Rozdział IV
Oburzona wyłączyła budzik. Przetarła oczy i patrzyła się w sufit krzycząc na wczesne wstawanie w duchu. Leżała tak kilka minut po czym z wielkim trudem podniosła się z łóżka. Podeszła do szafy, by wyjąć czystą bieliznę i ubrania, cicho przemknęła do łazienki, gdzie wzięła szybki prysznic. Ubrana,uczesana i umalowana zeszła do kuchni zrobić śniadanie. Wyszła z domu nie spiesząc się, gdyż pierwszą lekcją była matematyka, której od wczoraj nienwidzila. Szła chodnikiem w słuchawkach na uszach, słuchając muzyki błądziła myślami. Chciałaby uciec, oderwać się od całego zamieszania, od nauki, szkoły i nauczycieli, a szczególnie jednego...
Gdy przechodziła obok boiska szkolnego ktoś na nią wpadł, był to chłopak z jej klasy -Oskar.
- O jejku przepraszam cię, nie chciałem, nie widziałem, tak mi przykro.
- Ej, spoko nic mi nie jest.
- Na pewno?
- A wyglądam jakby coś mi było?
- No chyba nie...
- No właśnie, więc okey jest. -Powiedziała i uśmiechnęła się do kolegi.
Do szkoły weszli razem, potem do szatni i pod klasę. Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiajacy początek lekcji skierowali się do ławek. Roksana usiadła jak zawsze w drugim rzędzie, zaczęła się rozpakowywac poczym zorientowała się, iż ktoś usiadł obok niej. Zdziwiona spojrzała na swojego kolegę, który kilka chwil temu ją staranowal przed wejściem do szkoły. - Mogę? - Spytał z uśmiechem kierując wzrok na miejsce na którym właśnie usiadł.
- Jasne. -odpowiedziała nieco zdziwiona. Nie była przyzwyczajona do siedzenia z kimś, preferowała raczej samotność, a jednak w jakiś sposób ucieszyła się z nowego towarzysza.
- Dzień dobry wszystkim. - W drzwiach pojawił się nowy wychowawca. Spojrzał Na swoich uczniów i zatrzymał się przy biurku, dziennik położył na kupce książek, zamyslił się na chwilę i ponownie zwrócił wzrok na klasę.
- Wyjmujemy karteczki moi drodzy. - Powiedział z uśmiechem. Między ławkami przeszedł cichy szelest, gdzie niegdzie słychać było ciche protesty, lecz ostatecznie przed każdym uczniem pojawiła się kartka. Kartkówka trwała kilka minut i już po chwili nauczyciel zebrał kartki i poprowadził nowy temat. Każdy wsuchany w jego słowa nie zwrócił uwagi, że jedna dziewczyna rysuje na okładce zeszytu twarz ukochanego. Ona sama nie zdawała sobie sprawy, iż rysuje swojego nauczyciela. Gdy zajęcia się skończyły Roksana wstała i spojrzała na Kamila, który od dłuższego czasu przypatrywal się jej. Lekko zarumiona wyszła, a wręcz wybiegła z sali popychajac przy tym koleżankę z klasy. Szepnęła "przepraszam" i ze łzami w oczach skierowała się w stronę łazienki. Nie myślała, że tak zareaguje na wychowawce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro