Rozdział 67. Co jeszcze?
Bella
Obudziłam się następnego ranka okropnie słaba i obolała. Miałam już tego wszystkiego dość, jak nie pobicie, to gwałt...co jeszcze mnie czeka?
Spojrzałam na śpiącego Gabriela i uśmiechnęłam się, tak bardzo go kochałam i tylko dzięki niemu byłam w stanie ti wszystko przetrwać.
Wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć i ubrać. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie dla wszystkich. Po chwili zszedł Gabriel.
-Takie zapachy zaraz z rana - powiedział z uśmiechem mnie obejmując - Chociaż najlepszy kąsek mam przy sobie - szepnął mi do ucha
- Głupek - zaśmiałam się - Siadaj i zjedz - cmoknęłam go
Mężczyzna zjadł śniadanie, później przyszli Marinette i Adrien.
-Dużo masz dzisiaj pracy?- zapytałam Gabriela
-Właściwie to dzisiaj mam wolne - uśmiechnął się - Pomyślałem, że może się gdzieś wybierzemy razem.
-Świetny pomysł - na prawdę się ucieszyłam, chciałam oderwać się od tego wszystkiego .
-Zaczekaj na mnie w samochodzie i za chwile pojedziemy - powiedział i wyszedł z kuchni
-Należy Ci się - powiedział z uśmiechem Adrien- Odstresujesz się trochę
-Liczę na to - uśmiechnęłam się i wyszłam przed dom.
Czekałam na Gabriela gdy zobaczyłam jak ktoś wchodzi przez bramę.
Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
To był Luka.
-Nie wierzę, masz tupet.
-Chciałem przeprosić.- powiedział zbliżając się do mnie
-Daruj to sobie i lepiej się stad wynoś.
-Bella ja...
-Daruj to sobie! W dupie mam Twoje przeprosiny! Nie wycofam oskarżenia.
-Nie o to chodzi..grozi Ci niebezpieczeństwo - powiedział nieśmiało chłopak. Miał taką skruszoną minę.
-O czym Ty mówisz?
-Musisz na siebie uważać - powiedział rozglądając się
To co się wydarzyło później działo się dla mnie jakby w zwolnionym tempie.
Luka mnie objął a ja usłyszałam strzały, ciało chłopaka stało się bezwładne. Upadłam na kolana trzymając zakrwawione ciało Luki.
-Boże Luka coś Ty zrobił - szepnęłam -Gabriel! Dzwoń po pogotowie! - krzyknęłam.
Mężczyzna wybiegł z domu i podbiegł do mnie
-Co tu się stało?- zapytał wybierając numer
-Luka przyszedł mnie ostrzec i nagle ktoś zaczął strzelać....on mnie uratował
-Bella - szepnął chłopak gdy Gabriel wzywał pogotowie. - Jesteś cała?- zapytał
-Tak, ale nic nie mów, oszdzędzaj siły, za chwile będzie pomoc.
-To nie ważne, najważniejsze, że jesteś cała. - powiedział i stracił przytomność.
-Luka! Luka obudź się - próbowałam go ocucić, jednak bezskutecznie.
Później przyjechało pogotowie i zabrali chłopaka do szpitala. Siedziałam na cała we krwi, ręce mi się trzęsły. Nie mogłam zrozumieć dlaczego ktoś kto mnie zgwałcił ratował mi życie, osłaniając mnie przed kulami.
Zauważyłam, że Gabriel coś do mnie mówi, jednak Jego słowa do mnie nie dochodziły.
-Bella? Wszystko okey? - dopiero po chwili doszedł do mnie głos mężczyzny.
-Tak, chyba tak - powiedziałam automatycznie
Mężczyzna mimo to sprawdził czy nie jestem ranna. Po upewnieniu się czy ze mną wszystko okey zaprowadził mnie do domu żebym się przebrała i umyła. Gdy to zrobiłam zeszłam na dół.
-Jade do szpitala - powiedziałam do Gabriela
-Bella - zaczął jednak spojrzał na moja minę i westchnął - Dobrze ale pojadę z Tobą.
Zgodziłam się i pojechaliśmy do szpitala. Zauważyłam matkę Luki na korytarzu. Serce waliło mi jak szalone , kobieta mnie zauważyła i podeszła do mnie
-To Twoja wina! Przez Ciebie Luka nie żyje!
-Ale...jak to nie żyje - nie wierzyłam w to co słyszałam- Ja nie chciałam...nie Wiedziałam..
-Po co do Ciebie przyszedł, co?
-Chciał mnie ostrzec...mówił, że ktoś chce mnie skrzywdzić
-Czyli to Ty miałaś być postrzelona? Na pewno byłoby lepiej jakbys Ty zginęła nie on!
-Pani Couffaine niech się Pani uspokoi- powiedział Gabriel
-Ciekawe czy byłbyś spokojny jakby to chodziło o Adriena, co?
-Anarka Twój syn skrzywdził Bellę i na to wpływu nie miałem, a to, że przyszedł do nas akurat w tym czasie...
-Jasne, nie będę tego słuchać - powiedziała kobieta i odeszła od nas
Do mnie to w dalszym ciągu nie dochodziło, Luka nie żyje, zginął ratując mnie, jakby nie było. Ale to wszystko nie miało sensu. Luka którego poznałam był we mnie zakochany, to fakt i mógłby poświęcić się, żeby mnie ratować. Ale ten gwałt ni chuja mi do niego nie pasował. Jednak Gabriel widział jak on to robi więc nie powinnam mieć wątpliwości.
Poczułam jak moje kolana stają się całkowicie bezwładne i upadłam na ziemie. To było za dużo jak dla mnie.
-Bella - Gabriel natychmiast mnie złapał i posadził na krześle. - Co się dzieje?
-Słabo mi..za dużo tego wszystkiego.
-Wracajmy do domu, co?
Skinęłam głową na zgodę bo na nic innego nie miałam siły.
Dzisiaj trochę krótszy rozdział ❤ ale dużo się dzieje 🤣
Co myślicie? 💜
Następny rozdział w poniedziałek ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro