Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14



*NEWT*

Mózg rozpikolony. Dosłownie. Tylko tak można podsumować Lenę i Bezę. Pokręcone bliźniaczki. Mam ich dość. Minho chce urządzić męski wieczór, więc może chociaż na chwilę o nich zapomnę.

***

- Cześć, Minho! - Witam się wchodząc do jego pokoju.

- Witaj, sztamaku! - Odpowiada.

Siadamy pod ścianą.

- Brakowało mi tej normalności, tego siedzenia w Twoim pokoju i gadania o niezobowiązujących rzeczach - uśmiecham się. - Dziś nie wspominamy już o tych dwóch dziwadłach, które przyprawiają mnie o dreszcze.

- Nie mam takiego zamiaru - mówi Minho - ale Lena kiedyś była... inna. Zabawna, trochę pokręcona, lubiła biegać i jeszcze była tak ładna... - Patrzę na niego podejrzliwie. - No dobra - jest.

- Cholera, - wzdycham - stracić kogoś takiego i to jeszcze w taki sposób... Bracie, to jest gorsze od tego jak ja straciłem Eryka.

- Tak, ale to zupełnie inna rzecz - patrzy na mnie - ja ją kochałem, a Eryk był Twoim przyjacielem.

- Racja.

- A tak zmieniając temat - pamiętasz swój pierwszy dzień w Strefie? Te Twoje piski i jedzenie włosów?

- To. Było. W. Cholerę. Wstydliwe. I. Poniżające. 

- Tak, ale wiesz, co? Ja zareagowałem jeszcze gorzej - patrzę na niego nie dowierzając. Minho się bał? - Najpierw jak Alby i Eryk wskoczyli do mnie do Pudła to nie chciałem wyjść, a jak już wyszedłem to latałem z krzykiem po całej Strefie rycząc, że chcę do mamy i przeklinając na cały głos. 

Próbuję to sobie wyobrazić, co powoduje, że zanoszę się śmiechem.

- A potem wbiegłem do Labiryntu. Kiedy usłyszałem Bóldożercę, to mało brakowało i narobiłbym w gacie. Alby kazał mi potem spędzić noc w Ciapie. On o tym nie wiedział, ale tym tylko zrobił mi przysługę.

- No nie! - Śmieję się. - A ja myślałem, że Minho sam wyskoczył z Pudła i obmyślał plan zabicia Bóldożerców za pomocą jego moczu i do tego cały czas zachowywał zimną krew, a tu proszę, Minho płakał za mamusią.

- Krótas. Sam lepszy nie byłeś - mruży oczy.

Jeszcze długo wspominamy stare dzieje.

Cholera, jak mi brakowało takiej porządnej męskiej rozmowy...

*BEZA*

- Wytłumacz mi, o co chodziło z tym, że jestem głupia jak tu wjechałaś.

- Em... Tym Labiryntem żądzą pewni ludzie i oni wysyłają niektórych nastolatków właśnie tutaj. Ja już tu kiedyś byłam i mieli mnie tu przysłać jeszcze raz. Chcieli wywołać panikę, żeby zdobyć potrzebne informację. Ale ty ucharakteryzowałaś się na mnie, bo chciałaś, żebym Ci wybaczyła pewną rzecz, o której powiem Ci później. Usunęli Ci pamięć, ale nie włożyli pewnego ważnego urządzenia, które niestety mam ja.

- Wow...

- Wiem, ale to tylko cząstka tego, co dowiesz się później. Oczywiście, jeśli pamiętasz Kod Białej Ściany.

- A co to?

- Przypomnę Ci go, bo może uda nam się stąd wyjść. Wiedz, że to był nasz kod do przekazywania tajnych informacji między sobą.

- Och...

*** 

Ave! Wróciłam ze szpitala! (Nie polecam) A co tam u Was? Jak oceny? 

Rozdział wstawiam siedząc obok newt777, która cały czas nadaje i popija kawę.

PS. Dedykacja dla Omagination w podziękowaniu za miłe komentarze :)

DoZo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro