Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 74. Gabriel chce utrzeć komus nosa.

Gabriel

Bella spała wtulona we mnie, a ja się zastanawiałem, czy przypadkiem czego się powiedziała temu pożal się Boże agentowi. Wiedziałem, że ten gówniarz specjalnie spotkał się z nią beze mnie, żeby wyciągnąć od niej więcej.
Chociaż gdyby mu cokolwiek powiedziała, to by się tak nie martwiła o to czy na pewno nie zostawiłem śladów.

Miała mnie za idiote? Wszystko było przygotowane idealnie, byłem lepszy od Lucasa, zadbałem o każdy szczegół. Udusiłem go liną nie rękami, zanim go powiesiłem odcisnąłem Jego odciski palców na liście - oczywiście sam byłem w rękawiczkach. Nie mieli prawa odkryć, że to ja.

No chyba, że ktoś by im powiedział.

Spojrzałem na spokojnie śpiącą Belle i sam zasnąłem ukojony jej zapachem.

Następnego ranka wstałem jak zwykle o 6, wziąłem szybki prysznic, zrobiłem sobie mocną kawę i poszedłem do gabinetu.
Odkąd zwoliłem Liz , za to że leżała w mojej sypialni rozebrana do rosołu (ten widok będzie mnie nawiedzał w koszmarach), miałem dwa razy więcej pracy.

Około godziny 9 ktoś zapukał do gabinetu.
-Proszę - powiedziałem nie odrywając wzroku od projektu który właśnie robiłem
-Dzień dobry - usłyszałem głos agenta Blacka

W duszy wywróciłem oczami.
-O co chodzi? Jestem dość zajęty. - powiedziałem szorstko
-Przyszedłem sprawdzić, czy Isabell mówiła prawdę.

Ciekawe co mu Bella powiedziała. Jednak nie dalej po sobie poznać żadnych emocji.
-Co masz na myśli? - zapytałem a mężczyzna podszedł do pulpitu na którym pracowałem
-Twierdziła, że masz każdy dzień starannie zaplanowany.
-To akurat prawda, jestem perfekcjonistą i mój grafik musi się zgadzać co do minuty.
-Mogę?- zapytał wskazując na mój planer
-Oczywiście - wzruszyłem ramionami

Masz mnie za kretyna? Serio debilu myślałeś, że się nie przygotowałem na to?

Oczywiście na głos tego nie powiedziałem.
-Wszystko się zgadza - powiedział bardziej do siebie niż do mnie - Widzę, że jesteś bardzo zajętym człowiekiem.
-Taka jest cena za sukces, ale wątpię, żebyś wiedział o czym mówię - uśmiechnąłem się z ironią

Mężczyzna stanął naprzeciwko mnie
-Więc pewnie nie masz czasu ani sił żeby zaspokoić tę biedną dziewczynę - powiedział z szerokim uśmiechem.

Sprawdzasz mnie kutasie? Myślisz, że mnie wytrącisz z równowagi?
Totalna amatorka.
-Posłuchaj mnie dzieciaczku, Twoje zagrywki są bezsensowne. Na prawdę myślisz, że dam Ci się sprowokować żebyś miał dowód przeciwko mnie?- powiedziałem spokojnie.

Wtedy do gabinetu weszła niczego nie świadoma Bella.
-Adrien i Mari zaraz wyjeżdżają - mówiła z uśmiechem jednak gdy zobaczyła Blacka natychmiast uśmiech zniknął z jej twarzy - więc mamy wieczór dla siebie - dokończyła patrząc to na mnie to na agenta - Co tutaj robisz?
-Przyszedłem tylko sprawdzić, czy Pan Agreste faktycznie jest takim zajętym człowiekiem. A wiec Twój syn wyjeżdża, tak? Dlaczego? Przed samym początkiem roku szkolnego?
-Z tego co kojarzę, został jeszcze tydzień wakacji, wyjeżdżają razem ze swoją dziewczyną, to jakiś problem?- zapytałem fałszywie uprzejmym tonem
-Absolutnie, tylko się zastanawiam, Isabell nie wygląda na jakoś specjalnie - zawahał się i spojrzał na Belle- zmartwioną

Dziewczyna nie dała po sobie poznać jak bardzo stresująca jest dla niej ta sytuacja, gdy się odezwała mówiła ze spokojem.
-Czytałeś pewnie list pożegnalny, więc wiesz co mój ojciec mi zrobił. Nie będę zaprzeczać, że odczułam ulgę gdy ze sobą skończył.
-A może ktoś mu pomógł?- zapytał mężczyzna
-Z całym szacunkiem ale tak samo ja jak i mój narzeczony - powiedziała podchodząc do mnie i mnie obejmując- mamy niepodważalne alibi. Co więcej rozmawiałam z Twoim przełożonym i powiedział mi, że to nonsens, że w ogóle jesteśmy brani pod uwagę.

Mężczyzna widocznie się zmieszał.
-Chyba już czas na mnie - powiedział w końcu
-Też tak uważam  - powiedziałem z uśmiechem - Żegnam

Spojrzał jeszcze na mnie i na Bellę i wyszedł.  Zauważyłem katem oka, że nie domknął drzwi i stał żeby nasłuchiwać. Bella tego nie zauważyła ponieważ stała tyłem do drzwi.
-Dużo masz dzisiaj pracy? - zapytała zmysłowo
-Sporo, ale do 15.00 się wyrobię - powiedziałem z uśmiechem
-Świetnie , Adrien wyjeżdża za pół godziny, ja się później ogarnę i może gdzieś wyjdziemy? - zapytała
-Najpierw muszę zdjąć z Ciebie wymiary do sukni - powiałem całując ją w szyje - Muszę to zrobić baaardzo dokładnie żeby była idealna.
-Jeszcze nawet nie mamy ustalonej daty - powiedziała
-Mi to nie przeszkadza - powiedziałem i pocałowałem ją

Chwilę później usłyszelismy głos Adriena
-Kim Pan jest i co Pan tu robi?- chłopak musiał zauważyć Blacka
-Ja...ja..- zaczął jąkać mężczyzna

Wyszliśmy z Bellą z gabinetu
-To już jest szczyt! - krzyknęła dziewczyna -Nie masz prawa nas podsłuchiwać. Złożę na Ciebie skargę.
-Spokojnie kochanie, Pan już wychodzi, prawda?- powiedziałem uśmiechając się z satysfakcją - Odprowadzę Cię.

Ruszyliśmy w kierunku wyjścia i otworzyłem drzwi
-Napatrzyłeś się już? Czy mam nagrać Ci pornola i wysłać? - zapytałem z uśmiechem
-Przepraszam - wydusił zmieszany i szybko uciekł.

Nie powiem, poczułem satysfakcję dokonując temu małemu gnojowi.
-Gotowy? - zapytałem syna 
-Tak, tato możemy porozmawiać? Na osobności?

Spojrzelismy z Bella na siebie. Zaskoczył mnie.
-Oczywiście - powiedziałem
-Ja pójdę zobaczyć czy Mari wszystko spakowała - powiedziała Bella z uśmiechem i zostawiła nas samych
-Słucham synu - zachęciłem chłopaka.
-To prawda, że Lucas nie żyje?
-Tak, to prawda.
-Masz coś z tym wspólnego? - zapytał

Zastrzelił mnie tym pytaniem. Skąd wziął mu się ten pomysł? To znaczy tak, zrobiłem to ale jak on to zaczął podejrzewać? Nie wiedziałem co mu powiedzieć. Prawdy nie mogę ale nie chce go oszukiwać.

Cholera
-Dobra, zapytam inaczej - chłopak wyrwał mnie z przemyśleń - Nie dowiedzą się, że to Ty?
Spojrzałem mu w oczy, widziałem, że się powstrzymuje od płaczu.
-Nie mogę Cię stracić..
-Spokojnie Adrien..ja..- weschnąłem - Tak, zrobiłem to, ale po to żeby Was chronić. Ten człowiek był zdolny do wszystkiego, on mógł skrzywdzić Ciebie, Marinette... Podejrzewam, że to on stał za zniszczeniem piekarni Państwa Dupain-Cheng. Musiałem...
-Powiedz tylko czy Cię nie złapią, oraz że to był jedyny raz.
- Przysięgam synu - powiedziałem i przytuliłem go

Jak wrażenia? 🙈 Jestem ciekawa 🤣

Chodzi mi po głowie "nowy projekt" 🤣
Dajcie znać co myślicie o tym pomyśle ❤

Byłaby to książka z perspektywy Gabriela, Adriena oraz...pewnej kobiety, być może kochanki Gabriela 🤔 Na razie to tylko pomysł ale dajcie znać 🤣🙏🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro