Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

▪ Rozdział 3 - Spoko, dla przyjaciół warto się poświęcić ▪

4 dni wcześniej

Perspektywa Polski

Otrząsłem się po jakimś kolejnym chorym koszmarze i wróciłem do teraźniejszości. Tak, po raz enty byłem zmuszony przeżywać jeden z tych snów, w którym to ja jestem w roli głównej razem z III Rzeszą... Eh, szkoda gadać. Zazwyczaj sypiam coraz to lepiej, już nie mam jakichś dziwnych urojeń, że zaraz On po mnie przyjdzie i zacznie się ze mną bawić. Raczej coraz rzadziej miewałem tego typu wspomnienia. Jednak, kiedy już się zdarzały.. Cóż, budziłem się oblany zimnym potem, czułem się tak jak bym umierał, dosłownie.

- K-Kurwa.. - Powiedziałem cicho sam do siebie i przyłożyłem rękę do swojego czoła. Gorące jak cholera, wypadałoby się napić czegoś w miarę zimnego by trochę to uspokoić.

Wstałem ciężkim krokiem z mojego tapczanu i skierowałem się ku drzwiom. Kiedy w końcu do nich podszedłem, otworzyłem i zamknąłem je najciszej jak potrafiłem, po czym raźniej już zszedłem po schodach. Kierowałem swój krok ku kuchni, by zaspokoić swoje pragnienie. Kiedy w końcu dotarłem do zlewu, odkręciłem kran i chwyciłem za pierwszy lepszy kubek stojący tuż obok. 

- Kranówka.. - Westchnąłem sam do siebie i powędrowałem na kanapę. Nie ma najmniejszych szans na to, że zasnę, byłem już za bardzo rozbudzony.

Położyłem się na kanapie i zgarnąłem przy tym pilota z pobliskiego stołu. Gdy włączyłem tak zwaną u nas potocznie 'mikrofalówkę', pierwszym co zrobiłem nie było przerzucenie kanału na inny. Wpierw musiałem się uporać z rozwalonym prawie, że na maksa dźwiękiem. Gdy to już zrobiłem po cichu modliłem się w duchu by nikogo nie zbudził ten okropny jazgot. Poczekałem chwilę, posiedziałem bez ruchu, nawet nie drgnąc i czekałem. Byłem tak wystraszony, tym że ktoś tu może nagle zejść i zakłócić mój przysłowiowy 'spokój'. Mimo wszystko, dany moment nigdy nie nastał, a ja mogłem bez stresu wrócić do wykonywanej wcześniej czynności.

***

- Nic nie ma w tym telewizorze... - Powiedziałem sam do siebie, tym samym rozluźniając swoje mięśnie i bezczynnie rozwalając się na kanapie. Jedynie podniosłem swoją głowę, tylko po to by sprawdzić godzinę. - Za piętnaście siódma... (Dla tych cicho ciemnych - 6:45)

Kiedy powyższe słowa wypadły z moich ust usłyszałem jakiś dźwięk z mojego pokoju. Zdziwiłem się, serio. Kto normalny dzwoni do ludzi o tak wcześniej porze dnia?

Niczym ninja (#PolskaBawiSieWNindże) po cichutku wlazłem po schodach na górę i zgarnąłem swój telefon. Zbiegłem na dół niczym poparzony i uciekłem na taras. Chój z tym, że jest zima, a ja jestem w samej piżamie. Muszę się dowiedzieć kto się do mnie dobija.

- Etiopia..? - Rzuciłem krótko gdy spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Ciekawe czego chcę. Szybkim i zdecydowanym ruchem przeciągnąłem ręką po telefonie, i przystawiłem go do ucha. - H-Halo..? - Powiedziałem niepewnie.

- Uh...? Halo..? - Usłyszałem jakieś  szmery, po czym głośny huk upadającego przedmiotu.

- W-Wszystko tam dobrze? - Zapytałem mojego rozmówcy. Ten najwidoczniej podniósł swoje urządzenie i zaczął rozmowę.

- T-Tak, przepraszam.. - Zaciął się, ale już p chwili mówił dalej. - N-nie jestem przyzwyczajony do rozmawiania z kimś przez telefon. - Po tym co powiedział, zaśmiał się nerwowo.

- W-Woah, spokojnie. - Przesunąłem swoją ręką po moim kolanie i skuliłem się.

- Więc... Co tam u Ciebie??

- U mnie? - Zapytałem zdziwiony. Ledwo co się poznaliśmy, a już takie luźne tematy wprowadza, ciekawy gość z tej Etiopii. - Cóóóż.... - Przeciągnąłem przedostatnią literę w słowie i złapałem się za mój kark. - Raczej dobrze..

- Tooo.. Dobrze.

- Cz-czemu dzwonisz? - Zacząłem lekko drżeć. Jednak siedzenie na zewnątrz, w samym podkoszulku i bokserskach, w środku mroźnej zimy nie należy do najmądrzejszych.

- Hej, wszystko dobrze tam? - Zapytał jakby zmartwiony. Heh, udawać to ja nie umiem, że jest ze mną wszystko w jak najlepszym porządku, więc co powinienem mu powiedzieć?

- T-Tak, na p- - Uciąłem i ugryzłem się w język. Kurwa, po woli zamarzam. - S-Słuchaj, co tam u c-ciebie?

- Uh... - Odetchnął zakłopotany i skołowany. Błagałem w duchu, by ten nie dopytywał się nie o to dalej, bo nie lubię jak ktoś tak robi. - Cóż u mnie też wszystko w miarę spoko..

- T-To dobrze. - Uśmiechnąłem się do siebie i przytuliłem pobliską poduszkę. Może tak uda mi się chociaż odrobinę rozgrzać?

- Wiięęęc... - Przerwał ciszę, która trwała przez kilka sekund w moim otoczeniu. - Słuchaj, dzisiaj razem z Kenią idziemy do pobliskiego centrum handlowego.. - Chwilowy przerywnik, a potem znowu kontynuacja. - Chcesz iść z nami..?

Zastanawiałem się chwilę co mam powiedzieć. Zgodzić się? Może tak? Co jeśli odmówię?

- T-To znaczy-!! - Z przemyśleń wyrwał mnie głos mojego rozmówcy. - J-Jeśli nie chcesz to nie ma sprawy, wiesz spytałem się Ciebie, bo byłeś nasza pierwszą poznaną tutaj osobą, jeśli nie chcesz-

- Idę.

- S-Słucham??

- Powiedziałem, że idę. - Odchrząknąłem lekko, po czym kontynuowałem swój monolog. - Pewnie i tak nie miałbym nic lepszego do roboty, a to lepsze niż bierne siedzenie w domu.

- Serio?

- Serio, serio! - Wykrzyknąłęm do telefonu i uradowany spojrzałem gdzieś w dał na pobliski las.

- D-Dziękuję! - W jego głosie można było usłyszeć radość i szczęście. Cieszyło mnie to, że chociaż raz to ja kogoś uszczęśliwiłem, a nie ktoś mnie.

- Spoko, dla przyjaciół warto się poświęcić.

☆☆☆☆☆

Edytowanie Notatki: 30-06-2022

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro