Rozdział 58 Rozejm?
Bella
Dzień zaczął się parszywie, czułam się okropnie, bolała mnie głowa i czułam mdłości. Zwaliłam to na ostatni stres i nerwy. Później zadzwonił Adam, mój brat, żeby się spotkać. Nie byłam pewna o co mu może chodzić, nigdy nie byliśmy blisko.
Byłam pewna, że chłopak coś planuje razem z ojcem.
Gdy już myślałam, że gorzej być nie może , gdy weszłam na dół po Adriena zobaczyłam tą suke Elizabeth. Znałam ją, "przyjaźniła " się z Emily, ale była tak fałszywa i zaklamana jak mój ojciec. Spała chyba z każdym kogo poznała, nawet z moim ojcem. Jedyny którego jeszcze nie "zaliczyła" to był Gabriel, jedynie on się jej oparł.
Pojechałam z Adrienem do galerii, chłopak poszedł a ja niby miałam iść rozejrzeć się za samochodem. Prawda była taka, że miałam już wybrany samochód i miałam go odebrać popołudniu, ale chciałam pobyć sama. Musiałam wymyślić coś, żeby raz na zawsze odciąć się od taty, cały czas bałam się, że jednak coś mi zrobi, w końcu był zdolny do wszystkiego.
Po dwóch godzinach zadzwonił Adrien i wróciłam po niego i odwiozłam do domu. Zamówiłam taksówkę i pojechałam odebrać samochód a później w umówione z Adamem miejsce. Zdziwiło mnie, że Adam chciał spotkać się właśnie tam, po śmierci matki, zanim wyprowadziliśmy się z Paryża często uciekaliśmy tam przed ojcem.
Chłopak już czekał na mnie, o dziwo nie był ani pijany ani naćpany, jakaś nowość.
-Coś się stało?- zapytałam oschle
-Chciałem się z Tobą zobaczyć...
-Adam, znam Cię i wiem, że masz mnie w dupie, o co chodzi? Ojciec Ci kazał się ze mną spotkać? Chce mnie nastraszyć? Zabić?
-Nie, tata nic nie wie o naszym spotkaniu...chodzi o mamę.- milczałam więc postanowił kontynuować -Czy to prawda, że ojciec ją zabił?
-Tak.
-Ona nie chciała umrzeć?
-Chorowała na depresję ale chciała walczyć dla mn...- zawahałam się - dla nas. Ojciec wykorzystał jej chorobę i ją zabił.
-Masz na to jakieś dowody?
-Może..
-Bella...nie bądź taka.
-Jaka?! Adam przez tyle lat traktowałeś mnie jak powietrze, gardziłeś mną i mnie odpychałeś od siebie. Teraz , po tylu latach żądasz żebym co? Rzuciła Ci się na szyje?
-Wiem..byłem okropny...ale to przez tatę. On mi wmówił, że mama się zabiła przez Ciebie, że zabiła się bo Ty się urodziłaś.
-Słucham?! Na prawdę tak mówił!?
Chłopak skinął głową a po Jego policzku spływały łzy.
-Mówił, że mama Cię nie chciała, że się zabiła bo musiała Cię urodzić- mówił ocierając łzy- Tak bardzo chciałem na kogoś przelać swoją wściekłość no i ...byłaś moim kozłem ofiarnym. -Płakał- Przepraszam - chciał do mnie podejść i się przytulić jednak zaprotestowałam
-Przykro mi, ale to nie zmienia naszych stosunków.
-Izzie wybacz mi...- powiedział i wtedy ja poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Mama tak do mnie mówiła, później przez jakiś czas i Adam się tak do mnie zwracał dopóki ojciec go nie przeciągnął na swoją stronę. -Izzie
-Co Izzie? Teraz ja mam wszystko wszystkim wybaczać? Gdzie byłeś jak walczyłam o życie w szpitalu?! Gdzie byłeś kiedy ojciec robił wszystko żebym sobie odebrała życie?! Wolałeś ćpać! Pewnie nawet nie pamiętasz jak mnie pobiłeś i zlamałeś mi żebra?- patrzył na mnie zszokowany- Oczywiście że nie bo byłeś naćpany. Miesiąc leżałam w szpitalu ze wstrząsem mózgu. Myślisz, że to tak łatwo zapomnieć?- chciał mnie objąć -Nie zbliżaj się do mnie.
Odwróciłam się żeby wrócić do samochodu.
-Wybaczysz mi?- krzyknął za mną
-Muszę to sobie poukładać Adam. Odezwę się - powiedziałam i wróciłam do samochodu. Ręce mi się trzęsły. Wyciągnęłam papierosa i zapaliłam.
Gdy się uspokoiłam odpaliłam samochód i wracałam do domu. Gdy dojeżdżałam zadzwonił Gabriel
-Słucham?- odebrałam
-Chciałem zapytać o której będziesz.- zapytał zatroskanym głosem
-Dojeżdżam do domu, będę za chwile -powiedziałam i się rozłączyłam.
Wjechałam na podjazd i zaparkowałam samochód w garażu. Ten dzień był tak beznadziejny, że nie mogłam się nacieszyć tym cackiem.
(*zdjęcie tego auta jakby ktoś chciał 🤣)
Weszłam do domu i w jadalni spotkałam Gabriela i ta suke Elizabeth. Na stoliku były dwa kieliszki i wino.
-I jak, kupiłaś jakieś babskie autko? - zapytała z fałszywym uśmiechem
-Czy kobiece to nie wiem, ale odpowiednie dla mnie - odpowiedziałam -Bugatti Chiron ale nie wiem czy coś Ci to powie. Ide wziąć prysznic - powiedziałam do Gabriela i poszłam do sypialni.
Rozebrałam się i stałam pod gorącą wodą, jakby miała zmyć ze mnie wszystkie złe wspomnienia. Zgrywałam taką dzielną, jednak tak na prawdę byłam słabą, strasznie słaba. Łzy spływały po mojej twarzy razem z gorącą wodą, chociaż tutaj mogłam okazać prawdziwe uczucia.
Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w koszule nocną. Gdy wyszłam Gabriel siedział na łóżku. Czekał na mnie. Spojrzał na mnie i podszedł do mnie.
-Skabrie, co się dzieje? Jesteś dzisiaj jakaś inna. - pogłaskał mnie po policzku - płakałaś?
Wtedy nie wytrzymałam, nie potrafiłam powstrzymać łez które spływały mi z oczu.
-Widziałam się z Adamem..chciał mnie przeprosić, mówił że ojciec mu wmówił że mama się zabiła przeze mnie..chciał żebym mu wybaczyła. Ale ja nie wiem czy potrafię. Traktował mnie okropnie przez te lata, kilka razy tak się naćpał że mnie pobił, raz trafiłam do szpitala - szlochałam -A raz mnie pobił przed przyjazdem tu do Was, zrobiłam makijaż, że prawie nikt nie zauważył..poza Emily, od razu rozpoznała.
-Pamiętam, raz kłóciła się o coś z Lucasem ale nie wspomniała o co poszło. Och Bella - objął mnie - Pamiętaj, że ja będę z Tobą choćby nie wiem co.
Uśmiechnęłam się delikatnie, jednak później przypomniałam sobie o przyjaciółce Emily
-Ta idiotka tu zostanie?- zapytałam
-Dlaczego Ty jej tak nie lubisz?
-Bo jest idiotką, pustą i zapatrzoną w pieniądze dziwką która puszcza się z każdym.
-Bella...
-Co? Taka jest prawda. Nawet nie wiesz z iloma mężczyznami ona spała, nawet z moim tatą. Na Ciebie zresztą tez ma chęci
-Ale ja jestem zapatrzony w Ciebie - pocałował mnie - Nie widzę świata poza Tobą, moja księżniczko. A Liz będzie na razie zastępowała Nathalie, potrzebuje pomocy przy tych cholernych papierach.
-Jakoś ją zniosę, ale dogadywać jej i tak będę - uśmiechnęłam się a mężczyzna wywrócił oczami
Następnego ranka pierwsza zeszłam na dół, w kuchni wpadłam na Elizabeth w seksownej koszuli nocnej.
-Co, dopiero skończyłaś zmianę pod latarnią i nie zdążyłaś się przebrać? - zapytałam z uśmiechem
-Posłuchaj mnie gówniaro, Gabriel się raz dwa Tobą znudzi, a wtedy ja się nim zaopiekuje.
-Posłuchaj mnie Ty tępa dziwko, Gabriel nie jest tak głupi, żeby się nabrać na Twoje durne gierki.
-Jeszcze zobaczymy - powiedziała z uśmiechem
Do kuchni wszedł Gabriel, zmierzył kobietę wzrokiem bez jakiejkolwiek reakcji, podszedł do mnie i mnie objął.
-Hej kochanie - powiedział z uśmiechem - Cześć Liz - powiedział do kobiety nawet na nią nie patrząc.
-Zrobiłam Ci kawę - powiedziała kobieta
-Dziękuje - powiedział mężczyzna - Na stole w gabinecie jest Twoja umowa - spojrzał na kobietę z niesmakiem- Jak się w końcu ubierzesz to idź ją przeczytaj i podpisz. - Powiedział do niej - A Ty, jakie masz plany na dzisiaj - spojrzał na mnie z uśmiechem
-Mam się spotkać z Wydawcą książki, jak dobrze pójdzie w przyszłym tygodniu dadzą ją do druku.
Kobieta wyszła z kuchni obrażona
-A co z Adamem?- zapytał mężczyzna gdy upewnił się, że Elizabeth wyszła
-Nie wiem..nie wiem ci mam zrobić Gabriel.
-Sam nie wiem, przeszło mi przez myśl , że to kolejny plan Lucasa...chociaż po naszej ostatniej rozmowie nie powinien nic zrobić...
-Czekaj, czekaj, co Ty mu nagadałeś?- spojrzałam na niego - Bo tylko z nim rozmawiałeś..prawda?
-Poniosło mnie trochę, przyłożyłem mu tylko.
-Ech - westchnęłam - Zadłużył na wiele więcej. Muszę to wszystko przemyśleć.
Mężczyzna mnie pocałował.
-Cokolwiek postanowisz, będę po Twojej stronie - powiedział
-Dziękuje - uśmiechnęłam się - Idę się ogarnąć, miłego dnia -cmoknęłam go w policzek i poszłam do siebie
Musiałam dobrze wyglądać, chciałam zrobić dobre wrażenie. Zawsze chciałam pisać, ojciec uważał, że na tym nie da się zarobić i zabraniał mi, ale teraz, przy Gabrielu w końcu mogę spełniać swoje marzenia.
Zaskoczeni? 🙈❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro