15
Yildyz:
- Więc mnie kochasz ?
- Dogan to nie takie proste.
- Proste tak czy nie?
- Tak..
- Więc w czym problem?
- Jestem mężatką Dogan.
- Już nie długo będziesz powtórnie ale tylko mężczyzna w twoim życiu się zmieni.
Zaskoczył mnie naprawdę mnie zaskoczył czy to jest coś w stylu oświadczyn?
- Nie rozumiem.
- Już ci mówiłem chcę byś była szczęśliwa ze mną.
- Dogan.. nie wypada..
- Wszystko wypada jeżeli chodzi o miłość a wiem że oboje czujemy to samo. Przekonałem się dziś w stu procentach że mnie kochasz. I nie oszukuj się jestem jedyną osobą która chce ci pomóc.
- Wiem..
Uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Co jest ?
- Nie zaprzeczyłaś - mówić to zrobił krok w moją stronę.
- Dogan..
- Chcę byś to powiedziała..
- Że co ?
- Wiesz co..
- Kocham cię bardzo Dogan.
Przez chwilę pochylony trzymał czoło oparte na moim. Gdyby nie szafa za nami na pewno bym już leżała.
- Ja ciebie też kocham - powiedział i złączył nasze usta w pocałunku.
Podniósł mnie do góry a ja oplotłam nogi wokół jego pasa. Po chwili delikatnie położył mnie na łóżku wciąż całując zachłannie.
- Śpij już - powiedział odsuwając się ode mnie.
- Ale ty ze mną - sama nie uwierzyłam, że to właśnie powiedziałam.
- Dobrze - zgodził się od razu.
Ułożyłam się po prawej stronie łóżka Dogan zaś obok mnie i objął mnie w pasie przyciągając bardziej w swoją stronę.
- Kocham cię i zrobię wszystko byś była szczęśliwa.
- Wiem.
Oboje zasnęliśmy wtuleni w siebie...
Rano obudziłam się w dobrym humorze wszystko dzięki Doganowi. Wczorajsza rozmowa dobrze mi zrobiła. Jego wyznanie mnie zaskoczyło i oczywiście pozytywnie. Wciąż był do mnie wtulony a ja nie chciałam by coś zakłóciło mój spokój. Liczyło się tu i teraz. Nic więcej. Powoli i delikatnie chciałam wstać z łóżka by go nie zbudzić. W efekcie Dogan przysunął mnie jeszcze bardziej do siebie.
- Zostań jeszcze nie uciekaj - mówi przez sen.
- Dogan my nie możemy tak jestem jeszcze mężatką.
- Za niedługo już nie będziesz jedna rozprawa ja ci pomogę - mówi otwierając oczy.
- Pomożesz mi rozwieść się z mężem ? Nie jest to głupie twoim skromnym zdaniem? A potem co ?
- Ożenię się z tobą i będzie tak jak w serialach i żyli długo i szczęśliwie.
Zamarłam on naprawdę to mówi? Czy przez sen przyćmiło mu mózg?
- Mimo wszystko tak nie można jak on gdzieś tu był ? I zrobił mi zdjęcia ? Cała wina spadnie na mnie - wstałam szybko i teraz do mnie doszło co tak naprawdę się stało.
- Yildyz.. Yildyz.. - pokiwał na mnie głową - Umiesz obudzić człowieka - westchnął wstając podszedł do mnie i przytulił - Uspokój się mam ochronę nie wpuścili by go tutaj.
- Napewno?
- Tak choć pójdziemy zapytać dla twojego spokoju dobrze ?
- Dobrze.
Zeszliśmy na dół razem i wyszliśmy przed dom. Od razu ochroniarz podszedł z raportem z wczorajszego dnia. I powiedział, że nikogo tu nie było i nikt nie był na jego posesji oprócz nas samych. Uspokoiłam się lecz wciąż z tyłu głowy miałam ten niepokój.
- A u sąsiada po wczorajszym jak tu przyszliśmy był spokój? - zapytałam kątem oka patrząc na Dogan'a.
- Nie tam coś ewidentnie się działo ale nie chcieliśmy pani i pana budzić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro