Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 54. Wspomnienie

Bella

Zmartwiłam się, gdy Adrien powiedział mi, że Gabriel wyszedł. Domyśliłam się, że był u mojego ojca a gdy usłyszałam jak ten mężczyzna mówił coś o lekach...
Nie naciskałam na niego, wiedziałam, że gdy przyjdzie czas opowie mi o wszystkim.

Gdy Gabriel poszedł się położyć postanowiłam wybrać się do Nathalie. Po drodze weszłam do sklepu i kupiłam trochę owoców, coś do picia i coś słodkiego.
Rano kobieta napisała mi wiadomość , że musi zostać parę dni i w której sali leży.

Weszłam do szpitala i poszłam do sali. Zapukałam delikatnie do drzwi i je uchyliłam.
-Mogę?- zapytałam nieśmiało
-Bella? Co Ty tu robisz?- zapytała z uśmiechem
-Postanowiłam przywieść Ci trochę jedzenia i coś do picia. - usiadłam na krześle przy jej łóżku. Reklamówke z jedzeniem położyłam na stoliku

W jej sali leżały jeszcze dwie inne kobiety w bardziej zaawansowanej ciąży.
-Jak się czujesz?- zapytałam
-Lepiej, dziękuje. Na parę dni będę musiała zostać a później niestety muszę się oszczędzać. - westchnęła - To nie jest do mnie podobne, ja i oszczędzać się?
-Dasz radę - zaśmiałam się- Pomogę Ci jak będzie trzeba.
-Jesteś kochana - złapała mnie za rękę - Jakim cudem jesteś córka Lucasa to ja nie wiem.
-To znaczy, że Twoje maleństwo wda się w Ciebie.
-Oby - uśmiechnęła się smutno -Ale widzę, że coś Cię trapi.
-Taa, ale to nie jest temat na teraz - skinęłam głową w stronę sąsiednich łóżek
-To może się przejdziemy?
-Nie wiem czy powinnaś...
-Chodź, mały spacer mi na pewno nie zaszkodzi.

Wyszłyśmy na dwór i usiadłyśmy na ławce
-Nienawidzę szpitali - westchnęła kobieta
-Rozumiem Cię doskonale
-Co się dzieje? - spojrzała na mnie
-O Gabriela...a raczej o Jego ojca.
-Och, ciężki temat. Nawet ze mną nigdy o nim nie rozmawiał. Wiem, że często się kłócił z Emily o niego. Ona chciała żeby Adrien poznał dziadka, Gabriel jednak zakazał wiec Emily odpuściła.
-Wiesz dlaczego zakazał?- zapytałam niepewnie. Nie wiedziałam ile kobieta wiedziała i ile mogę zdradzić.
-Mieli ciężkie stosunki, ojciec raczej nigdy nie był blisko z Gabrielem, może o to chodziło.

Czyli nie wiedziała więc postanowiłam na razie nie mówić jej nic.
-Tak, pewnie tak - powiedziałam z uśmiechem
-Pani Sancoeur, nie powinna Pani wychodzić z sali - skarciła kobietę pielęgniarka
-Przepraszam, to moja wina, chciałam, żeby się przewietrzyła.
-Rozumiem, niech się Pani nie martwi o siostrę, jest pod dobrą opieką- spojrzałam na Nathalie a ona na mnie i się zaśmiałyśmy - Coś nie tak?- zapytała pielęgniarka
-Nie, wszystko okey. Będę się zbierała ale wpadne jutro.

Pożegnałam się z kobietą i wróciłam do domu.  Przed wejściem na posesje Agrestów stał Luka.
-A Ty tu czego?- zapytałam oschle
-Proszę wysłuchaj mnie..
-A co, masz coś oryginalnego do powiedzenia? Coś czego jeszcze nie słyszałam?
-Przepraszam, zachowałem się jak dupek.
-Bardzo oryginalne. Coś jeszcze?
-Proszę Cię, nie bądź taka. - zbliżył się do mnie -Na prawdę chcę Cię przeprosić .
-Okey, przeprosiny przyjęte a teraz już spadaj. - powiedziałam i chciałam odejść jednak chłopak złapał mnie za rękę  
-Bella..Ja wiem, że coś do mnie czujesz ale nie chcesz się przyznać przez wzgląd na Gabriela.
-Tak, oczywiście, kocham Cię a z Gabrielem jestem tylko z litości..
-Serio?- spojrzał na mnie z nadzieją
-Nie idioto! Kocham Gabriela i albo to do Ciebie dotrze, albo zrywam z Tobą całkowicie kontakt, rozumiesz?

Chłopak milczał
-Rozumiesz?!- krzyknęłam i zmusiłam go by spojrzał mi w oczy -Kocham go od 3 lat, naprawdę myślisz, że z nim zerwę ?
-Miałem wrażenie że coś poczułaś podczas naszego pocałunku...
-Po pierwsze to ja tego nie chciałam, zaskoczyłeś mnie i wykorzystałeś fakt, że byłam zdezorientowana, po drugie jedyne co poczułam to złość na Ciebie bo na prawdę liczyłam, że będziemy przyjaciółmi. A teraz lepiej stad idź i daj mi spokój.
-Ale..
-Idź stąd!- spojrzałam na niego ze złością
-Dobrze, ale zadzwonie..na prawdę chce porozmawiać. - powiedział, odwrócił się i odszedł.

Weszłam do domu, w drzwiach minęłam się z Adrianem
-Tata Cię szukał.
-Byłam u Nathalie, gdzie jest?
-W gabinecie.

Oho, czyli na pewno słyszał rozmowę z Luką.
-A Ty idziesz do Marinette?
-Tak - uśmiechnął się - Idziemy na urodziny do Ayli.
-To udanej zabawy - powiedziałam i zapukałam do gabinetu mężczyzny.
-Hej, szukałeś mnie. - powiedziałam nieśmiało wchodząc do środka

Gabriel był blady, widać było, że nie czuje się za dobrze.
-Gdzie byłaś?- zapytał
-U Nathalie, prawdopodobnie będzie musiała się oszczędzać całą ciążę
-To nie będzie dla niej łatwe - powiedział z lekkim uśmiechem -Ale da radę.
-Jak się czujesz? Słabo wyglądasz.
-Jest okey. - objął mnie -Jesteś pewna, że chcesz poznać prawdę o mnie?
-Jeżeli nie jesteś na siłach, nie czujesz się gotowy...-zaczęłam a mężczyzna na mnie spojrzał - Nie będę naciskać.
-Wiesz, nawet Emily o tym nie wiedziała...
-Rozumiem , nie musisz...
-Ale chce - przerwał mi słabym głosem

Usiedliśmy i przez chwilę mężczyzna milczał. Widziałam ile go to kosztuje.
-Mój ojciec...był pedofilem..molestował mnie przez całe dzieciństwo.. Nie miałem odwagi, żeby komukolwiek to powiedzieć wiec dusiłem to w sobie przez te wszystkie lata...
-A...a Twoja mama?- zapytałam niepewnie
-Cóż udawała , że nic nie widzi. Tak było wygodniej - wzruszył ramionami. - Dlatego ja sobie obiecałem że Adrien nigdy go nie pozna, nie pozwoliłem na to dla Jego dobra. Lucas...- zawahał się - Ten skurwiel wiedział co on mi robił, mimo to Cię tam zaprowadził...

Nagle zaczęło kręcić mi się w głowie, zamknęłam oczy i oczami wyobraźni widziałam dom ojca Gabriela, jak wchodzę do niego z tatą. Lucas mnie zostawił i wyszedł, a starszy mężczyzna natychmiast usiadł obok mnie.
"Jesteś grzeczną dziewczynką?" - zapytał na co nieśmiało skinęłam głową "A potrafisz dotrzymać tajemnicy?' uśmiechnął się obleśnie i położył rękę na moim udzie.
-Nie!- krzyknęłam i zobaczyłam przerażoną twarz Gabriela
-Bella? Co się stało? - zapytał

Ręce mi się trzesły a łzy same spływały z moich oczy
-Boże Bella co się dzieje?
-Ja..ja..sobie przypomniałam - spojrzałam mu w oczy -Boże nie wierze.. Ja na prawdę tego nie pamiętałam
-Zabiłbym skurwiela gdyby żył - mężczyzna zacisnął pięści
-Spokojnie, proszę Cię, to...to już przeszłość - spojrzałam mu w oczy
-Mam nadzieje, że smaży się w piekle
-Na pewno - objęłam ukochanego a on otarł mi łzy z policzka.
-Ale Lucasowi tego nie podaruje.
-Nie myśl o tym teraz, dobrze? Bardzo Cię proszę.
-Jak Ty to robisz?- zapytał patrząc mi w oczy-Jesteś taka..opanowana
-Nie wiem, raczej zawsze taka byłam - wzruszyłam ramionami
-Nie zasłużyłem na Ciebie...- zaczął
-Nie, proszę Cię nie kończ..- przerwałam mu
-Powinnaś być z kimś takim jak Luka h dokończył mimo mojego protestu.
-Posłuchaj mnie, ja nie kocham Luki. - spojrzałam mu w oczy - Kocham tylko Ciebie, przez trzy pierdolone lata marzyłam o Tobie i teraz, gdy moje marzenie się w końcu spełniło Ty mi mówisz , że powinnam być z Luką? Serio?

Mężczyzna westchnął
-Ale.. - zaczął
-Nie Gabriel, nie ma ale. Zdania nie zmienie, chce być z Tobą do śmierci, w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe...
-Za chwilę przysięgę małżeńską złożysz..- przerwał mi Gabriel
-No i? Ja mogę nawet teraz złożyć Ci przysięgę, w jeansach i zwykłej koszulce, tylko Ty i ja.
- A biała suknia , wesele, goście i te sprawy?
-Gabriel ślub mam być dla mnie i dla Ciebie, nie dla innych, nie potrzebuje tego wszystkiego.
-Ale zasługujesz na to - uśmiechnął się lekko
-Wszystko jedno, byle będę z Tobą - pocałowałam go

Nie liczyło się dla mnie nic więcej dopóki byłam z nim.



Rozdział dopiero teraz bo wczesniej nie mogłam 🙈❤

Dajcie znać ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro