Rozdział 54. Wspomnienie
Bella
Zmartwiłam się, gdy Adrien powiedział mi, że Gabriel wyszedł. Domyśliłam się, że był u mojego ojca a gdy usłyszałam jak ten mężczyzna mówił coś o lekach...
Nie naciskałam na niego, wiedziałam, że gdy przyjdzie czas opowie mi o wszystkim.
Gdy Gabriel poszedł się położyć postanowiłam wybrać się do Nathalie. Po drodze weszłam do sklepu i kupiłam trochę owoców, coś do picia i coś słodkiego.
Rano kobieta napisała mi wiadomość , że musi zostać parę dni i w której sali leży.
Weszłam do szpitala i poszłam do sali. Zapukałam delikatnie do drzwi i je uchyliłam.
-Mogę?- zapytałam nieśmiało
-Bella? Co Ty tu robisz?- zapytała z uśmiechem
-Postanowiłam przywieść Ci trochę jedzenia i coś do picia. - usiadłam na krześle przy jej łóżku. Reklamówke z jedzeniem położyłam na stoliku
W jej sali leżały jeszcze dwie inne kobiety w bardziej zaawansowanej ciąży.
-Jak się czujesz?- zapytałam
-Lepiej, dziękuje. Na parę dni będę musiała zostać a później niestety muszę się oszczędzać. - westchnęła - To nie jest do mnie podobne, ja i oszczędzać się?
-Dasz radę - zaśmiałam się- Pomogę Ci jak będzie trzeba.
-Jesteś kochana - złapała mnie za rękę - Jakim cudem jesteś córka Lucasa to ja nie wiem.
-To znaczy, że Twoje maleństwo wda się w Ciebie.
-Oby - uśmiechnęła się smutno -Ale widzę, że coś Cię trapi.
-Taa, ale to nie jest temat na teraz - skinęłam głową w stronę sąsiednich łóżek
-To może się przejdziemy?
-Nie wiem czy powinnaś...
-Chodź, mały spacer mi na pewno nie zaszkodzi.
Wyszłyśmy na dwór i usiadłyśmy na ławce
-Nienawidzę szpitali - westchnęła kobieta
-Rozumiem Cię doskonale
-Co się dzieje? - spojrzała na mnie
-O Gabriela...a raczej o Jego ojca.
-Och, ciężki temat. Nawet ze mną nigdy o nim nie rozmawiał. Wiem, że często się kłócił z Emily o niego. Ona chciała żeby Adrien poznał dziadka, Gabriel jednak zakazał wiec Emily odpuściła.
-Wiesz dlaczego zakazał?- zapytałam niepewnie. Nie wiedziałam ile kobieta wiedziała i ile mogę zdradzić.
-Mieli ciężkie stosunki, ojciec raczej nigdy nie był blisko z Gabrielem, może o to chodziło.
Czyli nie wiedziała więc postanowiłam na razie nie mówić jej nic.
-Tak, pewnie tak - powiedziałam z uśmiechem
-Pani Sancoeur, nie powinna Pani wychodzić z sali - skarciła kobietę pielęgniarka
-Przepraszam, to moja wina, chciałam, żeby się przewietrzyła.
-Rozumiem, niech się Pani nie martwi o siostrę, jest pod dobrą opieką- spojrzałam na Nathalie a ona na mnie i się zaśmiałyśmy - Coś nie tak?- zapytała pielęgniarka
-Nie, wszystko okey. Będę się zbierała ale wpadne jutro.
Pożegnałam się z kobietą i wróciłam do domu. Przed wejściem na posesje Agrestów stał Luka.
-A Ty tu czego?- zapytałam oschle
-Proszę wysłuchaj mnie..
-A co, masz coś oryginalnego do powiedzenia? Coś czego jeszcze nie słyszałam?
-Przepraszam, zachowałem się jak dupek.
-Bardzo oryginalne. Coś jeszcze?
-Proszę Cię, nie bądź taka. - zbliżył się do mnie -Na prawdę chcę Cię przeprosić .
-Okey, przeprosiny przyjęte a teraz już spadaj. - powiedziałam i chciałam odejść jednak chłopak złapał mnie za rękę
-Bella..Ja wiem, że coś do mnie czujesz ale nie chcesz się przyznać przez wzgląd na Gabriela.
-Tak, oczywiście, kocham Cię a z Gabrielem jestem tylko z litości..
-Serio?- spojrzał na mnie z nadzieją
-Nie idioto! Kocham Gabriela i albo to do Ciebie dotrze, albo zrywam z Tobą całkowicie kontakt, rozumiesz?
Chłopak milczał
-Rozumiesz?!- krzyknęłam i zmusiłam go by spojrzał mi w oczy -Kocham go od 3 lat, naprawdę myślisz, że z nim zerwę ?
-Miałem wrażenie że coś poczułaś podczas naszego pocałunku...
-Po pierwsze to ja tego nie chciałam, zaskoczyłeś mnie i wykorzystałeś fakt, że byłam zdezorientowana, po drugie jedyne co poczułam to złość na Ciebie bo na prawdę liczyłam, że będziemy przyjaciółmi. A teraz lepiej stad idź i daj mi spokój.
-Ale..
-Idź stąd!- spojrzałam na niego ze złością
-Dobrze, ale zadzwonie..na prawdę chce porozmawiać. - powiedział, odwrócił się i odszedł.
Weszłam do domu, w drzwiach minęłam się z Adrianem
-Tata Cię szukał.
-Byłam u Nathalie, gdzie jest?
-W gabinecie.
Oho, czyli na pewno słyszał rozmowę z Luką.
-A Ty idziesz do Marinette?
-Tak - uśmiechnął się - Idziemy na urodziny do Ayli.
-To udanej zabawy - powiedziałam i zapukałam do gabinetu mężczyzny.
-Hej, szukałeś mnie. - powiedziałam nieśmiało wchodząc do środka
Gabriel był blady, widać było, że nie czuje się za dobrze.
-Gdzie byłaś?- zapytał
-U Nathalie, prawdopodobnie będzie musiała się oszczędzać całą ciążę
-To nie będzie dla niej łatwe - powiedział z lekkim uśmiechem -Ale da radę.
-Jak się czujesz? Słabo wyglądasz.
-Jest okey. - objął mnie -Jesteś pewna, że chcesz poznać prawdę o mnie?
-Jeżeli nie jesteś na siłach, nie czujesz się gotowy...-zaczęłam a mężczyzna na mnie spojrzał - Nie będę naciskać.
-Wiesz, nawet Emily o tym nie wiedziała...
-Rozumiem , nie musisz...
-Ale chce - przerwał mi słabym głosem
Usiedliśmy i przez chwilę mężczyzna milczał. Widziałam ile go to kosztuje.
-Mój ojciec...był pedofilem..molestował mnie przez całe dzieciństwo.. Nie miałem odwagi, żeby komukolwiek to powiedzieć wiec dusiłem to w sobie przez te wszystkie lata...
-A...a Twoja mama?- zapytałam niepewnie
-Cóż udawała , że nic nie widzi. Tak było wygodniej - wzruszył ramionami. - Dlatego ja sobie obiecałem że Adrien nigdy go nie pozna, nie pozwoliłem na to dla Jego dobra. Lucas...- zawahał się - Ten skurwiel wiedział co on mi robił, mimo to Cię tam zaprowadził...
Nagle zaczęło kręcić mi się w głowie, zamknęłam oczy i oczami wyobraźni widziałam dom ojca Gabriela, jak wchodzę do niego z tatą. Lucas mnie zostawił i wyszedł, a starszy mężczyzna natychmiast usiadł obok mnie.
"Jesteś grzeczną dziewczynką?" - zapytał na co nieśmiało skinęłam głową "A potrafisz dotrzymać tajemnicy?' uśmiechnął się obleśnie i położył rękę na moim udzie.
-Nie!- krzyknęłam i zobaczyłam przerażoną twarz Gabriela
-Bella? Co się stało? - zapytał
Ręce mi się trzesły a łzy same spływały z moich oczy
-Boże Bella co się dzieje?
-Ja..ja..sobie przypomniałam - spojrzałam mu w oczy -Boże nie wierze.. Ja na prawdę tego nie pamiętałam
-Zabiłbym skurwiela gdyby żył - mężczyzna zacisnął pięści
-Spokojnie, proszę Cię, to...to już przeszłość - spojrzałam mu w oczy
-Mam nadzieje, że smaży się w piekle
-Na pewno - objęłam ukochanego a on otarł mi łzy z policzka.
-Ale Lucasowi tego nie podaruje.
-Nie myśl o tym teraz, dobrze? Bardzo Cię proszę.
-Jak Ty to robisz?- zapytał patrząc mi w oczy-Jesteś taka..opanowana
-Nie wiem, raczej zawsze taka byłam - wzruszyłam ramionami
-Nie zasłużyłem na Ciebie...- zaczął
-Nie, proszę Cię nie kończ..- przerwałam mu
-Powinnaś być z kimś takim jak Luka h dokończył mimo mojego protestu.
-Posłuchaj mnie, ja nie kocham Luki. - spojrzałam mu w oczy - Kocham tylko Ciebie, przez trzy pierdolone lata marzyłam o Tobie i teraz, gdy moje marzenie się w końcu spełniło Ty mi mówisz , że powinnam być z Luką? Serio?
Mężczyzna westchnął
-Ale.. - zaczął
-Nie Gabriel, nie ma ale. Zdania nie zmienie, chce być z Tobą do śmierci, w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe...
-Za chwilę przysięgę małżeńską złożysz..- przerwał mi Gabriel
-No i? Ja mogę nawet teraz złożyć Ci przysięgę, w jeansach i zwykłej koszulce, tylko Ty i ja.
- A biała suknia , wesele, goście i te sprawy?
-Gabriel ślub mam być dla mnie i dla Ciebie, nie dla innych, nie potrzebuje tego wszystkiego.
-Ale zasługujesz na to - uśmiechnął się lekko
-Wszystko jedno, byle będę z Tobą - pocałowałam go
Nie liczyło się dla mnie nic więcej dopóki byłam z nim.
Rozdział dopiero teraz bo wczesniej nie mogłam 🙈❤
Dajcie znać ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro