam żywcem i wsadziłam do grobu. Nigdy mu tego nie wybaczę a ona ? Śmie nazywać się moja przyjaciółka ? Jak mogła zniszczyć mi życie nie wybaczę tego ani jej ani jemu. Jutro z samego rana składam pozew o rozwód. Z jego winy rzecz jasna niczego mu nie ułatwie niczego.. Wstałam z zimnej podłogi i położyłam się obok syna.

- Mamo? - odezwał się przytulając się do mnie.

- Tak skarbie dziś śpię z tobą - mówiąc to pocałowałam go w czoło.

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam..

Rano obudziłam się nie wyspana i trochę obolała. Jestem za stara na stanie w dziecinnym łóżku. Synuś jeszcze spał więc ostrożnie wstałam z łóżka. Pocałowałam go w policzek k wyszłam z jego pokoju. Od razu skierowałam się do sypialni gdzie czekał na mnie on. Widać było że nie spał całą noc wciąż był w tym samym garniturze. Siedział w fotelu i przyglądał mi się przez chwilę.

- Jak się spało? - zapytał.

Nic nie odpowiedziałam bo i po co ? Żeby sobie pomyślał nie wiadomo co? Oj nie nie dam mu tej satysfakcji zamiast tego zamknęłam się na klucz w łazience. Wzięłam prysznic i przebrałam się w tak zwany kombinezon. Wyszłam z łazienki i o dziwo jego nie było już w pokoju. Na co odetchnęłam z ulgą nie będzie mnie męczył. Jednak gdy tylko zamknęłam drzwi łazienki on wyłonił się za drzwi wejściowych.

- Porozmawiamy?

- Nie mamy o czym wszystko wczoraj zostało powiedziane.

Minęłam go i wyszłam z sypialni łzy znów napłynęły mi do oczu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro