Rozdział 8. Ostatnia wiadomość od Emily
Ponieważ prosiliście, jest kolejny rozdział dzisiaj ❤❤
Był dla mnie bardzo emocjonujący, mam nadzieje, że i Wam się spodoba ❤
Gabriel
Ustaliliśmy z mistrzem Fu, że nie powiemy Adrienowi co dokładnie się stało z Emily. Tak będzie lepiej dla niego.
Adrien przyjął to całkiem dobrze, o ile można dobrze przyjąć wiadomość o śmierci matki.
Cóż ja juz od prawie 3 lat żyłem ze świadomością, że moja żona może nie wrócić.
Gdy byłem z Bella przy posągu zadzwonił Fu, twierdził, że ma coś ważnego dla mnie.
-Słucham, o co chodzi? - zapytałem gdy podszedłem do niego.
-Zabrałem...ją, jednak z jej marynarki coś wypadło, myślę, że powinieneś to przeczytać - powiedział podając mi kartkę.
-Dziękuje bardzo, za pomoc.
-Cieszę się, ze teraz Miracula są w dobrych rekach - odrzekł odchodząc.
Poszedłem do swojego pokoju, usiadłem na łóżku i otworzyłem list, był napisany przez Emily.
Mój kochany
Jestem świadoma tego, że to się źle skończy, że nie będę w stanie się obudzić. Wiem, że będziesz próbował zrobić wszystko, aby mi pomóc ale najlepiej dla wszystkich będzie, jak po prostu się z tym pogodzisz. Kocham Ciebie i Adriena całym sercem, nie chce żebyście cierpieli, chcę żebyście zawsze się wspierali, bądź najlepszym ojcem dla niego, takim jakim jesteś w chwili gdy pisze ten list.
I jeszcze jedno mój kochany, wiem, że będziesz na początku cierpiał, jednak moim ostatnim życzeniem jest, żebyś ułożył sobie życie z jakaś kobietą. Mimo, że bardzo to w sobie ukrywasz, potrafisz podarować kobiecie ogrom miłości, wiem o czym mówię. Kochałeś mnie tak, jak nikt nigdy w życiu by mnie nie pokochał. Proszę Cię abyś nie sugerował się mną i życiem ze mną bo zycie leci dalej... Bądź szczęśliwy i stwórz dom pełne ciepła przy boku dobrej kobiety. Popełniaj błędy i ucz się na nich. Pokaz naszemu synowi że zawsze Jest powód do życia
Twoja kochająca Emily
Rozpłakałem się, tak bardzo mi jej brakowało. Decyzja którą podjąłem była najtrudniejszą w moim życiu, ale musiałem ja podjąć.
Musimy z Adrienem zacząć żyć normalnie.
Nagle do pokoju ktoś zapukał. Szybko wytarłem łzy.
-Proszę - powiedziałem
-Hej tato, wychodzimy z Marinette do jej rodziców - powiedział Adrien podchodząc do mnie i mnie obejmując.- Chcielibyśmy, żebyście się poznali, jeżeli nie masz nic przeciwko.- powiedział nieśmiało
-Bardzo chętnie poznam Twoich rodziców Marinette - powiedziałem szczerze - Jutro odbędzie się pogrzeb Emily, ale myślę ze w piątek znajdę czas na wspólną kolacje.
-Cieszę się Panie Agreste- powiedziała dziewczyna -Przekaże rodzicom na pewno chętnie przyjdą.
-Dobrze, to zmykajcie już, mam trochę rzeczy do ogarnięcia. - powiedziałem starając się uśmiechnąć.
Dziewczyna wyszła jednak Adrien zatrzymał się w drzwiach.
-Tato, ale jest okey, prawda?- zapytał
-Jest dobrze synu, nie martw się - uśmiechnąłem się - Zmykaj już. - przytuliłem chłopaka - Bella idzie z Wami?
-Nie, mówiła, że źle się czuje.
-Okey, miłego popołudnia, bądź przed 21 dobrze?
-Jasne tato- powiedział i wyszedł
Charakter ma po Emily, cale szczęście. Jest zawsze uśmiechnięty, dobry, dbający o innych. To mój największy skarb, nie pozwole go skrzywdzić.
Marinette wydaje się dobrą dziewczyną, idealną dla mojego syna.
Wziąłem szklankę i z szafki wyciągnąłem whisky. Nalałem do szklanki i wypiłem, natychmiast nalałem drugą szklankę i od razu wypiłem. Wtedy do pokoju weszła Nathalie.
-Wszystko na jutro załatwione- powiedziała oschle.
-Uważasz że źle zrobiłem?- zapytałem nalewając kolejna szklankę
-Jeżeli mam być szczera to tak. Powinieneś o nią walczyć a nie.
Podałem jej list wypijając kolejna szklankę
-To przeczytaj to! A później mnie Osadzaj.
Kobieta wzięła list i go przeczytała.
Spojrzała na mnie, w jej oczach pojawiły się łzy.
-Przepraszam...- szepnęła - Miałeś rację. Ale to- zabrała mi szklankę - zabieram. Pamiętam jak zapijałeś smutki gdy Emily...zresztą mało ważne, idź się połóż ja wszystko zalatwie.- powiedziała i wyszła
Weschnąłem, czasami była gorsza niż moja matka.
Nawet w spokoju się upić nie pozwoliła.
Wyszedłem z pokoju z zamiarem pójścia do kuchni po kolejna butelkę. Wracając zauważyłem otwarte drzwi z pokoju Belli.
Zerknąłem, dziewczyna leżała na łóżku wpatrujac się w sufit.
-Wszystko okey?- zapytałem wchodząc. Lekko zakręcilo mi się w głowie.
-Nie...znaczy tak jest okey - powiedziała nie odrywając wzroku od sufitu.
Usiadłem obok łóżka na ziemi
-No to jest nas dwoje - powiedziałem bardziej do siebie
-Zapija Pan smutki?- zapytała wskazując na butelkę whisky i szklankę
-Można tak powiedzieć - powiedziałem nalewajac trunek do szklanki
-Mogę łyka?- zapytała patrząc mi w oczy
-Jesteś niepełnoletnia - odpowiedziałem nie odrywając od niej spojrzenia.
Te piękne oczy, mógłbym w nich utonąć..
A te usta mógłbym całować cały dzień. Zresztą nie tylko usta.
Boże Gabriel ogarnij się. Nie powinienem tu przychodzić w takim stanie. Mogę zbyt łatwo uledz pokusie.
-Halo, ziemia do Agresta - usłyszałem glos Belli
-Przepraszam, zamyśliłem się, co mówiłaś?
-Zaproponowałam żebyśmy wypili bruderszafta jeżeli się Pan zgodzi. - uśmiechnęła się uroczo- w końcu za chwile będę pełnoletnia.
-Niech Ci będzie, ale tylko jeden- powiedziałem
Dziewczyna wstała i podała mi szklankę, nalałem do obydwu szklanek whisky.
Wypiliśmy duszkiem. Bella nawet się nie skrzywiła.
-To chyba nie był Twój pierwszy raz z alkoholem co? - zapytałem
-Tu się zgadza, ale inne rzeczy trzymam do ślubu - powiedziała puszczając mi oczko
Poczułem ,ze się rumienie.
Ogarnij się człowieku proszę Cię...
-To dobrze - powiedziałem. Brawo za inteligentną odpowiedź Agreste. Po prostu mistrz.
Dziewczyna zbliżyła się do mnie, stała teraz tak blisko, że prawie słyszałem bicie jej serca.
Poczułem zawroty głowy.
-Wiesz..- szepnęła- Zawsze chciałam, żeby mój pierwszy raz był wyjątkowy - uśmiechnęła się i dotknęła mojego policzka- i żeby był z kimś wyjątkowym.
-Jestem pewien, że ten mężczyzna będzie szczęściarzem -szepnąłem
-Niewatpie - odpowiedziała ciągle patrząc mi w oczy
Marzyłem o tym żeby dotknąć jej skóry, poczuć jak smakuja jej usta, dać ponieść się pożądaniu. Jednak nie mogłem. Nie z nią.
-Muszę ...- zacząłem - muszę juz iść...- Tak bardzo nie chciałem wychodzić z tego pokoju, ale musiałem bo wiedziałem, ze dłużej nad sobą nie zapanuje.
-Dobrze, do zobaczenia jutro Gabrielu- szepnela mi do ucha, delikatnie muskając ustami mój policzek.
Wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi. Przez parę minut stałem pod jej pokojem próbując się uspokoić.
Po później wróciłem do siebie i położyłem się do łóżka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro