Rozdział 63. Co tym razem?
Gabriel
Zająłem się pracą, sprawdziłem papiery po Liz i zerknąłem na zegarek. Bella miała wyjść tylko na spacer a minęły już dwie godziny. Postanowiłem do niej zadzwonić.
Jeden, drugi, trzeci raz, ale dziewczyna nie odebrała. Zamarłem, a co jeżeli Lucas jej cos zrobił ? Skurwiel jest zdolny do wszystkiego.
-Adrien!- zawołałem syna - Chodź tu na chwilę.
Chłopak od razu zszedł na dół
-Co się dzieje tato?
-Możesz namierzyć telefon Belli? Nie odbiera a ja się martwię.
-Po tym pobiciu wcale Ci się nie dziwie, poczekaj. - chłopak wyciągnął swój smartphone i przez chwile coś wpisywał. Spojrzał na mnie - Tato...ona jest w domu Luki.
-Co?!- cholera o co tu chodzi? Co ona robi u tego smarkacza - Podaj mi adres.
-Pojadę z Tobą, Marinette i tak jest z rodzicami, doglądają remontu.
Ruszyliśmy do samochodu i szybko dojechałem pod wskazany adres.
-Tato, ale spokojnie, Bella na pewno nie zrobiłaby nic głupiego. Może przyszła do Juleki?
-Mam złe przeczucie Adrien, coś jest nie tak. - powiedziałem wysiadając z samochodu.
Weszliśmy na barkę, rozejrzałem się ale nigdzie nie widziałem ukochanej. Serce biło mi jak oszalałe.
Weszliśmy pod pokład gdy usłyszałem stękanie chłopaka.
-Adrien poczekaj przy samochodzie - szepnąłem
-Ale tato...- zaprotestował
-Już -powiedziałem ostro a chłopak wrócił do samochodu.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem nieprzytomną Isabell do połowy rozebraną i tego skurwiela Luke na niej.
Przestałem nad sobą panować w jednej sekundzie. Złapałem chłopaka i rzuciłem nim o ścianę. Krzyknął z bólu.
-Ty mały skurwisynie, coś Ty zrobił - przydusiłem go
-Ja? Nic, zupełnie nic - zaśmiał się
-Zgwałciłeś ją!- przyłożyłem mu w twarz.
-Tak? A masz na to jakiś dowód? Będzie moje słowo przeciwko Twojemu. Nie jestem głupi, ubrałem gumkę. - uśmiechnął się. - Fakt, wolał bym, żeby była świadoma ale cóż była tak zaślepiona w Ciebie, że nie chciała po dobroci.
Nie mogłem w to uwierzyć, chciałem go zajebać ale wiedziałem, że nie mogę. Rzuciłem nim w stronę drzwi, ubrałem Belle i próbowałem ją ocucić.
-Tato co się dzieje?- zapytał zszokowany Adrien.
-Trzymaj go i nie daj mu uciec.
Chłopak przytrzymał Luke bez problemu.
-Tato..czy on ją..- zaczął
Skinąłem tylko głową i wyciągnąłem telefon. Wezwałem policje która przybyła po paru minutach.
-Co tu się stało?- jeden z mundurowych spojrzał na nieprzytomną dziewczynę i pobitego Lukę.
-Obywatelskie zatrzymanie. Ten chłopak - wskazałem na Luke - Otumanił czymś dziewczynę i ją zgwałcił.
Policjant podszedł do Belli i również próbował ją ocucić, dziewczyna była na wpółprzytomna, nieświadoma tego co się dzieje.
-Co masz na swoją obronę?- policjant zmierzył Luke spojrzeniem.
Chłopak ciągle siedział do wpół rozebrany
-Sama chciała - wzruszył ramionami
-Chcesz mi powiedzieć, że nieprzytomna dziewczyna powiedziała Ci, że chce seksu?
-Tak - odpowiedział a we mnie zaczeła buzować wściekłość.
Ten mały złamas nie miał żadnych wyrzutów sumienia! On zrobił to z premedytacją.
-Zabrać go - powiedział do funkcjonariuszy -A dziewczyna będzie zabrana do szpitala. Zna ją Pan? Jak to się stało, że Pan ją tu znalazł?
-To moja narzeczona, miała wyjść tylko się przewietrzyć, nie było jej długo więc zacząłem się martwić, zwłaszcza , że ostatnio ktoś ją pobił. Mój syn namierzył jej komórkę i przyjechaliśmy tu.
-Rozumiem, Pan też będzie musiał złożyć oficjalne zeznania. - spojrzał na mnie - Pominę w protokole stan w jakim jest chłopak, wcale się Panu nie dziwie, że go Pan tak urządził. Swoją drogą, że Pan mu połamał żebra, wybił dwa zęby i złamał rękę.
Złamał rękę? Ja na pewno mu ręki nie złamałem...
Chyba, że...spojrzałem na syna.
-Dziękuje. Wie Pan, działałem w afekcie.- odpowiedziałem policjantowi
-Doskonale rozumiem. Sam nie wiem co bym zrobił.
Mężczyzna wyszedł i po Bellę przyszli sanitariusze.
-Adrien, możesz wracać do domu. Ja pojade do szpitala.
-Coś Ty, nie zostawię Cię.
Pojechaliśmy za karetką do szpitala. Belle wzięli na badania a ja czekałem z Adrienem na korytarzu.
-Tato...- zaczął niepewnie. - Tam na barce..gdy kazałeś mi przytrzymać ja..ja byłem na niego wściekły, nie rozumiałem jak można tak skrzywdzić kobietę i...tato ja go tylko trzymałem za rękę gdy usłyszałem trzask kości a on zaczął krzyczeć. Ale to nie możliwe...nie?
-Mogłem Ci dawno powiedzieć..
-Co powiedzieć?
-Wiesz Ty, tak samo jak ja masz pewną siłę.. Wczesniej tego nie odkryłeś bo nie miałeś powodu do nerwów, jednak ja z tym walczę od lat...to przekleństwo.
-Dlatego tak urządziłeś Luke i wtedy Lucasa jak był u nas?
-Tak...
-Ale mogę to kontrolować?
-Możesz, mi przez wiele lat się udawało...aż do teraz.
Podszedł do nas lekarz
-W krwi Pani Isabell Lewis znaleźliśmy pigułkę gwałtu. Wyśle raport policji.
-Dobrze, dziękuje. Kiedy ona będzie przytomna?
-Za chwilę będziecie mogli do niej wejść, zrobiliśmy płukanie żołądka więc jest przytomna.- mężczyzna się zawahał- Jednak nie wie co się stało.
-Dziękuje Panu bardzo - powiedziałem i mężczyzna poszedł.
Kurwa, jak ja miałem jej to powiedzieć?
"Cześć Bella, bo wiesz Luka dał Ci pigułkę gwałtu i Cię wykorzystał"?
Boże nawet w mojej głowie to źle brzmi .
Ręce zaczęły mi się trząść, muszę się kurwa uspokoić.
-Może ja pójdę?- zapytał Adrien.
-Niee, ja to muszę zrobić. Zaczekaj tu na mnie.
-Dobrze tato - Powiedział chłopak.
Wszedłem do sali, dziewczyna leżała na łóżku.
-Hej kochanie, co się stało? Zupełnie nic nie pamiętam - mówiła z lekkim uśmiechem-Wiem.. Nie powinnam pić tej kawy i przez to zemdlałam, tak?
To by było proste, teraz po prostu potwierdzić, że to zwykłe omdlenie, ale nie mogłem jej okłamywać.
-Nie Bella...- powiedziałem smutno
-Skarbie co się dzieje? Czemu masz taką minę?
Złapałem ją za rękę.
-W tej kawie było GHB..
-Co? Pigułka gwałtu? Ale skąd się tam to mogło wziąć?
-Luka Ci to dorzucił - głos mi się załamał..- Cholera, jakbym szybciej się zorientował może bym mógł temu zapobiec..
-Zapobiec czemu?- zapytała jednak widziałem, że w jej oczach pojawiają się łzy. Zaczęła rozumieć o co mi chodzi.- Proszę Cię..nie mów, że on...
Skinąłem głową
-Wykorzystał Cię... Adrien namierzył Twój telefon gdy nie odbierałaś i tak Cię znaleźliśmy ale było już za późno. Przepraszam
-Nie..to nie możliwe... -łzy spływały jej po policzkach. Nagle zamarła - Boże Gabriel, a jak ja będę w ciąży? Jezu nie mogę, nie z nim - rozpłakała się na dobre.
Usiadłem obok niej i ją przytuliłem
-Ten skurwiel się zabezpieczył, żeby nie wyszło, że coś Ci zrobił.
-Na prawdę?- spojrzała na mnie -Boże a ja mu zaufałam..myślałam, że chce po prostu porozmawiać... Jaka ja byłam głupia. - łkała
Nie wiedziałem co jej powiedzieć wiec po prostu byłem i ją przytulałem. Sam byłem wściekły na tego małego kurwia. Najchętniej bym go zajebał. Nie wyobrażałem sobie co teraz może czuć dziewczyna.
-Co z nim teraz?- zapytała
-Opatrzyli go i wzięli na komisariat. Mają dość dowodów żeby go zamknąć.
-Opatrzyli? Zrobiłeś mu coś?
-Delikatnie go zraniłem - wzruszyłem ramionami
-Delikatnie?- spojrzała mi w oczy
-Ech...złamane zebra, wybite zęby i złamana ręka. - wywróciłem oczami
-Dobrze mu tak - powiedziała
-Też tak uważam. Odpocznij może co? Zostanę tu z Tobą tylko powiem Adrienowi , żeby wracał do domu, dobrze?
Dziewczyna skinęła głową.
Wyszedłem z sali i poszedłem do chłopaka
-Wracaj do domu, zamówie Ci taksówkę, dobrze? Ja zostanę z Bellą.
-Dobrze, jak to przyjęła?
-Nawet znośnie, ale nie chce jej zostawić samej.
Chłopak mnie objął i pojechał A ja wróciłem do Belli, dziewczyna zasnęła więc postanowiłem jej nie budzić. Usiadłem na krześle obok, złapałem ją za rękę i po prostu na nią patrzyłem. Nie wiem kiedy zmorzył mnie sen.
Co myślicie? 🙈
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro