Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 63. Co tym razem?

Gabriel

Zająłem się pracą, sprawdziłem papiery po Liz i zerknąłem na zegarek. Bella miała wyjść tylko na spacer a minęły już dwie godziny. Postanowiłem do niej zadzwonić.

Jeden, drugi, trzeci raz, ale dziewczyna nie odebrała. Zamarłem, a co jeżeli Lucas jej cos zrobił ? Skurwiel jest zdolny do wszystkiego.
-Adrien!- zawołałem syna - Chodź tu na chwilę.

Chłopak od razu zszedł na dół
-Co się dzieje tato?
-Możesz namierzyć telefon Belli? Nie odbiera a ja się martwię.
-Po tym pobiciu wcale Ci się nie dziwie, poczekaj. - chłopak wyciągnął swój smartphone i przez chwile coś wpisywał. Spojrzał na mnie - Tato...ona jest w domu Luki.
-Co?!- cholera o co tu chodzi? Co ona robi u tego smarkacza - Podaj mi adres.
-Pojadę z Tobą, Marinette i tak jest z rodzicami, doglądają remontu.

Ruszyliśmy do samochodu i szybko dojechałem pod wskazany adres.
-Tato, ale spokojnie, Bella na pewno nie zrobiłaby nic głupiego. Może przyszła do Juleki?
-Mam złe przeczucie Adrien, coś jest nie tak. - powiedziałem wysiadając z samochodu.

Weszliśmy  na barkę, rozejrzałem się ale nigdzie nie widziałem ukochanej. Serce biło mi jak oszalałe.
Weszliśmy pod pokład gdy usłyszałem stękanie chłopaka.
-Adrien poczekaj przy samochodzie - szepnąłem
-Ale tato...- zaprotestował
-Już -powiedziałem ostro a chłopak wrócił do samochodu.

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem nieprzytomną Isabell do połowy rozebraną i tego skurwiela Luke na niej.

Przestałem nad sobą panować w jednej sekundzie. Złapałem chłopaka i rzuciłem nim o ścianę. Krzyknął z bólu.
-Ty mały skurwisynie, coś Ty zrobił - przydusiłem go
-Ja? Nic, zupełnie nic - zaśmiał się
-Zgwałciłeś ją!- przyłożyłem mu w twarz.
-Tak? A masz na to jakiś dowód? Będzie moje słowo przeciwko Twojemu. Nie jestem głupi, ubrałem gumkę. - uśmiechnął się. - Fakt, wolał bym, żeby była świadoma ale cóż była tak zaślepiona w Ciebie, że nie chciała po dobroci.

Nie mogłem w to uwierzyć, chciałem go zajebać ale wiedziałem, że nie mogę. Rzuciłem nim w stronę drzwi, ubrałem Belle i próbowałem ją ocucić.
-Tato co się dzieje?- zapytał zszokowany Adrien.
-Trzymaj go i nie daj mu uciec.

Chłopak przytrzymał Luke bez problemu.
-Tato..czy on ją..- zaczął
Skinąłem tylko głową i wyciągnąłem telefon. Wezwałem policje która przybyła po paru minutach.
-Co tu się stało?- jeden z mundurowych spojrzał na nieprzytomną dziewczynę i pobitego Lukę.
-Obywatelskie zatrzymanie. Ten chłopak - wskazałem na Luke - Otumanił czymś dziewczynę i ją zgwałcił.

Policjant podszedł do Belli i również próbował ją ocucić, dziewczyna była na wpółprzytomna, nieświadoma tego co się dzieje.
-Co masz na swoją obronę?- policjant zmierzył Luke spojrzeniem.
Chłopak ciągle siedział do wpół rozebrany
-Sama chciała - wzruszył ramionami
-Chcesz mi powiedzieć, że nieprzytomna dziewczyna powiedziała Ci, że chce seksu?
-Tak - odpowiedział a we mnie zaczeła buzować wściekłość.

Ten mały złamas nie miał żadnych wyrzutów sumienia! On zrobił to z premedytacją.
-Zabrać go - powiedział do funkcjonariuszy -A dziewczyna będzie zabrana do szpitala. Zna ją Pan? Jak to się stało, że Pan ją tu znalazł?
-To moja narzeczona, miała wyjść tylko się przewietrzyć, nie było jej długo więc zacząłem się martwić, zwłaszcza , że ostatnio ktoś ją pobił. Mój syn namierzył jej komórkę i przyjechaliśmy tu.
-Rozumiem, Pan też będzie musiał złożyć oficjalne zeznania. - spojrzał na mnie - Pominę w protokole stan w jakim jest chłopak, wcale się Panu nie dziwie, że go Pan tak urządził. Swoją drogą, że Pan mu połamał żebra, wybił dwa zęby i złamał rękę.

Złamał rękę? Ja na pewno mu ręki nie złamałem...
Chyba, że...spojrzałem na syna.
-Dziękuje. Wie Pan, działałem w afekcie.- odpowiedziałem policjantowi
-Doskonale rozumiem. Sam nie wiem co bym zrobił.

Mężczyzna wyszedł i po Bellę przyszli sanitariusze.
-Adrien, możesz wracać do domu. Ja pojade do szpitala.
-Coś Ty, nie zostawię Cię.

Pojechaliśmy za karetką do szpitala. Belle wzięli na badania a ja czekałem z Adrienem na korytarzu.
-Tato...- zaczął niepewnie. - Tam na barce..gdy kazałeś mi przytrzymać ja..ja byłem na niego wściekły, nie rozumiałem jak można tak skrzywdzić kobietę i...tato ja go tylko trzymałem za rękę gdy usłyszałem trzask kości a on zaczął krzyczeć. Ale to nie możliwe...nie?
-Mogłem Ci dawno powiedzieć..
-Co powiedzieć?
-Wiesz Ty, tak samo jak ja masz pewną siłę.. Wczesniej tego nie odkryłeś bo nie miałeś powodu do nerwów, jednak ja z tym walczę od lat...to przekleństwo.
-Dlatego tak urządziłeś Luke i wtedy Lucasa jak był u nas?
-Tak...
-Ale mogę to kontrolować?
-Możesz, mi przez wiele lat się udawało...aż do teraz.

Podszedł do nas lekarz
-W krwi Pani Isabell Lewis znaleźliśmy pigułkę gwałtu. Wyśle raport policji.
-Dobrze, dziękuje. Kiedy ona będzie przytomna?
-Za chwilę będziecie mogli do niej wejść, zrobiliśmy płukanie żołądka więc jest przytomna.- mężczyzna się zawahał- Jednak nie wie co się stało.
-Dziękuje Panu bardzo - powiedziałem i mężczyzna poszedł.

Kurwa, jak ja miałem jej to powiedzieć?
"Cześć Bella, bo wiesz Luka dał Ci pigułkę gwałtu i Cię wykorzystał"?
Boże nawet w mojej głowie to źle brzmi .

Ręce zaczęły mi się trząść, muszę się kurwa uspokoić.
-Może ja pójdę?- zapytał Adrien.
-Niee, ja to muszę zrobić. Zaczekaj tu na mnie.
-Dobrze tato - Powiedział chłopak.

Wszedłem do sali, dziewczyna leżała na łóżku.
-Hej kochanie, co się stało? Zupełnie nic nie pamiętam - mówiła z lekkim uśmiechem-Wiem.. Nie powinnam pić tej kawy i przez to zemdlałam, tak?

To by było proste, teraz po prostu potwierdzić, że to zwykłe omdlenie, ale nie mogłem jej okłamywać.
-Nie Bella...- powiedziałem smutno
-Skarbie co się dzieje? Czemu masz taką minę?

Złapałem ją za rękę.
-W tej kawie było GHB..
-Co? Pigułka gwałtu? Ale skąd się tam to mogło wziąć?
-Luka Ci to dorzucił - głos mi się załamał..- Cholera, jakbym szybciej się zorientował może bym mógł temu zapobiec..
-Zapobiec czemu?- zapytała jednak widziałem, że w jej oczach pojawiają się łzy. Zaczęła rozumieć o co mi chodzi.- Proszę Cię..nie mów, że on...

Skinąłem głową
-Wykorzystał Cię... Adrien namierzył Twój telefon gdy nie odbierałaś i tak Cię znaleźliśmy ale było już za późno. Przepraszam
-Nie..to nie możliwe... -łzy spływały jej po policzkach. Nagle zamarła - Boże Gabriel, a jak ja będę w ciąży? Jezu nie mogę, nie z nim - rozpłakała się na dobre.

Usiadłem obok niej i ją przytuliłem
-Ten skurwiel się zabezpieczył, żeby nie wyszło, że coś Ci zrobił.
-Na prawdę?- spojrzała na mnie -Boże a ja mu zaufałam..myślałam, że chce po prostu porozmawiać... Jaka ja byłam głupia. - łkała

Nie wiedziałem co jej powiedzieć wiec po prostu byłem i ją przytulałem. Sam byłem wściekły na tego małego kurwia. Najchętniej bym go zajebał. Nie wyobrażałem sobie co teraz może czuć dziewczyna.
-Co z nim teraz?- zapytała
-Opatrzyli go i wzięli na komisariat. Mają dość dowodów żeby go zamknąć.
-Opatrzyli? Zrobiłeś mu coś?
-Delikatnie go zraniłem - wzruszyłem ramionami
-Delikatnie?- spojrzała mi w oczy
-Ech...złamane zebra, wybite zęby i złamana ręka. - wywróciłem oczami
-Dobrze mu tak - powiedziała
-Też tak uważam. Odpocznij może co? Zostanę tu z Tobą tylko powiem Adrienowi , żeby wracał do domu, dobrze?

Dziewczyna skinęła głową.
Wyszedłem z sali i poszedłem do chłopaka
-Wracaj do domu, zamówie Ci taksówkę, dobrze? Ja zostanę z Bellą.
-Dobrze, jak to przyjęła?
-Nawet znośnie, ale nie chce jej zostawić samej.

Chłopak mnie objął i pojechał A ja wróciłem do Belli, dziewczyna zasnęła więc postanowiłem jej nie budzić. Usiadłem na krześle obok, złapałem ją za rękę i po prostu na nią patrzyłem. Nie wiem kiedy zmorzył mnie sen.

Co myślicie? 🙈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro