▪ Rozdział 9 - I co oznacza ,,Pomóż mi..?"▪
1 dzień wcześniej
Perspektywa Polski
- No, opowiadaj!
- Co mam ci opowiadać? - Zapytałem wyraźnie zdziwiony sformułowaniem Czech.
Po jakże udanym, wczorajszym dniu, jedyne co pragnąłem zrobić to zapaść się pod ziemię oraz oddać się w objęcia Morfeusza. Nawet moi bracia dobrze nie zdążyli mnie wypytać jak tam mi się powiodło, podczas gdy byłem z innymi na mieście. Zaraz po wkroczeniu w progi domowego zacisza, zostałem dokładnie przebadany wzrokiem przez wyżej wymienioną dwójkę, aby już chwilę później poczuć na sobie nieprzyjemny dreszcz przytłoczenia. Ciężko by było opisać to w kilku zdaniach, jak to bardzo lubią wściubiać nos w nie swoje sprawy, naprawdę. Jednak wbrew ich stresującym pytaniom, a także dobijającej atmosferze w pomieszczeniu, kwitując zaistniałą sytuację słowami: ,,Spać mi się chcę, dajta mi wy wszyscy święty spokój" skierowałem się ku mojemu pokojowi, by tam odpocząć.
- Wszędzie dobrze.. - Wcześniej strasznie wygniecioną oraz jedną z moich ulubionych szarych bluz, rzuciłem gdzieś niedbale w kąt pokoju. - Ale... - Czułem jak zaczynam tracić równowagę, a zaraz później moje ciało swobodnie opada, pokonując wszelakie opór powietrza. - W domu najlepiej..! - Podłożyłem swoje zimne ręce pod głowę i zamknąłem oczy. Chciałem odpocząć, chociaż przez chwilę przestać martwić się otaczającym mnie światem oraz dać ponieść się emocjom.
By dostrzec godzinę wymalowaną na tarczy zegara, uniosłem się lekko, by zaraz potem rozszyfrować stojący na pobliskiej półce przedmiot.
- Za dwanaście dziesiąta... (21:48) - Skuliłem się bardziej na moim łożu, by zaraz później odpłynąć do tak zwanej krainy snów.
***
- No to masz zamiar mówić, czy nie? - Czechy sugestywnie szturchnął mnie w ramię, a jego brwi zaczęły poruszać się w dziwnym, ale tak dobrze mi znanym geście. Poczułem jak moje poliki zaczynają lekko piec, ale jak tylko to się stało, zacząłem je szybko uderzać, by te się ostudziły.
- N-No... - Zacząłem niepewnie. Cholera, ale się udupiłem. Co mu powiedzieć?! - By-byliśmy na lo-lodowisku... - Nawet nie zdałem sobie sprawy kiedy do naszej dwójki przysiadł się równie dociekliwy Węgry, tym samym sprawiając, że krople potu na moim ciele zaczęły się namnażać w niebezpiecznym tempie.
- Tylko na lodowisku? - Znowu ten jego głos, znowu te jego ruchy, znowu te jego jebane gestykulacje! Czechy, przysięgam, zabiję cię kiedyś.
- B-Byliśmy też w Pi-pizzeri... - Przełknąłem głośno ślinę, gdy tylko przypomniała mi się wczorajsza sytuacja. O matko, niemalże byłem w stanie poczuć jak krew zamiast dopływać mi do mózgu, kieruję się w stronę przełyku, bym tam zaraz mógł ją zwrócić. Nagle do drzwi rozległ się dzwonek. Przez pierwsze kilka sekund traktowałem to jako moje wybawienie. Dzięki temu, że ktoś złożył nam wizytę, mogłem bez problemu uniknąć pytań skierowanych do mojej osoby oraz rozkoszować się resztką popołudnia jakie mi zostało.
Uradowany sięgnąłem po klamkę do drzwi, by otworzyć je naszemu gościowi, tym samym przez moją głowę przebiegało milion myśli jak to mógłbym podziękować danej osobie, która stała pod naszym domem.
Nagle jednak, zastygłem. Nie wiem co teraz czułem, ale określenie tego jako strach byłoby chyba najtrafniejszym określeniem.
- Witaj, ጠረገ [Polsko] - Chwycił moją do tej pory zastygłą dłoń, by zaraz później ją lekko musnąć swoimi malinowymi ustami.
***
1 dzień wcześniej
Perspektywa Niemczech
- O co mogło mu chodzić? - Podrapałem się delikatnie po swoim podbródku, by zaraz potem skierować swoją dłoń w stronę rozłożonych przede mną papierów. Niektóre z nich podpisywałem, jedne z nich wyrzucałem, a jeszcze inne po kilku chwilach sytuowały swoje miejsce w pobliskim koszu na śmieci.
Dosłownie kilka chwil wcześniej zdecydowałem się na malutką przerwę poświęconą na zebranie swoich myśli oraz przemyślenie wczorajszego wypadu na miasto. Był.. Ciekawy, chyba to jest jedno co mogę o nim powiedzieć.
Mimo wszystko, gdy tylko przed oczami przewinęła mi się scena, której byłem świadkiem w toalecie, tak jakby nagle zmarkotniałem.
- O co mu mogło chodzić z słowami: ,,Kogoś innego?" - Odchyliłem swoją głowę tak, że teraz spoglądałem na swój lekko kremowy sufit. Przmknąłem oczy i sięgnąłem po kubek znajdujący się na moim biurku, by zaraz potem upić z niego łyk brązowej cieczy.
Niemalże natychmiast poczułem jak mocna dawka kofeiny pobudza moje szare komórki, tym samym zmuszając je do dalszego funkcjonowania.
- I co oznacza ,,Pomóż mi..?"*
○•○•○•○•○•○
EDIT: Opis został usunięty.
* – Kraje używają jednego języka i nie jest to angielski. Po prostu mają jeden język. Gdy napisy są pochylone w ten sposób, oznacza to, że kraje mówią zdanie w swoim języku. (Nie wliczam w to pojedyńczych słów, a między innymi: Polen, Poland, Itp.)
Pragnę tylko powiedzieć, że męczyła mnie aluzja tego, że mało kto pamiętał o tym. Dlatego też żeby się nad wami zlitować, wstawiam to tutaj. Nie, Niemcy nie wiedzą co znaczy “Pomóż mi”, bo są to słowa wypowiedziane po polsku. Niemcy nie zna polskiego. Nie rozumie zatem słów wypowiedzianych przez Polskę. Dziękuję za uwagę.
Status: Nie sprawdzone
Opublikowane: 03-05-2019
Edytowanie Notatki: 30-06-2022
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro