Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Puch, puch, bum, puch, puch, bum... 

- No do jasnej ciasnej! Łeb mi od tego pęka! Co się dzieje? Gdzie jestem? Ile jeszcze tu będę? Dlaczego nic nie pamiętam? - takie pytania nasuwają mi się, kiedy sunę w górę już od dobrych kilkunastu minut - Tylko moje imię, Lena... - dociera do mnie, że nie mam pojęcia, kim tak naprawdę jestem, bo przecież wiele dziewczyn, kobiet na świecie ma tak samo na imię. 

Próbuję wstać, ale nic z tego, bo nagle to coś... Właśnie, co to jest? Przypomina windę z.... siatki? Dziwne. W każdym razie to coś podskoczyło, a z prawej strony poleciały iskry, które ku mojemu zdziwieniu nie poparzyły mnie. Mam tego dosyć! - myślę. Czołgam się do kąta i podciągam nogi do klatki piersiowej. Zamykam oczy i nagle BUM! Klatka się zatrzymała.

Drzwi - jeśli można tak nazwać dwie duże blachy nad moją głową, które otwierają się od zewnątrz - ukazują mi ostre światło. Mrużę oczy, bo słońce próbuje mi wypalić gałki oczne. Powoli się przyzwyczajam, co daje mi możliwość ujrzenia osób na zewnątrz. Ej... o co chodzi?! Co ja, do cholery zrobiłam, że ktoś mnie tu wsadził z grupą samych chłopów?! No, błagam, może jeszcze zaraz się okaże... Nie to przecież niemożliwe, żeby nosili spódniczki... - myślę, patrząc krzywo na nastolatków. 

- Co tam, Świeżuchu? Wszystko ogay? - pyta chłopak, który zeskoczył do mnie. Chwila moment... co on powiedział? Okazało się, że zamiast nosić spódniczki używają jakiegoś dziwnego języka... Po prostu świetnie!

- Em... Co? - pytam się zmieszana całą tą sytuacją.

- Pytam się czy wszystko dobrze - odpowiada znudzonym tonem mój rozmówca.

- Tak, wszystko dobrze. No, może oprócz tego, że jestem w jakimś dziwnym miejscu, do którego wjechałam tą przeklętą klatką - mówię gestykulując rękoma - I w dodatku wygląda na to, że są tu sami faceci - prycham.

- Spokojnie, Njubi! Pozwól, że stąd wyjdziemy, abym mógł ci wszystko wyjaśnić. Ale może najpierw się przedstawię, jestem Noah. A ty?

- Lena. - odpowiadam.

Noah podnosi mnie, co sprawia, że z moich ust wydobywa się cichy krzyk. Sadza mnie na brzegu drzwi i mogę teraz z łatwością stwierdzić coś dziwnego i za razem trochę strasznego... Nie dość, że ich wzrok jest przepełniony wzgardą niepokojem i strachem, a do tego większość z nich wydaje mi się znajomych... Boję się!

- Ej, ludzie, to jest Lena! - panikuje ktoś. - Ale jakim cudem?! Przecież ona była wygnana! Zepchnięta z Urwiska! - krzyczy, a wszyscy się, co raz dalej odsuwają. O czym on gada?!

***

Hejka! Czytałam wiele FF o Więźniu Labiryntu i postanowiłam, że sama też napiszę. Liczę na uznanie w waszych oczach, choć nie jestem pewna czy wszystkim spodoba się mój styl pisania. Ale raz kozie śmierć! Gwiazdki, komentarze i co tam może być będą motywujące!  Aha i jeszcze... Strasznego Halloween! Co z tego, że już 22.22...

Poprawkowy komentarz:

Pisałam to fanfiction dwa lata temu i jestem z nim niesamowicie zżyta. Mogłabym je usunąć ze względu na głupie notki pod rozdziałami i masę błędów oraz niedociągnięć, ale kocham je mimo tego wszystkiego i teraz na bieżąco będę się starała poprawiać rozdziały.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro