Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6. Gabriel wyjawia prawdę

Gabriel

Gdy Bella zeszła oniemiałem, wyglądała przepięknie, mimo tego, że wydawało mi się, że płakała. Wyglądała tak..smutno? Miałem ochotę ja przytulic, spojrzeć jej w oczy i powiedzieć, że będzie dobrze.

Ale nie mogłem.

Gdy odjechali zająłem się papierami. Nathalie nie rozmawiała ze mną, jedynie na stopie służbowej. Cieszyło mnie to, nie miałem ochoty na kolejne kłótnie.

Punktualnie o 22 Adrien i Bella wrócili. Dziewczyna bez słowa poszła na górę, a mój syn przyszedł do gabinetu i usiadł naprzeciwko mnie.
-Stało się coś? - zapytałem
-Tak..ale nie bądź zły proszę...
-Słucham
-Mam dziewczynę.

No to mnie zaszokował. Tego się zupełnie nie spodziewałem. Oby to nie była jakaś pusta lala.
-To...cudownie. Kto to jest?
-Marinette

Odetchnąłem z ulgą
-To wspaniale - powiedziałem szczerze
-Na prawdę się cieszysz?
-Oczywiście , dlaczego miałbym się nie cieszyć?
-Nie wiem, myślałem, że będziesz przeciwny...
-Dopóki nie będziesz opuszczał dodatkowych zajęć i nie poinformujesz mnie, że będę dziadkiem jest okey. - powiedziałem a chłopak się zaśmiał.
-Spokojnie, to Cię na razie nie czeka. Tato, mogę Cię o coś zapytać?
-Zawsze synu - usiadłem obok chłopaka
-Jak to było, gdy poznałeś mamę? Od razu wiedziałeś że ją kochasz?

Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie o mojej żonie
-Tak, od razu wiedziałem, że Twoja mama to ta jedyna.
-Wiesz...dalej mi czasami jej brakuje - zaczął chłopak- Ale wiesz...jakbyś kiedyś chciał być z kimś..to ja nie będę miał nic przeciwko.
-Adrien...
-Nie tato, wiem co chcesz powiedzieć, że żadna kobieta jej nie zastąpi, ale ja nie chce żebyś do końca życia był sam.

Co mu miałem powiedzieć? Ze jego matka teoretycznie jeszcze żyje? Że leży pod domem w inkubatorze który ja trzyma przy życiu?

Może to i była jakaś myśl, ale nie potrafiłem mu tego powiedzieć.
-To nie jest takie łatwe jak myślisz synu.
-A ja myślę, ze to jest prostsze niż Ty myślisz tato. Wystarczy się rozejrzec, czasami największy skarb ma się tuż pod nosem - powiedział wstając- Dobranoc tato
-Dobrej nocy Adrien - powiedziałem i chłopak wyszedł

Czyżby to było możliwe że cos podejrzewa? Czyżbym w jakiś sposób się zdradził? Niemożliwe.

Postanowiłem zobaczyć co u Isabell. Ruszyłem do jej pokoju. Delikatnie zapukałem, bo mogła już spać.
-Proszę - usłyszałem i otworzyłem drzwi.

Dziewczyna siedziała na ziemi i płakała.
-Co się stało? - zapytałem z troską
-Tak...nie...nieważne - zapłakała
-Hej mi możesz powiedzieć - usiadłem obok niej. Najchętniej bym ja przytulił i został z nią aż do rana

Ale nie mogę. Spojrzałem jej w oczy, były takie smutne
-Wie Pan co jest najgorsze? Mój tata nigdy, nigdy do mnie nie przyszedł zapytać się czy wszystko jest okey, nigdy. Liczyly się stopnie, mój dobry wygląd, pozycja, ale nie ja - łkała -Kupował ubrania, telefony, wszystko co było modne ale nigdy ze mną nie rozmawiał.
-Och Bella - weschnąłem. Tak bardzo chciałem ukoić jej ból

Wtedy dziewczyna wtuliła się we mnie. Moje serce chciało wyskoczyć mi z piersi. Jednak starałem się zachować spokój. Nie było to łatwe.
Pozwoliłem się jej wypłakać. Gdy się uspokoiła spojrzałem na nią, zasnęła wtulona we mnie.

Położyłem ją na łóżku i przykryłem. Była taka słodka i niewinna. Pogłaskałem ja po policzku i wyszedłem z pokoju.

Poszedłem do siebie, wziąłem długi prysznic.  Jednak przed oczami ciągle miałem jej piękną śpiącą twarz.

Następnego dnia wstałem przed 6, wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół.

W kuchni wpadłem na Nathalie.
-Nie zmieniłeś zdania?- zapytała
-Prosilem Cię żebyś nie drążyła tego tematu. - odpowiedziałem oschle.
-Ale Emily...- zaczęła
-Czy ja się wyraziłem niejasno?! Nie za to Ci płacę więc lepiej zajmij się pracą.
-Ja rozumiem, musisz się na kimś wyżyć bo sobie nie radzisz z tą sytuacją, ale ja chce tylko pomóc..
-Pomożesz mi, jeżeli zakończysz ten temat, rozumiesz?

Wtedy w drzwiach zauważyłem stojącą Belle. Nathalie również zauważyła dziewczynę.
-Ojciec Cię nie nauczył że się nie podsłuchuje?!- krzyknęła na dziewczynę
-Nie krzycz na nią - zwróciłem uwagę kobiecie
-Ale...- zaczeła kobieta
-Idź do gabinetu.

Spojrzała na mnie ze złością ale wykonała polecenie.
-Przepraszam...- szepnęła dziewczyna
-Nie masz za co. Jak się dzisiaj czujesz? Lepiej?
-Trochę - powiedziała unikając mojego wzroku.
-Słyszałaś wszystko?

Skinęła głową
-Rozumiem że pewnie Pan tęskni za żoną...
-To bardziej skomplikowane niż myślisz - westchnąłem
-Jeszcze raz przepraszam...na prawdę nie chciałam Was podsłuchać.

Podszedłem do dziewczyny i uniosłem jej twarz tak by spojrzala mi w oczy.
-A ja Ci mówię, że nic się nie stało - powiedziałem z uśmiechem

Przez parę sekund patrzyliśmy sobie w oczy. Wiedziałem, że jeszcze sekunda, dwie i ją pocałuje. A nie mogłem na to pozwolić.
-Przepraszam, muszę iść, mam trochę pracy dzisiaj. Widzimy się na obiedzie i proszę Cię nie smuć się więcej - powiedziałem do dziewczyny na co ona się uśmiechnęła.

Wyszedłem z kuchni i ruszyłem do gabinetu.
Nathalie postanowiła się do mnie nie odzywać. Było mi to na rękę.
Nie ma prawa się wtrącać w moje życie. Gdy kobieta pojechała załatwić sprawy na pokaz wziąłem telefon i wybrałem numer
-Slucham- usłyszałem głos starca
-Witam mistrzu Fu.
-Slucham? Pan mnie chyba z kimś pomylił..
-Mam coś co należy do Pana, pewną..biżuterię..

W słuchawce nastała cisza.
-Władca Ciem?- zapytał szeptem
-Zgadza się. Chce Pan odzyskać biżuterię?
-To jakiś podstęp tak? Dlatego tak długo nie było ataków?
-Nie, to żaden podstęp,chce je Panu oddać jednak musi mi Pan w czymś pomóc.
-Ja? Ja mam pomoc Tobie? To jest chyba jakiś żart.
-Spotkamy się za 30 minut, adres wyśle smsem, tam nikt nas nie usłyszy. Zależy mi na tym, aby nikt się nie dowiedział o mojej tożsamości. Zgadza się Pan?
-Dobrze, niech będzie - powiedział mężczyzna i się rozłączył.

Wysłałem mu SMS-a z adresem opuszczonej fabryki. Drugą wiadomość wysłałem do Nathalie, że umowa dla Marinette jest na biurku i żeby wszystko załatwiła bo mam spotkanie.

Wyszedłem z domu i po chwili byłem na miejscu. Wszedłem do opuszczonego, ciemnego budynku i czekałem.
Po paru minutach usłyszałem, ze drzwi się otwierają.
-Jestem -powiedział starzec.
-Jesteś sam czy ze swoją zgrają?- zapytałem nie wychodząc z ukrycia.
-Jestem sam - stał juz zaledwie parę metrów ode mnie.

Położyłem pudełka z Miraculami na ziemi i  przesunąłem w kierunku mężczyzny.
Starzec otworzył pudełka i sprawdził zawartość.
-Jeszcze w to nie wierze..co Cię skłoniło do oddania biżuterii?- zapytał
-Poddałem się, straciłem nadzieję..
-Straciłeś nadzieje? Nadzieje na co? Żeby złoczyńcy przejęli władze.
-Robiłem to dla mojej rodziny! Chciałem tylko żeby...żeby mój syn odzyskał matkę!- nie wytrzymałem, za długo to wszystko dusiłem w sobie.

Wyszedłem i stanąłem naprzeciwko mężczyzny. Spojrzał na mnie zszokowany
-Gabriel? Gabriel Agreste? Ale...ale..ja nie rozumiem..
-Znalazłem tę biżuterię na wycieczce w Tybecie. Emily..ona używała tego uszkodzonego Miraculum i..- poczułem łzy pod powiekami ale nie mogłem sobie pozwolić na tę słabość- Nie zmarła, ale nie jest żywa..myślałem, że gdy zdobędę Miraculum Biedronki i Czarnego kota będę mógł wrócić jej życie..
-Zdajesz sobie sprawę, że to tak nie działa?
-Tak, teraz to wiem..
-Ja..ja mogę naprawić uszkodzone Micarulum ale ..niestety Twojej żonie nie potrafię pomóc- powiedział mężczyzna, zauważyłem łzę spływającą po jego policzku.- Przykro mi.
-Nie o to chciałem Cię prosić. Pogodziłem się z tym, że jej nie odzyskam jednak chce...chce ją jakoś pożegnać, godnie pożegnać lecz sam nie dam rady...
-Jak ją utrzymujesz przy życiu?
-Zbudowałem kapsułę która ją trzyma przy życiu. Nie dam rady jej..odłączyć i potrzebuje wiarygodnej bajki żeby móc ją pochować. - spojrzałem na mężczyznę- Pomożesz mi?



Jestem ciekawa co myślicie o decyzji Gabriela 🙈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro