Rozdział 52. Co jeszcze ukrył Gabriel?
Bella
Po powrocie do domu położyliśmy się do łóżka, Gabriel zasnął praktycznie od razu a ja postanowiłam zobaczyć ten felerny wywiad.
Wyszłam z łóżka i zeszłam na dół.
Nie musiałam długo szukać linku, aktualnie ten wywiad to był numer jeden na portalach plotkarskich.
Przesłuchałam wywiad. Miałam mieszane uczucia. Gabriel nie wie, że miałam okazje poznać Jego ojca, tata często go odwiedzał gdy byłam dzieckiem i parę razy mnie zabrał ze sobą.
Mężczyzna może nie był zbyt wylewny, jednak zawsze bardzo uprzejmy. Chociaż kto jak kto ale ja wiedziałam jak mylące potrafią być pozory. Tata przy innych traktował nas idealnie przy innych, jednak w domu był okropny.
Będę chciała porozmawiać z Gabrielem dokładnie, o ile on wyrazi zgodę.
Nagle usłyszałam, że ktoś idzie, spojrzałam na schody z których schodziła Nathalie. Kobieta trzymała się za brzuch.
-Wszystko okey? - zapytałam zmartwiona podchodząc do niej
-Tak, chyba tak. Ból brzucha mnie obudził.
Pomogłam jej usiąść i przyniosłam wody.
-Nie wiem, zadzwonić po lekarza? Może lepiej jechać na szpital?
-Spokojnie - kobieta się uśmiechnęła - Dzwoniłam do lekarza, przyjedzie. Ale dziękuje za troskę.
-Wiesz, w końcu to moja siostra albo mój brat - Powiedziałam -Hej maluchu- powiedziałam do brzucha kobiety po którym jeszcze nie było widać ciąży- To ja, Twoja starsza siostra, proszę nie denerwuj swojej mamy.
Nathalie się zaśmiała
-Myślisz , że pomoże?
-Na pewno nie zaszkodzi - powiedziałam z uśmiechem
-Co się dzieje?- zapytał Gabriel podchodząc do nas
-Nic wielkiego, po prostu brzuch mnie boli.
-Dzwoniłaś do lekarza?- zapytał
-Tak, za chwile powinien być.
Po chwili lekarz przyjechał i poszli do gabinetu Gabriela.
Po paru minutach wyszli.
-Będę musiał ją zabrać do szpitala, ciąża prawdopodobnie jest zagrożona. - powiedział lekarz - Teraz niech Pani weźmie ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy.
-Torba jest w moim pokoju, już się spakowałam - powiedziała Nathalie
-Ja ją przyniose - uśmiechnęłam się i ruszyłam do pokoju kobiety.
Torba leżała przy łóżku, szybko ją wziełam i wrociłam. Podałam kobiecie
-Dziękuje - powiedziała i wyszła z lekarzem
-Mam nadzieję, że będzie dobrze - powiedziałam do Gabriela
- Na pewno, jest pod dobrą opieką. Dlaczego nie śpisz?- zapytał obejmując mnie
-Słuchałam Twojego wywiadu z Anną..
-Po co?
-Wiesz...ja poznałam Twojego tate...
-Słucham?! Jak to?
-No z tatą , on się z nim spotykał czasami..
-I ten skurwiel brał Cię ze sobą? Cholerny kutas...wiedział dlaczego go tak nienawidzę!
-Ale Gabriel, po co od razu te nerwy?
-Byłaś z nim sam na sam?- zapytał ignorując moje pytanie
-Nie rozumiem..
Widziałam, że mężczyzna znowu traci panowanie nad sobą. Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach.
Usiadłam obok niego
-Gabriel...- zaczełam niepewnie - O co Ci chodzi?
-Czy mój ojciec Cię dotykał?- zapytał prosto z mostu.
-Boże...- dopiero po tym pytaniu zrozumiałam-Gabriel czy on Cię...
-To jest nieistotne, czy on Cię dotykał?- spojrzał mi w oczy, widziałam w nich wściekłość i rozpacz.
-Nie...chyba nie. Nie pamiętam dokładnie. Miałam może z pięć, sześć lat..
Mężczyzna wstał i zaczął chodzić po salonie.
-Proszę Cię uspokój się - szepnęłam
-Nie mogę rozumiesz?! Obiecałem sobie, że on nigdy nie skrzywdzi żadnego dziecka! Chroniłem Adriena żeby nigdy go nie spotkał mimo, że Emily naciskała! A ten skurwiel Lucas wiedział, wiedział kurwa cały czas! Narażał Cię mimo to!- nie zdążyłam zareagować i mężczyzna uderzył pięścią w stół który się przełamał na pół.
Gabriel upadł na kolana dysząc ciężko. Nie byłam pewna czy to bezpieczne, żeby do niego podejść jednak zaryzykowałam. Objęłam mężczyznę mimo tego, że sama trzęsłam się ze strachu po tym co się wydarzyło.
-Przepraszam - szepnął wtulony we mnie- Miałem nad sobą panować - spojrzał mi w oczy i uniósł rękę żeby odgarnąć włosy z mojej twarzy jednak ja mimowolnie zamknęłam oczy.- Isabell, chyba nie myślałaś, że Cię uderze?
-Nie..tylko...przepraszam, to był odruch.
-W życiu bym Cię nie skrzywdził, Bella...- objął mnie mocno - Przepraszam, nie panuje nad sobą gdy o nim myślę, a jak pomyśle, że mógł Cię skrzywdzić.- ręce zaczęły mu się ponownie trząść. - Uwierz, że zabiłbym go bez wyrzutów sumienia.
-Teraz tak mówisz, bo jesteś wściekły - złapałam go za ręce żeby się uspokoił- A później byś żałował. - spojrzałam mu w oczy- Wiem, że jesteś dobrym człowiekiem.
Mężczyzna odwrócił wzrok
-Nie prawda, jestem potworem...
-Nie - zmusiłam go by ponownie na mnie spojrzał-Jesteś cudownym, troskliwym mężczyzną, który się trochę pogubił. - zawahałam się - Czy on...Cię..skrzywdził?- zapytałam niepewnie
-Musimy o tym rozmawiać?
-Nie - uśmiechnęłam się lekko, nie chciałam na niego naciskać
-Dziękuje - mężczyzna odwzajemnił uśmiech i mnie pocałował
Nagle Jego uśmiech zniknął z twarzy i mężczyzna zbladł.
-Co się dzieje?- zapytałam zmartwiona
-Nic - Gabriel starał się uśmiechnąć jednak nie dałam się nabrać.
-Nie kłam - powiedziałam pomagając mu usiąść.
-Idź do gabinetu, na półce przy obrazie są tabletki, mogła byś przynieść?
Natychmiast wstałam i pobiegłam po lek. Gdy wróciłam mężczyzna trzymał się za serce.
Podałam mu pudełko i natychmiast wziął 2 tabletki. Patrzyłam na niego przestraszona
-Może lepiej wezwać pogotowie?
-Spokojnie, przejdzie.
-Ale...
-Zaufaj mi - lekko się uśmiechnął - Będziesz w moim wieku to zrozumiesz - próbował zażartować
-To nie jest śmieszne - skarciłam go
-Przytul się do mnie.
Spojrzałam na niego niepewnie
-Już mi lepiej, na prawdę - powiedział mi prosto w oczy
Położyłam się z mężczyzna na kanapie i wtuliłam się w niego. Zasnęłam dopiero nad ranem słuchając bicia Jego serca.
Jestem ciekawa co myślicie 🙈❤
Koniecznie dajcie znać jak wrażenia 🤭
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro