Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8. Ostatnia wiadomość od Emily

Ponieważ prosiliście, jest kolejny rozdział dzisiaj ❤❤

Był dla mnie bardzo emocjonujący, mam nadzieje, że i Wam się spodoba ❤

Gabriel

Ustaliliśmy z mistrzem Fu, że nie powiemy Adrienowi co dokładnie się stało z Emily. Tak będzie lepiej dla niego.
Adrien przyjął to całkiem dobrze, o ile można dobrze przyjąć wiadomość o śmierci matki.

Cóż ja juz od prawie 3 lat żyłem ze świadomością, że moja żona może nie wrócić.

Gdy byłem z Bella przy posągu zadzwonił Fu, twierdził, że ma coś ważnego dla mnie.

-Słucham, o co chodzi? - zapytałem gdy podszedłem do niego.
-Zabrałem...ją, jednak z jej marynarki coś wypadło, myślę, że powinieneś to przeczytać - powiedział podając mi kartkę.
-Dziękuje bardzo, za pomoc.
-Cieszę się, ze teraz Miracula są w dobrych rekach - odrzekł odchodząc.

Poszedłem do swojego pokoju, usiadłem na łóżku i otworzyłem list, był napisany przez Emily.

Mój kochany
Jestem świadoma tego, że to się źle skończy, że nie będę w stanie się obudzić. Wiem, że będziesz próbował zrobić wszystko, aby mi pomóc ale najlepiej dla wszystkich będzie, jak po prostu się z tym pogodzisz. Kocham Ciebie i Adriena całym sercem, nie chce żebyście cierpieli, chcę żebyście zawsze się wspierali, bądź najlepszym ojcem dla niego, takim jakim jesteś w chwili gdy pisze ten list.

I jeszcze jedno mój kochany, wiem, że będziesz na początku cierpiał, jednak moim ostatnim życzeniem jest, żebyś ułożył sobie życie z jakaś kobietą. Mimo, że bardzo to w sobie ukrywasz, potrafisz podarować kobiecie ogrom miłości, wiem o czym mówię. Kochałeś mnie tak, jak nikt nigdy w życiu by mnie nie pokochał. Proszę Cię abyś nie sugerował się mną i życiem ze mną bo zycie leci dalej... Bądź szczęśliwy i stwórz dom pełne ciepła przy boku dobrej kobiety. Popełniaj błędy i ucz się na nich. Pokaz naszemu synowi że zawsze Jest powód do życia

Twoja kochająca Emily

Rozpłakałem się, tak bardzo mi jej brakowało. Decyzja którą podjąłem była najtrudniejszą w moim życiu, ale musiałem ja podjąć.
Musimy z Adrienem zacząć żyć normalnie.

Nagle do pokoju ktoś zapukał. Szybko wytarłem łzy.
-Proszę - powiedziałem
-Hej tato, wychodzimy z Marinette do jej rodziców - powiedział Adrien podchodząc do mnie i mnie obejmując.- Chcielibyśmy, żebyście się poznali, jeżeli nie masz nic przeciwko.- powiedział nieśmiało
-Bardzo chętnie poznam Twoich rodziców Marinette - powiedziałem szczerze - Jutro odbędzie się pogrzeb Emily, ale myślę ze w piątek znajdę czas na wspólną kolacje.
-Cieszę się Panie Agreste- powiedziała dziewczyna -Przekaże rodzicom na pewno chętnie przyjdą.
-Dobrze, to zmykajcie już, mam trochę rzeczy do ogarnięcia. - powiedziałem starając się uśmiechnąć.

Dziewczyna wyszła jednak Adrien zatrzymał się w drzwiach.
-Tato, ale jest okey, prawda?- zapytał
-Jest dobrze synu, nie martw się - uśmiechnąłem się - Zmykaj już. - przytuliłem chłopaka - Bella idzie z Wami?
-Nie, mówiła, że źle się czuje.
-Okey, miłego popołudnia, bądź przed 21 dobrze?
-Jasne tato- powiedział i wyszedł

Charakter ma po Emily, cale szczęście. Jest zawsze uśmiechnięty, dobry, dbający o innych. To mój największy skarb, nie pozwole go skrzywdzić.

Marinette wydaje się dobrą dziewczyną, idealną dla mojego syna.

Wziąłem szklankę i z szafki wyciągnąłem whisky. Nalałem do szklanki i wypiłem, natychmiast nalałem drugą szklankę i od razu wypiłem. Wtedy do pokoju weszła Nathalie.
-Wszystko na jutro załatwione- powiedziała oschle.
-Uważasz że źle zrobiłem?- zapytałem nalewając kolejna szklankę
-Jeżeli mam być szczera to tak. Powinieneś o nią walczyć a nie.

Podałem jej list wypijając kolejna szklankę
-To przeczytaj to! A później mnie Osadzaj.

Kobieta wzięła list i go przeczytała.
Spojrzała na mnie, w jej oczach pojawiły się łzy.
-Przepraszam...- szepnęła - Miałeś rację. Ale to- zabrała mi szklankę - zabieram. Pamiętam jak zapijałeś smutki gdy Emily...zresztą mało ważne, idź się połóż ja wszystko zalatwie.- powiedziała i wyszła

Weschnąłem, czasami była gorsza niż moja matka.
Nawet w spokoju się upić nie pozwoliła.
Wyszedłem z pokoju z zamiarem pójścia do kuchni po kolejna butelkę. Wracając zauważyłem otwarte drzwi z pokoju Belli.
Zerknąłem, dziewczyna leżała na łóżku wpatrujac się w sufit.

-Wszystko okey?- zapytałem wchodząc. Lekko zakręcilo mi się w głowie.
-Nie...znaczy tak jest okey - powiedziała nie odrywając wzroku od sufitu.

Usiadłem obok łóżka na ziemi
-No to jest nas dwoje - powiedziałem bardziej do siebie
-Zapija Pan smutki?- zapytała wskazując na butelkę whisky i szklankę
-Można tak powiedzieć - powiedziałem nalewajac trunek do szklanki
-Mogę łyka?- zapytała  patrząc mi w oczy
-Jesteś niepełnoletnia - odpowiedziałem nie odrywając od niej spojrzenia.
Te piękne oczy, mógłbym w nich utonąć..
A te usta mógłbym całować cały dzień. Zresztą nie tylko usta.

Boże Gabriel ogarnij się. Nie powinienem tu przychodzić w takim stanie. Mogę zbyt łatwo uledz pokusie.

-Halo, ziemia do Agresta - usłyszałem glos Belli
-Przepraszam, zamyśliłem się, co mówiłaś?
-Zaproponowałam żebyśmy wypili bruderszafta jeżeli się Pan zgodzi. - uśmiechnęła się uroczo- w końcu za chwile będę pełnoletnia.
-Niech Ci będzie, ale tylko jeden- powiedziałem

Dziewczyna wstała i podała mi szklankę, nalałem do obydwu szklanek whisky.
Wypiliśmy duszkiem. Bella nawet się nie skrzywiła.
-To chyba nie był Twój pierwszy raz z alkoholem co? - zapytałem
-Tu się zgadza, ale inne rzeczy trzymam do ślubu - powiedziała puszczając mi oczko

Poczułem ,ze się rumienie.
Ogarnij się człowieku proszę Cię...
-To dobrze - powiedziałem. Brawo za inteligentną odpowiedź Agreste. Po prostu mistrz.
Dziewczyna zbliżyła się do mnie, stała teraz tak blisko, że prawie słyszałem bicie jej serca.
Poczułem zawroty głowy.
-Wiesz..- szepnęła- Zawsze chciałam, żeby mój pierwszy raz był wyjątkowy - uśmiechnęła się i dotknęła mojego policzka- i żeby był z kimś wyjątkowym.
-Jestem pewien, że ten mężczyzna będzie szczęściarzem -szepnąłem
-Niewatpie - odpowiedziała ciągle patrząc mi w oczy

Marzyłem o tym żeby dotknąć jej skóry, poczuć jak smakuja jej usta, dać ponieść się pożądaniu. Jednak nie mogłem. Nie z nią.

-Muszę ...- zacząłem - muszę juz iść...- Tak bardzo nie chciałem wychodzić z tego pokoju, ale musiałem bo wiedziałem, ze dłużej nad sobą nie zapanuje.
-Dobrze, do zobaczenia jutro Gabrielu- szepnela mi do ucha, delikatnie muskając ustami mój policzek.

Wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi. Przez parę minut stałem pod jej pokojem próbując się uspokoić.
Po później wróciłem do siebie i położyłem się do łóżka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro