Rozdział 79. Rozmowy nocą.
Rozdział 79
Bella
Zaprowadziłam mężczyznę do pokoju. Gdy weszłam z nim do pomieszczenia poczułam się bardzo nieswojo, jednak miałam nadzieje, że mówił prawdę i się zmienił.
-Jakby Pan czegoś potrzebował proszę mówić - powiedziałam lekko roztrzęsionym głosem
-Oczywiście, dziękuje bardzo. Jesteś przemiła. - powiedział uśmiechając się do mnie.
-Proszę się położyć, musi Pan odpoczywać.
-Trafiła mi się cudowna synowa.
-Bez przesady, każdy by tak postępował na moim miejscu.
-Oj moja kochana, nie każdy - powiedział i położył się do łóżka - Nie po tym, co Ci zrobiłem.
-Nie wracajmy do tego, zostawię Pana, proszę odpocząć . - powiedziałam i wyszłam
Wróciłam do Gabriela do salonu, mężczyzna był już mocno wstawiony.
-Może już wystarczy? - zapytałam troskliwie
Gdy spojrzał na mnie natychmiast się uśmiechnął
-Moja cudowna księżniczka - powiedział obejmując mnie - Jestem teraz cały Twój.
Oho, chyba wypił więcej niż myślałam.
-Ty chyba też jesteś zmęczony, chodź do łóżka - powiedziałam
-Ja? Ja zmęczony? Wręcz przeciwnie, mam pełno siły.
-Tak? - uśmiechnęłam się zmysłowo - To może ją jakoś pożytecznie wykorzystamy?
Nie musiałam nic więcej mówić, mężczyzna wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Gdy drzwi się zamknęły zaczęliśmy się całować, rozpięłam Jego koszule. Chciałam odpiąć Jego spodnie jednak mężczyzna złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego, usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach
-Przepraszam...- westchnął - Po prostu nie mogę...nie moge się z Tobą kochać ze świadomością, że on tu jest.
Objęłam go
-Rozumiem to kochanie - powiedziałam a on spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem
-Jesteś cudowna.
-Wiem - zaśmiałam się - A teraz pod prysznic i do łóżka.
-Tak jest - Gabriel wstał i zachwiał się
-Ile wypiłeś? - zapytałam patrząc jak spowrotem siada na łóżku.
-Nie dużo...- zawahał się - butelkę ?
-Jak dziecko - wywróciłam oczami
Gabriel wziął prysznic i położył się do łóżka, ja z racji tego, że nie miałam ochoty spać wzięłam laptopa i poszłam do salonu. Postanowiłam po pracować nad nową książką.
Byłam tak pochłonięta pisaniem, że nie zauważyłam jak Tobias siada naprzeciwko mnie.
Gdy podniosłam głowę żeby się napić wody zauważyłam go jak patrzył na mnie.
-Co Pan tu robi? - zapytałam zawstydzona, niby miałam na sobie koszule i szlafrok jednak nie czułam się przy nim komfortowo
-Obudziłem się i postanowiłem pójść się napić, zauważyłem , że piszesz i się przysiadłem.
-Rozumiem...- powiedziałam niepewnie.
Zamknęłam laptopa.
-Co piszesz?- zapytał
-Książkę o moim ojcu.
-O Lucasie? Słyszałem, że nie żyje.
-Tak, to prawda. Popełnił samobójstwo.
-Jak to? - zapytał zaskoczony
-Zbyt dużo w życiu namieszał, nie poradził sobie z tym no i sam Pan rozumie.
-Przykro mi..
-A mi nie - westchnęłam - Był okropnym człowiekiem.
-Gorszym niż ja?- zapytał patrząc mi w oczy
-O wiele - powiedziałam
-Wydawał się być miły.
-Potrafił grać -wzruszyłam ramionami
Tobias usiadł obok mnie.
-Ale kochałaś go, pomimo tego co Ci zrobił?- zapytał smutno
-Nie wiem...może w pewnym sensie... Domyślam się o co Panu chodzi - tym razem to ja mu spojrzałam w oczy - Chce Pan wiedzieć, czy Gabriel Pana kocha, prawda?
-Na to nie liczę...nie miałem pojęcia, że on to tak...tak przeżył... Wiem jak to idiotycznie brzmi. - westchnął
-Niech mu Pan da odrobinę czasu, musi się z tym oswoić.
-Dziękuje moje drogie dziecko - uśmiechnął się -Jesteś taka jak Twoja matka
-Dziękuje - odwzajemniłam uśmiech - Ale niech Pan wraca do łóżka, powinien Pan leżeć
-Oczywiście - uśmiechnął się i poszedł do siebie.
Obudziłam się następnego ranka strasznie obolała, no tak, zasnęłam na kanapie.
-Jesteś na mnie zła?- usłyszałam głos Gabriela
-Ja? Dlaczego?
-Nie wiem, pomyślałem, że może byłaś zła, że się wczoraj trochę spiłem - powiedział nieśmiało
-No fakt, trochę się spiłeś ale nie, nie jestem zła, po prostu pisałam tutaj i przysnęłam.
-To wiele wyjaśnia. Pewnie jesteś obolała, ta kanapa nie nadaje się do spania.
-Oj tak, wszystko mnie boli - zaśmiałam się
-Więc może Cię wymasuję - powiedział i pocałował mnie namiętnie
Położyłam się na kanapie i pociagnęłam mężczyznę na siebie nie przestając go
całować.
Już miałam odpinać mu koszule gdy usłyszałam głos Tobiasa.
-Dzień dobry - powiedział schodząc po schodach.
-Kurwa! - zaklnął Gabriel siadając - Już zapomniałem, że on tu jest.
-Ja przez chwile też - powiedziałam ubierając szlafrok.
Starszy Agreste wszedł do salonu.
-Dzień dobry - powiedziałam zbierając się szybko - pójdę się ogarnąć.
Szybko wyszłam z salonu i poszłam do sypialni. Odświeżyłam się, pomalowałam i ubrałam w czarne jeansowe spodenki i czarną bokserkę.
Zeszłam na dół, mężczyźni siedzieli w milczeniu. Usiadłam obok Gabriela.
-Jak się Pan czuje? - zapytałam uprzejmie
-Już o niebo lepiej, dziękuję. Słyszałem, że planujecie ślub.
-Tak, ale nie martw się, nie jesteś zaproszony - odezwał się Gabriel
-Skarbie...- wtrąciłam się jednak mężczyzna mi przerwał
-Nie skarbie, okey, wybaczyłem mu, pozwoliłem tu zamieszkać chociaż cholernie dużo mnie to kosztowało, ale na ślub go nie zaproszę!
Zdenerwowany wstał i wyszedł.
-Przepraszam na chwilę - powiedziałam do Tobiasa i wyszłam za narzeczonym.
Mężczyzna chodził po gabinecie wzburzony.
-Gabriel...proszę Cię...
-Tylko mi nie mów, że mam się uspokoić, okey?! Powiedz mi jak ja się mam teraz zachowywać? Mam ogłosić światu, że mój ojciec zmartwychwstał? Przecież ludzie którzy mnie znają od dawna od razu rozpoznają , że to on. Po cholerę wracał? Mógł zostać tam gdzie byl!
-Chciał żebyś mu wybaczył..ja wiem, skrzywdził Cię ale chociaż spróbuj się z nim dogadać, on się stara.
-Skąd wiesz czy czegoś nie planuje?
-Gabriel nie każdy jest taki jak mój ojciec.
Mężczyzna westchnął zrezygnowany a ja go objęłam.
-Nie martw się, zajmijmy się ślubem, co Ty na to? Zaprojektuj dla mnie najpiękniejszą suknie ślubną , żebym była idealną Panną Młodą - uśmiechnęłam się
-Już jesteś, idealną dla mnie - powiedział i mnie pocałował
Jak myślicie, co by musiało się stać żeby Gabriel wybaczył ojcu? Czy w ogóle będzie w stanie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro