Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 75. Bedzie spokój?

Bella

Sprawdziłam czy Mari jest gotowa do wyjazdu i razem zeszłyśmy na dół. Pożegnaliśmy się wszyscy i Adrien z ukochaną pojechali.
-Wszystko okey?- zapytałam
-Tak...to znaczy - westchnął - Adrien wie..wie, że to ja zabiłem Lucasa.
-Ale skąd?
-Domyślił się, ale nie miał do mnie pretensji, rozumiesz? On się martwił czy mnie nie zamkną.

Objęłam ukochanego.
-Przejdziemy przez to razem - uśmiechnęłam się
-Oby tylko ten gówniarz się w końcu odjebał.

Taaa, wiedziałam, że mówi o Agencie Backu. Byłam też pewna, że chłopak robił wszystko nie po to, żeby udowodnić winę Agresta ale po to, żeby mi pokazać, że nie powinnam być z Gabrielem.
-Myślę, że jak zadzwonię ze skargą na niego, to się odczepi - uśmiechnęłam się do mężczyzny
-Ach tylko Twój uśmiech może ukoić moje nerwy - powiedział i pocałował mnie namiętnie
-Czyli przez tydzień mamy chatę tylko dla siebie - powiedziałam z uśmiechem
-Na to wygląda- odpowiedział przyciągając mnie do siebie
-Pójdę się wyszykować - zaczęłam mówić zmysłowym tonem- A Ty przygotuj jakieś dobre wino .
-Tak jest moja księżniczko.

Poszłam do łazienki, wziełam szybki prysznic, umalowałam się i ubrałam e seksowną sukienkę.

Gdy zeszłam Gabriel otwierał wino. Na stole była przygotowana kolacja.
-Kiedy zdąrzyłeś to zrobić? - zapytałam a mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem
-Przyznaje się bez bicia, że dzisiaj zamówiłem z restauracji - powiedział z uśmiechem podchodząc do mnie - Wygladasz przepięknie - pocałował nie w szyje. - Zapraszam do stołu.

Usiedliśmy i zjedliśmy kolacje, było tak spokojnie, nie martwiłam się, co może odjebać mój ojciec.
Po kolacji usiedliśmy na kanapie, wtuliłam się w ukochanego
-Teraz tak będzie cały czas?- zapytałam
-Oczywiście - odpowiedział i mnie pocałował.

Wtedy ktoś zadzwonił do bramy.
-Kogo do cholery niesie?- zapytał zirytowany mężczyzna podchodząc do domofonu.
Westchnął gdy zobaczył kto stoi przed bramą i wcisnął przycisk.
-Coś się stało?- zapytałam zmartwiona
-Agencik przyszedł z obstawą.

Zamarłam znaleźli jakiś dowód na Gabriela? Teraz go zamkną? Boże ja tego nie przeżyje.
-Spokojnie kochanie, nic na mnie nie mają.- szepnął
-Jesteś pewien?
-Oczywiście, cokolwiek by nie powiedzieli, po prostu zaprzeczaj. - powiedział i mnie cmoknął

Drzwi się otworzyły i mężczyźni weszli. Black nie wyglądał na zadowolonego wiec odrobinę się uspokoiłam, gdyby coś mieli na Gabriela raczej by się cieszył.

Drugi z mężczyzn, na oko starszy od Gabriela, podał mi rękę.
-Witam Panno Lewis, Agent Specjalny Frank O'Donnel - przedstawił się
-Witam -Uścisnęłam mężczyźnie rękę

Gabriel również podał dłoń panu O'Donnel'owi
-Gabriel Agreste, narzeczony Belli.
-Miło mi poznać. - powiedział Agent Frank- Chciałem wyjaśnić parę kwestii zanim zamkne sprawę Pani ojca.
-Rozumiem, niech Panowie wejdą .

Oboje weszli do środka. Starszy z mężczyzn rozejrzał się po salonie.
- Przeszkodziliśmy? - zapytał

Serce biło mi jak szalone, na prawdę się bałam, że prawda wyjdzie na jaw.
-Jedliśmy kolacje, to chyba nie jest karalne - odpowiedział spokojnie Gabriel
-Skąd tylko - zawahał się - To trochę dziwne, dzień po śmierci ojca tak po prostu zachowywać się jakby nic się nie stało. - powiedział podejrzliwie O'Donnel

Ukradkiem spojrzałam na Gabriela, był spokojny i opanowany, przynajmniej tak wyglądał.
-Dobrze , powiem Panu prawdę - zaczęłam i obaj Agenci spojrzeli na mnie a Gabriel uśmiechnął się zachęcająco.- Nie będę udawać, że śmierć taty nie jest dla mnie ulgą. Ojciec zabił moją mamę i upozorował samobójstwo, jednak razem z Gabrielem zdobyliśmy dowody na to, że to właśnie mój tata zabił mamę. Ojciec próbował - zaczęłam jednak głos mi uwiazł w gardle
-Lucas próbował zabić Belle na różne sposoby - dokończył za mnie ukochany - Pomijam fakt, że specjalnie zatuszował wadę serca Belli licząc, że może umrze, później nie chciał płacić za leczenie i odciął Belle od pieniędzy które jej się należały.

O'Donnel spojrzał na mnie
-To prawda?- zapytał
-To dopiero początek - powiedziałam - później ojciec mnie napadł i pobił, zabronił mi cokolwiek mówić, inaczej groził że skrzywdzi mojego brata. Posunął się do tego, że zahipnotyzował mojego znajomego żeby mnie zgwałcił. Gdy chłopak się o tym dowiedział, przyszedł do mnie, żeby mnie ostrzec, jednak tata go zastrzelił. Nie chciał zabić Jego, Tylko mnie ale chłopak mnie obronił.
-Wspominałem Panu i tym - przerwał mi Black

Agent Frank zmierzył go wzrokiem.
-Czyli rozumiem, że ulżyło Pani, że ojciec nie żyje? Miał powody do samobójstwa Pani zdaniem?
-W pierwszej chwili to był szok, przyznaje, to w końcu był mój ojciec, jednak później uzmysłowiłam sobie, że jestem już bezpieczna. Co do samobójstwa, to ojciec dowiedział się, że chce wydać książkę w której ujawniam prawdę o mamie, pewnie wystraszył się konsekwencji swojego zachowania - wzruszyłam ramionami
-Tak, to bardzo prawdopodobne - powiedział patrząc groźnie na Blacka - Niech mi Państwo powiedzą czy macie alibi na czas samobójstwa?

-Ja byłam w studiu, udzielałam wywiadu na żywo. Wywiad zakończył się około 10.20.
-Dobrze, a Pan? - zapytał Gabriela
-Jak już tłumaczyłem Agentowi Black - zaczął uśmiechając się ironicznie do Blacka - Ja toważyszyłem Belli w wywiadzie, niestety później dostałem telefon i musiałem wysłać maila z domowego laptopa, jednak cały czas byłem na video rozmowie z moją asystentka Nathalie. Rzeczonego maila wysłałem, tak jak już wspominałem Agentowi Black, o godzinie 9.59.
-A Lucas powiesił się według raportu o której?- O'Donnel zapytał Mata
-9.58 - wymamrotał
-To czego idioto nie rozumiesz!? - wybuchnął starszy mężczyzna

Mat spuścił wzrok na ziemie
-Czego Ci kurwa jeszcze trzeba? Oboje mają alibi Ty skończony kretynie! Dlaczego nie zamkniesz tej sprawy?!
-Ale...- zaczął Mat
-Nie ma zadnego "ale" idioto! Teraz wracamy i zamykasz tą sprawę, wyraziłem się jasno?!
-Tak.
-A Państwa bardzo przepraszam za kłopot, widzicie z jakimi kretynami muszę pracować - westchnął mężczyzna
-Zauważyłem - powiedział z satysfakcją Gabriel
-Jeszcze raz przepraszam i do widzenia .- pożegnał się O'Donnel
-Do widzenia - powiedział Gabriel

Jeszcze raz spojrzałam na Mata, on w tym samym czasie spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się do mnie
- Z czego się szczerzysz debilu? Zbieraj dupę i wracaj do biura! Za karę przez miesiąc nie dostaniesz Żadnej sprawy tylko będziesz siedział w archiwum
-Tak jest - powiedział skruszony i oboje wyszli.

Odetchnęłam z ulgą.
-A nie mówiłem - powiedział z uśmiechem Gabriel - Powinnaś zawsze mnie słuchać i juz nigdy we mnie nie wątpić.
-Obiecuje - powiedziałam i pocałowałam ukochanego
-To teraz możemy zacząć planować ślub? - zapytał uśmiechnięty Agreste
-Teraz już tak - objęłam go, byłam taka szczęśliwa.

Teraz to już nic nie mogło się zepsuć.

Kolejny rozdział ❤ Jak myślicie, ślub będzie kościelny czy cywilny? 🙈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro