11
Yildyz:
W domu czekała na mnie moja mama która wciąż namawiała mnie bym wybaczyła mężowi. Ja zaś postanowiłam jej nie słuchać zostawiłam pod jej opieką syna i wyszłam z domu. Na szczęście tego którego miałam szukać akurat wychodził z samochodu z zamiarem pójścia do domu. Lecz gdy mnie zobaczył zrezygnował i podszedł do mnie.
- Yildyz ? Czekałaś na mnie ?
- Akurat miałam do ciebie dzwonić i z tobą porozmawiać.
- Słucham.
- Nie tutaj chodźmy gdzieś indziej.
- Dobrze wsiadaj - mówi wskazując na samochód z szoferem z którego dopiero wyszedł - Sam poprowadzę - mówi do kierowcy - Sprawdź czy Kumru jest w domu i daj mi znać - powiedział na odchodne i ruszył przed siebie.
- Sprawdzasz Kumru?
- Tak nie chce by znów popełniła głupstwo.
- Rozumiem.
- Wiem co teraz mi powiesz ale mimo wszystko to moja córka.
- Wiem Dogan nic nie mówię.
- Z pewnością pomyślałaś.
- To, że jej nie lubię wręcz nienawidzę bo zniszczyła moje szczęście.. - wzięłam głęboki wdech - Nie oznacza, że nie można przy mnie o niej mówić.
Zatrzymał się nagle odwracając w moją stronę zaskoczył mnie trochę.
- Yildyz.. ja chcę ci pomóc jak tylko będę potrafił.
- Nie wiem czy mi da się już pomóc - znów łzy spłynęły mi po policzku - Choć..
Zaczęłam ale Dogan starł kciukiem moją łzę patrząc mi w oczy. Było to dość nie komfortowe ale przyjemne.
- Nie płacz już nie chce w tym co powiem bronić mojej córki nic z tych rzeczy. Ale nie tylko ona jest winna twój mąż też. Świadomie zwodził moją córkę oboje się tak samo winni..
Nie mogłam tego słuchać wysiadłam z tego samochodu oddychając świeżym powietrzem. Zaraz obok mnie pojawił się Dogan patrzył na mnie badawczo. A ja znów zalałam się łzami skąd one się biorą ?
- Yildyz - złapał mnie za ramiona odwracając w swoją stronę.
- Chce byś mi pomógł - mówię.
- Choć ze mną na imprezę firmową pokażemy wszystkim, że się trzymasz.
- A co ! Gadają o mnie ?
- Jest głośno w firmie o waszym trójkącie.
- Trójkącie?
- Tak.
- Dobrze kiedy i gdzie ?
- Dziś wieczorem w restauracji Pod Palmami.
- Niech i tak będzie - mówię prostując się i wycierając łzy.
Tak jak powiedzieliśmy tak i zrobiliśmy wieczorem wyszykowana zeszłam na dół. Mama aż zaniemówiła mówiąc, że wyglądam pięknie.
- Dziękuję - uśmiechem się słabo.
- Idź kochanie pokaż im wszystkim, że my dajemy radę.
Pokiwałam głową czekając na dzwonek do drzwi i długo czekać nie musiałam. Po kilku minutach rozległ się dzwonek. Jak zawsze punktualny.
- Pan Dogan? Pan Kartal wyszedł.
- To do mnie przyszedł Aysel dziękuję - mówię mijając ją i idąc w stronę Dogan'a.
Mama patrzyła na nas z daleka i uśmiechała się ja już znam ten jej uśmiech. Razem weszliśmy do samochodu Dogan był ubrany w czarny smoking. Dobrał kolor do mojej czarnej sukienki chce widzieć ich miny gdy wejdę pod rękę do sali nie z mężem lecz z Dogan'em. Gdy w końcu samochód się zatrzymał przy restauracji. I oboje wysiadaliśmy idąc po czerwonym dywanie Dogan złapał mnie za rękę. Paparazzi robili nam zdjęcia z każdej strony. W końcu gdy przekroczyliśmy próg restauracji. Wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Tego się nie spodziewana gdy w końcu i Kartal spojrzał był zaskoczony i wściekły?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro