Rozdział 81. Nie zawsze jest idealnie
Bella
Już od paru dni czułam się paskudnie, ale w dzień ślubu to była tragedia, mdłości, zawroty głowy ciągle mi dokuczały się zwaliłam to na stres przed ślubem. Gdy zobaczyłam suknie którą zrobił dla mnie Gabriel oniemiałam. To była najpiękniejsza suknia jaką kiedykolwiek widziałam.
Marinette pomogła mi się w nią ubrać, gdy spojrzałam do lustra nie mogłam przestać się uśmiechać.
-Wyglądasz niesamowicie – powiedziała dziewczyna
-Tak samo się czuję – powiedziałam zgodnie z prawdą – Ciągle nie wierzę, jeszcze trochę i będę Panią Agreste.
-I macochą Adriena – powiedziała z udawaną powagą i wybuchnęłyśmy śmiechem
Podczas przysięgi byłam wzruszona, ciągle nie wierzyłam,że to nie sen. Gdy Gabriel mnie pocałował poczuliśmy silny powiew wiatru. Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem, wiedzieliśmy, że to znak od Emily.
Niestety to był koniec szczęśliwych wydarzeń na ten dzień.
Gdy wychodziliśmy z kościoła wszyscy składali nam gratulacje. Później miałam wrażenie, że czas zwolniał. Spojrzałam z uśmiechem na Gabriela, był tak samo szczęśliwy jak ja. Wtedy usłyszałam strzał. Tobias natychmiast pojawił się przy nas i odepchnął Gabriela i przyjmując na siebie pocisk. Gabriel uklęknął przy nim.
-Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał ojca próbując zatamować krwawienie.
-Żeby spłacić dług – szepnął mężczyzna
-Karetka już jedzie – powiedział Adrien – Wytrzymaj dziadku
-Gabriel – szepnął Tobias
-Nic teraz nie mów, musisz się oszczędzać
-Wybaczysz mi? Ale tak szczerze, czy mi wybaczysz.- zapytał ze łzami w oczach
-Nie jeżeli teraz umrzesz, rozumiesz?- powiedział Gabriel patrząc my w oczy
Karetka i policja zjawiły się na miejscu, sanitariusze zabrali Tobiasa i odjechali do szpitala. Do nas podeszło dwóch mężczyzn, jeden z nich to był agent O'Donnel
-Witam Panie Agreste – chciał podać rękę Gabrielowi jednak zauważył, że mężczyzna miał cale ręce we krwi – Witam Pani Lewis, to znaczy Agreste. – poprawił się i podał mi dłoń .- co tu się wydarzyło?
-Ja..ja..nie do końca wiem – powiedział Gabriel, był roztrzęsiony
-Wyszliśmy z kościoła, wszyscy składali nam gratulacje, nagle usłyszałam strzał i Tobias odepchnął Gabriela przyjmując strzał na siebie.
-Widzieliście kto strzelał? – zapytał mężczyzna
-Niestety. Było tyle ludzi, ciężko było cokolwiek zobaczyć. – powiedział Gabriel
-Macie jakiś wrogów? – agent spojrzał na nas
-Teraz raczej nie – powiedziałam niepewnie
-Dobrze, będziemy w kontakcie, jakby coś się Wam przypomniało albo gdybyście się czegoś dowiedzieli, proszę o kontakt
-Oczywiście – powiedział Gabriel
Pojechaliśmy z Gabrielem do domu żeby się przebrać i pojechaliśmy do szpitala. Gabriel milczał przez cały czas, rozumiałam go, wiec żeby dodać mu otuchy cały czas trzymałam go za rękę.
-Tobias Agreste, przywieźli go po postrzale – powiedział do recepcjonistki
Kobieta sprawdziła dane
-Jest teraz operowany – powiedziała a Gabriel jeszcze bardziej zbladł. -Proszę poczekać pod blokiem operacyjnym, drugie piętro, do końca korytarza prosto
-Dziękuje bardzo – powiedział mężczyzna i poszliśmy pod blok.
Czekaliśmy parę godzin zanim lekarz wyszedł.
-Co z moim ojcem?- zapytał Gabriel
-Było ciężko ale myślę, że teraz już będzie dobrze. Myślę,że tak za dwie godziny będzie Pan mógł się z nim zobaczyć, teraz jeszcze śpi.
-Okey, dziękuje bardzo – powiedział Agreste zmęczonym głosem.
-Jest pod dobrą opieką – powiedziałam obejmując go
-Ale dlaczego to zrobił?
-Myślę, że chciał odkupić w ten sposób swoje winy.
Wtedy zadzwonił telefon Gabriela
-Słucham? – odebrał – Tak przy telefonie.
Przez chwile milczał słuchając osoby po drugiej stronie telefonu.
-Ale rozumiem, że go zlapaliście? – zapytał
Czyli rozmawiał z policją.
-Rozumiem, dziękuje, do usłyszenia. – powiedział i się rozłączył.
-I co?
-To był jakiś psychofan, dowiedział się o ślubie i chciał mnie zastrzelić – westchnął siadając. – Ludzie są popierdoleni, ten człowiek mnie nie znał a chciał mnie zastrzelić, od tak. A teraz przez niego Tobias...- zawahał się
-Nie martw się, słyszałeś co lekarz mówił, teraz juz będzie lepiej.
-Oby. – usiadł zrezygnowany – Bella powiedz mi, co się jeszcze może spierdolić? Bo ja już nie mam siły. Powinniśmy teraz być na naszym weselu, świętując z rodziną a nie...
-Wiem – objęłam go
-Co z dziadkiem?- podszedł do nas Adrien
-Miałeś zostać w domu- skarcił go Gabriel
-Złapali tego co strzelał, mówili w telewizji, dlatego przyjechałem – powiedział obejmując Gabriela – Jak dziadek?
-Żyje, operacja podobno się udała – westchnął mężczyzna
-Możemy go zobaczyć?
-Na razie nie – Gabriel złapał się za głowę – Głową mi pęka od smrodu tego szpitala, potrzebuje kawy.
-Mijałem bufet, możemy tam przeczekać, napijesz się kawy – powiedział chłopak troskliwie.
Wszyscy poszliśmy do bufetu i czekaliśmy na kolejne wieści od lekarzy. Po jakimś czasie, na pewno dłuższym niż dwie godziny, w końcu lekarz pozwolił Gabrielowi wejść do Tobiasa. My z Adrienem zostaliśmy na zewnątrz
Nagle poczułam zawroty głowy i mdłości.
-Bella wszystko okey? – zapytał Adrien
-Niedobrze mi – powiedziałam i pobiegłam do łazienki.
Próbowałam zwymiotować jednak nie potrafiłam. Wyszłam z łazienki i wróciłam pod sale.
-Nie obraź się ale źle wyglądasz, na pewno wszystko dobrze?
-Tak sobie, ale to pewnie nerwy.
-Może powinien Cię lekarz zobaczyć?
-To nic takiego..
-Ty jesteś taka sama jak tata – westchnął chłopak i poszedł.
Po chwili wrócił z lekarzem
-Podobno źle się Pani czuje – powiedział uprzejmym tonem
-Adrien przesadza
-Co Pani szkodzi? Zrobię szybkie badanie krwi i wszystko będzie jasne.
-Niech Panu będzie – wzruszyłam ramionami i poszłam z lekarzem
Pobrał mi krew do badania
-Wynik będzie za 15-20 minut, możesz wracać do męża a ja przyniosę wynik gdy juz będzie.
-Dobrze, dziękuje – powiedziałam i wyszłam
-I co? – zapytał Adrien
-Nico, mam czekać na wyniki – westchnęłam -Gabriel jeszcze nie wyszedł?
-Nie, ale nie słyszę krzyków wiec myślę, że jest okey – powiedział chłopak i mimowolnie się uśmiechnęłam
-Myślisz, że liczył, że mu uratują życie żeby go potem dobił? – zapytałam
-Wszystko możliwe – powiedział chłopak i oboje wybuchliśmy śmiechem.
Czekaliśmy już dłuższą chwilę, aż w końcu Gabriel wyszedł z Sali, w tym samym czasie przyszedł lekarz z moimi wynikami.
-Mam Pani wyniki Pani Agreste – powiedział uśmiechając sie
-Sądząc po Pana minie jest wszystko okey? – zapytałam
-Wyniki? Coś się stalo? – zapytał zmartwiony Gabriel
-Źle się poczułam i Adrien się uparł żeby mnie zbadali. Ale wszystko okey, prawda?
-Nawet lepiej – powiedział mężczyzna podając mi wynik – Jest Pani w ciąży
Zamarłam
-Slucham, może Pan powtórzyć?
-Jest Pani w ciąży, gratulacje.- powiedział z uśmiechem i poszedł.
-Jak to możliwe? – zapytałam zaskoczona
-Ja Ci to wyjaśnię- zaczął Adrien z uśmiechem – Gdy mężczyzna...
-Adrien ja wiem jak to działa – wywróciłam oczami -Przecież się zabezpieczaliśmy
-Nie cieszysz się?- zapytał Gabriel
-Nie wiem..chyba się cieszę tylko jestem w szoku.. – powiedziałam i wyobrazilam sobie siebie w roli matki z płaczącym dzieckiem – Boże ja nie dam sobie rady – powiedziałam przerażona
-Nie będziesz sama – mój mąż mnie objął i pocałował.
Trochę mnie uspokoił jednak wizja macierzyństwa byla dla mnie przerażająca .
I jest wielkie Boom 🤣 co myslicie? 🤔
Będzie w końcu Happy Ending? 🤣
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro