Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

Yildyz:

- Więc mnie kochasz ?

- Dogan to nie takie proste.

- Proste tak czy nie?

- Tak..

- Więc w czym problem?

- Jestem mężatką Dogan.

- Już nie długo będziesz powtórnie ale tylko mężczyzna w twoim życiu się zmieni.

Zaskoczył mnie naprawdę mnie zaskoczył czy to jest coś w stylu oświadczyn?

- Nie rozumiem.

- Już ci mówiłem chcę byś była szczęśliwa ze mną.

- Dogan.. nie wypada..

- Wszystko wypada jeżeli chodzi o miłość a wiem że oboje czujemy to samo. Przekonałem się dziś w stu procentach że mnie kochasz. I nie oszukuj się jestem jedyną osobą która chce ci pomóc.

- Wiem..

Uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Co jest ?

- Nie zaprzeczyłaś - mówić to zrobił krok w moją stronę.

- Dogan..

- Chcę byś to powiedziała..

- Że co ?

- Wiesz co..

- Kocham cię bardzo Dogan.

Przez chwilę pochylony trzymał czoło oparte na moim. Gdyby nie szafa za nami na pewno bym już leżała.

- Ja ciebie też kocham - powiedział i złączył nasze usta w pocałunku.

Podniósł mnie do góry a ja oplotłam nogi wokół jego pasa. Po chwili delikatnie położył mnie na łóżku wciąż całując zachłannie.

- Śpij już - powiedział odsuwając się ode mnie.

- Ale ty ze mną - sama nie uwierzyłam, że to właśnie powiedziałam.

- Dobrze - zgodził się od razu.

Ułożyłam się po prawej stronie łóżka Dogan zaś obok mnie i objął mnie w pasie przyciągając bardziej w swoją stronę.

- Kocham cię i zrobię wszystko byś była szczęśliwa.

- Wiem.

Oboje zasnęliśmy wtuleni w siebie...

Rano obudziłam się w dobrym humorze wszystko dzięki Doganowi. Wczorajsza rozmowa dobrze mi zrobiła. Jego wyznanie mnie zaskoczyło i oczywiście pozytywnie. Wciąż był do mnie wtulony a ja nie chciałam by coś zakłóciło mój spokój. Liczyło się tu i teraz. Nic więcej. Powoli i delikatnie chciałam wstać z łóżka by go nie zbudzić. W efekcie Dogan przysunął mnie jeszcze bardziej do siebie.

- Zostań jeszcze nie uciekaj - mówi przez sen.

- Dogan my nie możemy tak jestem jeszcze mężatką.

- Za niedługo już nie będziesz jedna rozprawa ja ci pomogę - mówi otwierając oczy.

- Pomożesz mi rozwieść się z mężem ? Nie jest to głupie twoim skromnym zdaniem? A potem co ?

- Ożenię się z tobą i będzie tak jak w serialach i żyli długo i szczęśliwie.

Zamarłam on naprawdę to mówi? Czy przez sen przyćmiło mu mózg?

- Mimo wszystko tak nie można jak on gdzieś tu był ? I zrobił mi zdjęcia ? Cała wina spadnie na mnie - wstałam szybko i teraz do mnie doszło co tak naprawdę się stało.

- Yildyz.. Yildyz.. - pokiwał na mnie głową - Umiesz obudzić człowieka - westchnął wstając podszedł do mnie i przytulił - Uspokój się mam ochronę nie wpuścili by go tutaj.

- Napewno?

- Tak choć pójdziemy zapytać dla twojego spokoju dobrze ?

- Dobrze.

Zeszliśmy na dół razem i wyszliśmy przed dom. Od razu ochroniarz podszedł z raportem z wczorajszego dnia. I powiedział, że nikogo tu nie było i nikt nie był na jego posesji oprócz nas samych. Uspokoiłam się lecz wciąż z tyłu głowy miałam ten niepokój.

- A u sąsiada po wczorajszym jak tu przyszliśmy był spokój? - zapytałam kątem oka patrząc na Dogan'a.

- Nie tam coś ewidentnie się działo ale nie chcieliśmy pani i pana budzić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro