Rozdział 71. Czy prawda wyjdzie na jaw?
Bella
Widziałam jak Gabriel podczas wywiadu wyszedł, jednak zauważyłam również, że połączył się z Nathalie na wideoczacie.
Po zakończeniu wywiadu wracałam z kobietą do domu, była dziwnie milcząca.
-Jak się czujesz?- zapytałam z uśmiechem
-Co? - zapytała wyrwana z swoich przemyśleń- Przepraszam. Już na szczęście lepiej. - uśmiechnęła się niepewnie
-Cieszę się, znasz już płeć? Który to miesiąc?
-Koniec trzeciego miesiąca. Jeszcze nie, ale to nie ważne .
-No tak, najważniejsze, żeby maleństwo było zdrowe.
-Tak, tak- odpowiedziała. Miałam wrażenie, że mnie nie słucha.
To nie był koniec dziwnych zachowań na dzisiaj. Gdy wróciłyśmy do domu poszłam do gabinetu Gabriela, mężczyzna uśmiechnał się szeroko, wydawał się bardzo rozluźniony.
O co do cholery tu chodzi? Nathalie jest dziwnie spięta, Gabriel aż za natto rozluźniony.
Patrzyłam to na mężczyznę, to na kobietę. Nathalie nie potrafiła spojrzeć mi w oczy i wyszła.
Coś tutaj nie grało.
-Co byś powiedziała na październik? Chyba, że wolisz grudzień bo wtedy by spadł śnieg.
-Slucham? O czym Ty mówisz?
Mężczyzną spojrzał na mnie zdziwiony.
-O naszym ślubie kochanie - powiedział z uśmiechem
-Ale...ale..wolała bym jeszcze niczego nie planować..no wiesz dopóki nie załatwimy wszystkiego.
-No właśnie - mężczyzna westchnął - apropo tego - zaczął jednak przerwało mu pukanie do drzwi.
-Proszę!- odezwał się Gabriel
Do pomieszczenia weszło dwóch postawnych mężczyzn.
-Dzień dobry, Panna Isabell Lewis?- zapytał jeden z nich
-Zgadza się, o co chodzi?
-Mogę prosić o dowód osobisty?
-Tak , oczywiście - powiedziałam, wyciągnęłam z torebki swój dowód i podałam mężczyźnie.
Sprawdził czy dane się zgadzają i oddał mi dokument.
-A Pan?- zapytał patrząc na Gabriela.
Agreste przez chwilę patrzył na niego zszokowany. Był raczej przyzwyczajony, że ludzie go rozpoznają.
-Gabriel Agreste, narzeczony Belli. - odpowiedział po chwili
-Pana również proszę o dokument.
Gabriel podał swój dowód.
-Dowiemy się w końcu o co chodzi? - zapytał- Kim Panowie są?
-Proszę wybaczyć, Jestem agent specjalny Mat Black, a to mój partner Stuart Lawender. Jesteśmy z wydziału zabójstw.
Zamarłam, miałam ochotę spojrzeć na Gabriela, jednak nie mogłam.
-Czego Agenci FBI chcą od nas? - zapytał Gabriel
-Chodzi o Lucasa Lewisa, znaleźliśmy go powieszonego na lampie. Było przy nim parę pustych butelek po wódce, oraz list.
-List? Jaki list? - zapytałam
-Do tego dojdziemy za chwile. Niech mi Pani powie co Pani robiła godzinę temu? - zapytał mnie Mat
Chciałam śmierci ojca, na prawdę jednak teraz ręce zaczęły mi się trząść i zrobiło mi się słabo. Na szczecie agent Black zdążył mnie złapać .
-Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony patrząc mi w oczy.
Spojrzałam w Jego czarne oczy , mimo wszystko miał bardzo miłe spojrzenie.
-Ma Pan czarne oczy - wypaliłam głupio - To znaczy, przepraszam...po prostu..nie wiem co się ze mną dzieje.
Mężczyzna uśmiechnął się i pomógł mi usiąść
-Rozumiem Panią, wiadomość o śmierci ojca może być wstrząsem.
Albo ulgą - pomyślałam
Spojrzałam na Gabriela, rzucił mi zazdrosne spojrzenie.
-Więc powie mi Pani co Pani robiła?- zapytał ponownie Mat
-Tak, tak, przepraszam. Od godziny 9 byłam w studiu z Nadją Chamack, przeprowadzała, ze mną wywiad na żywo.
-Rozumiem, a Pan?- zmierzył Gabriela wzrokiem
-Ja na poczatku również byłem z Bellą, jednak około 9.30 musiałem wrócić wysłać ważnego maila, jednak cały czas byłem na wideoczacie z moją asystentką.
Agent Black wstał i podszedł do Agresta.
-Ciekawe. Mogę zobaczyć tego maila którego miał Pan wysłać?
-Oczywiście. - odpowiedział Gabriel spokojnym tonem.
Otworzył laptopa i wszedł na swoją skrzynkę mailową. Mężczyzna spojrzał na ostatnia wiadomość
-Wysłana o 9.59 - powiedział Black - Ciekawe...
-Co Pana tak ciekawi?- zapytał z lekką kpiną Gabriel. Miałam ochotę go skarcić. Był zbyt pewny siebie.
-Ciekawe jest to, że ma Pan tak idealne alibi. Jakby to wszystko było zrobione specjalnie.
Po raz kolejny zrobiło mi się słabo. Zamkną Gabriela? Mnie mogą w to nie mieszać ponieważ byłam w telewizji na żywo ale Jego? Poczułam mdłości.
-Niech mi Pan powie Panie Agreste , dlaczego nie mógł Pan wysłać tego maila z telefonu? Na pewno ma Pan jeden z najnowszych modleli, spokojnie mógłby Pan wysłać wiadomości ze smartphona.
-Dlatego Panie Agencie Black, że nie trzymam służbowego maila w prywatnym telefonie. Mam tam zbyt wiele ważnych informacji a gdyby się zdarzyło, że ktoś ukradłby mi telefon byłbym w czarnej dupie - powiedział Agreste z lekkim uśmiechem
-To w sumie logiczne - odezwał się w końcu agent Lawender
Byłam przerażona, że będą dalej maglować Gabriela, jednak Mat spojrzał znowu na mnie.
-Jakie były Pani stosunki z ojcem?
-Cóż..nigdy nie byliśmy zbyt blisko, ojciec był specyficzny.
-Co ma Pani na myśli?
Spojrzałam na Gabriela, Jego wzrok zachęcił mnie do powiedzenia prawdy.
-Cóż..mój tata zaniedbał kiedyś moją wadę serca, przez co prawie zmarłam i przez jakiś czas leżałam w szpitalu w ciężkim stanie. Później pobił mnie, zakazując mówić komukolwiek...na koniec - zawahałam się a po moim policzku spłynęła łza - Zahipnotyzował mojego znajomego żeby mnie...zgwałcił. Kiedy ten chłopak chciał mi wszystko opowiedzieć o tej hipnozie i o tym, że tata próbował mnie zabić został postrzelony, prawdopodobnie wlasnie przez tatę jednak nie miałam na to żadnych dowodów.
-Mówi Pani o sprawie Luki Couffaine?
-Tak..
-Znaleźliśmy w domu Pani ojca broń z tego napadu. Zresztą w liście się do wszystkiego przyznaje.
-Czy ja...będę mogła przeczytać ten list? - zapytałam nieśmiało.
Mężczyzna spojrzał na mnie
-Do czasu wyjaśnienia sprawy nie, ale gdy definitywnie stwierdzimy samobójstwo dostanie Pani list. Mam jeszcze jedno pytanie. - mężczyzna zbliżył się do mnie i spojrzał mi w oczy- Czy po śmierci ojca miała Pani coś odziedziczyć?
-Nie, tata mnie wydziedziczył..
-Dlaczego?- zapytał zdziwiony
-A to moja wina - odezwał się Gabriel - Lucas był przeciwny naszemu związkowi, odciął Belle od pieniędzy gdy oświadczyłem jej się.
-Później żyłaś z pieniędzy...- zawahał się - narzeczonego?- powiedział z...pogardą?
-Na poczatku tak, później adwokat Gabriela dowiedział się, że należały mi się jakieś pieniądze jeszcze po śmierci matki. Teraz wydałam książkę więc teoretycznie nie potrzebuje pieniędzy Gabriela a tym bardziej ojca.
-Dobrze - mężczyzna wstał - Stuart spisz proszę namiary na Pana Agresta, a Pani odprowadzi mnie do drzwi?
Spojrzałam na niego zdziwiona
-Tak, oczywiście Panie Back - wstałam
Gabriel spiorunował mnie wzrokiem, rzuciłam mu karcące spojrzenie i wyszłam z mężczyzną.
-Mogę zadać osobiste pytanie? - mężczyzna spojrzał na mnie a ja nie potrafiłam unikać tych Jego przenikliwych oczu.
-Tak oczywiście, - powiedziałam i uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Co taka kobieta jak Ty robi z takim bufonem jak Agreste? - zapytał zatrzymując się przy drzwiach - Mogła byś mieć każdego.
-Gabriel sprawia tylko takie wrażenie, nie lubi obcych i jak ktoś wtrąca się w Jego życie. Jest bardzo troskliwy i..
-Zaborczy?- przerwał mi mężczyzna
Nawet nie zauważyłam, że mężczyzna stoi tak blisko mnie, niemal mogłam poczuć bicie Jego serca.
-Dlaczego ocenia go Pan chociaż go Pan wcale nie zna?- starałam się zachować neutralny ton co nie bylo wcale takie łatwe.
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
-Proszę mi wybaczyć. - podał mi wizytówkę -Jakbyś sobie coś przypomniała proszę o kontakt
-Oczywiście - powiedziałam chcąc wziąć wizytówkę. Mat przez chwile trzymał mnie za rękę, jednak gdy usłyszał , że drzwi gabinetu się otwierają natychmiast zabral dłoń.
-Cóż, dziękujemy bardzo, będziemy jeszcze w kontakcie. - powiedział Black
Gabriel podszedł do mnie i mnie objął
-Oczywiście, jakby mieli Panowie jakieś pytania proszę dzwonić - powiedział fałszywie miłym tonem.
-Na pewno będziemy - powiedział szorstko agent Black
Moje serce biło jak szalone, to było zbyt dużo dla mnie, Gabriel zabił Lucasa, upozorował samobójstwo jednak FBI coś podejrzewa, bałam się, że dowiedzą się wszystkiego o tej intrydze. Nie mogłam stracić ukochanego.
Spojrzałam ostatni raz w oczy Blacka, zauważyłam na Jego twarzy zmartwienie i straciłam przytomność .
Kolejny rozdział ❤ mam nadzieje, że się spodoba ( o ile się doda, bo mam mega problem z internetem dzisiaj - Dzięki Play😒🤦🏼♀)
Czekam na Wasze reakcje 🙈 piszcie koniecznie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro