Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 59. Jak zawsze, coś sie musi zjebać.

Gabriel

Poszedłem do gabinetu, Liz już zajmowała się papierami. Rozmawiałem z Nathalie i na razie kobieta będzie przyjęta na dwa miesiące, później się zobaczy. Oczywiście kobieta uparła się, że będzie sprawdzała papiery po Elizabeth. Zgodziłem się, Nathalie ufałem bezgranicznie a faktycznie, Liz mogła zrobić wszystko.

Zająłem się swoją praca a kobieta swoją. Około godziny 12 dostałem wiadomość od Belli

Hej przystojniaku, co powiesz na wspólny obiad? Mamy co opijać ❤😘

Uśmiechnąłem się do telefonu i odpisałem
Bardzo chętnie, gdzie i o której? ❤

Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
Wpadnę do domu się przebrać i możemy iść ❤ będę za 10 minut 😘

-Może przerwa na obiad? - powiedziała do mnie Elizabeth
-Tak, tak, idź  coś zjeść, w sumie dzisiaj już jesteś wolna. - powiedziałem kończąc projekt -Ja wychodzę z Bellą

Kobieta nie odpowiedziała i wyszła z gabinetu.
Po jakimś czasie skończyłem projekt. Spojrzałem na zegarek dochodziła 13. Zaniepokoiłem się , Bella miała być za 10 minut a minęła godzina.

Wtedy telefon zadzwonił, to była Bella
-Hej skarbie, gdzie Ty jesteś?- zapytałem
-Witam, Pan Agreste?- usłyszałem męski głos i automatycznie zrobiło mi się słabo.
-Tak, o co chodzi? Co z Isabell?
-Pani Lewis jest w szpitalu, została pobita.
-Co z nią?- zapytałem roztrzęsiony. Przed oczami miałem obraz Belli pod tymi wszystkimi maszynami.
-Jest stabilna, ma pęknięte żebra, dużo otarć i siniaków, poza tym okey. Może Pan po nią przyjechać?
-Tak, już jade. - powiedziałem

Wyszedłem z gabinetu, wziąłem klucze z samochodu, po drodze spotkałem Adriena.
-Tato stało się coś? Jesteś blady.
-Belle ktoś pobił, jadę po nią do szpitala.
-Co? Nic jej nie jest.
-Podobno nic wielkiego. Będę za pół godziny.
-Jasne, nie martw się o nas - uśmiechnął się

Podjechałem pod szpital , wszedłem do środka, po drodze wpadłem na Maxa.
-Co Ty tu robisz? Źle się czujesz?
-Nie, Bellę ktoś pobił. Możesz sprawdzić gdzie jest?
-Jasne, już sprawdzam - powiedział - Piętro 3 sala 23.
-Dzięki- powiedziałem i ruszyłem

Szybko znalazłem odpowiednią sale i wszedłem do środka
-Kochanie - spojrzałem na dziewczynę, wyglądała strasznie, wszędzie pełno siniaków, zadrapiań, krwi. -Boże...kto Ci to zrobił?
-Ja..nie pamiętam - powiedziała niepewnie
-Na pewno?- spojrzałem na nią, miałem złe przeczucie.
-Tak..
-To się zdarza - usłyszałem głos lekarza.- Pewnie minie i sobie przypomni. Wezwanie na policje i tak dostanie. Proszę tu jest wypis i proszę za dwa dni na kontrolny rezonans.
-Dobrze, dziękuje. - powiedziałem

Pomogłem dziewczynie się zebrać i wróciliśmy do domu.
Bella położyła się do łóżka. Przez cały czas milczała.
-Bella..- zacząłem
-Nie chce teraz rozmawiać. - powiedziała i się odwróciła
-To Adam?- zapytałem a ona milczała- Lucas?
-Nie pamiętam, jestem zmęczona, mogę odpocząć?- spojrzała na mnie
-Tak, oczywiście. - powiedziałem i położyłem się obok ukochanej i bardzo delikatnie ją przytuliłem

Poczekałem aż zaśnie i wyszedłem. Nie dawało mi to spokoju, byłem pewniej, że to albo Lucas albo Adam..ale po co? Żeby ją nastraszyć?
Wybrałem numer do mężczyzny.
-Czego?
-Czy ja się źle wyraziłem Lewis?
-O chuj Ci chodzi człowieku?
-O to, że ktoś dzisiaj pobił Belle.
-A co ja mam z tym wspólnego?
-No nie wiem, może chciałeś ją nastraszyć?
-Proszę Cię - prychnął
-Słuchaj mnie teraz bardzo uważnie, ja nie żartowałem, ukatrupię Cię i to z zimną krwią rozumiesz?!
-Ale to nie ja...
-Rozumiesz skurwisynie?!- krzyknąłem do telefonu i zobaczyłem Adriena w drzwiach z przerażoną miną
-Rozumiem - powiedział i się rozłączył

Podszedłem do chłopaka.
-Tato komu groziłeś?
-Lucasowi, ale wiesz, chcę go tylko nastraszyć.- skłamałem. Przecież nie powiem mu, że na prawdę chcę go zabić.
-Pamiętaj, że obiecałeś mi, że mnie nie zostawisz
-Oczywiście, że Cię nie zostawię. - przytuliłem syna, "Oczywiście, że nie dam się złapać" pomyślałem
-Co z Bellą?
-Jest poobijana, wystraszona, poza tym okey.
-Wiadomo kto jej to zrobił?
-Twierdzi, że nie pamięta.
-Myślisz, że jest inaczej?
-Myślę, że jest zastraszona - westchnąłem

Obok nas przebiegła zapłakana Marinette. Spojrzeliśmy z Adrienem na siebie i chłopak pobiegł za dziewczyną. Ja również poszedłem pod pokój chłopaka
-Powiedz mi, co się stało? Coś nie tak z Twoimi rodzicami?
Dziewczyna powiedziała coś czego nie zrozumiałem
-Możesz powtórzyć ale powoli i spokojnie.
-Ktoś napadł na piekarnie mamy i taty, splądrowali i piekarnie i dom, to totalna ruina - łkała dziewczyna - Nie wiem co teraz zrobimy, nie mamy wystarczająco pieniędzy a ubezpieczenia nie mamy.

Chłopak westchnął
-Nie martw się, tata na pewno Wam pomoże.
-Skąd wiesz? I tak już dużo dla nas zrobił...i jeszcze to?
-Kropeczko, sam mówił, że jesteśmy prawie jak rodziną- powiedział Adrien.

Kropeczko?! Co do chuja?
-Wiem Kocie ale to zupełnie inna sytuacja.

Kocie?
Musiałem oprzeć się o ścianę bo zrobiło mi się słabo. Marinette była Biedronką A Adrien Czarnym Kotem?
Kurwa walczyłem ze swoim synem?

Musiałem wyjść na świeże powietrze.
Usiadłem na ławce w ogrodzie.

Mogłem zrobić krzywdę własnemu synowi. Ukryłem twarz w dłoniach. Byłem tak zaślepiony żądzą zdobycia tej cholernej biżuterii, że mogłem stracić syna.
-Tato? Wszystko okey?- zapytał chłopak.

Obok niego stała Marinette.
-Tak, źle się poczułem i musiałem wyjść. - postanowiłem udać, że nie słyszałem ich rozmowy.-Co się stało?
-Ktoś splądrował piekarnie i dom rodziców Marinette i...- zaczął chłopak
-Kiedy mają wyjść ze szpitala? - przerwałem chłopakowi i spojrzałem na dziewczynę
-Jutro...- powiedziała nieśmiało
-Zamieszkacie tutaj dopóki nie wyremontują Waszego domu i piekarni - powiedziałem słabym głosem
-Ale...- zaczęła dziewczyna
-Zapłace za wszystko, nie martw się - starałem się uśmiechnąć
-Dziękuje, nie wiem jak Panu dziękować.- pisnęła
-Nie dziękuj tylko jedź do rodziców bo pewnie się martwią.

Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie.
-No jedzcie - uśmiechnąłem się
-Wrócimy wieczorem - powiedział Adrien i wyszli

Odetchnąłem, teraz mam udawać, że nie wiem? Jak ja mam to kurwa zrobić? Po cholerę szedłem podsłuchać tą rozmowę.
Dlaczego wszystko musi się tak komplikować? Nie może być zwyczajnie...normalnie?

Jakieś podejrzenia kto pobił Bellę? 🙈

Czy Gabriel powie Adrienowi całą prawdę o sobie? 🤔

Czekam na opinie❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro