Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 49. Gabriel traci panowanie

Gabriel

Obudziłem się następnego ranka, zszedłem na dół i usłyszałem krzyki
-Powiedziałam Ci, że to moja sprawa! Niczego od Ciebie nie chce!
-Mam prawo decydować, to moje dziecko!
-Lepiej żebyś się trzymał od nas z daleka !
-Co tu się dzieje?!- powiedziałem patrząc na Nathalie i Lucasa-Co Ty tu robisz?- zapytałem stając przed mężczyzną
-Przyszedłem do Nathalie, nie do Ciebie- syknął
-Mnie to gówno obchodzi, masz zakaz wstępu tutaj , to się tyczy i odwiedzin u Nathalie
-A co, zazdrosny jesteś?- zakpił
-Nie idioto, chcę ją chronić przed takim złamasem jak Ty.

Mężczyzna stanął tuż przede mną
-To mnie w stąd wyrzuć - uśmiechnął się szyderczo
-Sam wyjdziesz - powiedziałem patrząc mu w oczy
-Zmuś mnie - zaśmiał się - Nie masz do tego jaj Agreste. - Powiedział i mnie szarpnął - No dalej, dasz sobą pomiatać?
-Ostatni raz Ci powtarzam, wyjdź z mojego domu.

Lucas zaśmiał się i przyłożył mi w twarz
-Tato!- usłyszałem krzyk Belli
Niewiele myśląc oddałem mężczyźnie na tyle mocno że upadł na ziemie. Patrzył na mnie zszokowany. Podniosłem go i chwyciłem za szyje przygniatając go do ściany. Widziałem, że ledwo łapie oddech
-Masz się stad wynosić i trzymać się zdala od mojej rodziny oraz Nathalie, zrozumiałeś?!- zapytałem jednak mężczyzna nie odpowiedział

-Gabriel!- krzyknęły jednocześnie Bella i Nathalie
-Udusisz go!- dodała Bella
-Tylko na to ten śmieć zasługuje - powiedziałem- Zrozumiałeś co mówiłem?!- traciłem nad sobą panowanie, wściekłość mną zawładnęła.
Mężczyzna prawie niezauważalnie kiwną głową. Rzuciłem nim o ziemie.
-Wynoś się!
Lucas nie potrafił złapać tchu, oddychał ciężko i niemiarowo.

Spojrzałem na Belle i Nathalie, obie patrzyły na mnie zszokowane. Mężczyzna ledwo się pozbierał i szybko wyszedł. Chciałem podejść do Isabell jednak dziewczyna uciekła do siebie.
-Takiego Cię jeszcze nie widziała, musisz dać jej chwile. - powiedziała kobieta
-Ta...- westchnąłem - Dałem się sprowokować jak gówniarz...muszę iść do Belli. A Ty jak się czujesz? Wszystko okey?
-Tak, trochę się zdenerwowałam ale jest okey, dziękuje - uśmiechnęła się ciepło - Idź do niej.

Poszedłem do sypialni i zapukałem
-Bella..- wszedłem niepewnie i objąłem dziewczynę. Drżała ze zdenerwowania
-Co to było?!- krzyknęła -Nigdy Cię takiego nie widziałam...byłeś jak w jakimś amoku...
-Wiem...przepraszam, sprowokował mnie...
-Dlatego prawie go zabiłeś? Jak ja Cię sprowokuje też tak zrobisz?
-Boże, Bella w życiu, nigdy bym Cię nie skrzywdził..
-Gabriel, ja Cię nie poznałam, jakbym patrzyła na całkiem obcego człowieka...
-Wiem, przepraszam, bardzo tego żałuje...ale może da nam spokój?
-Coś Ty, ja mam obawy, że on to jeszcze bardziej wykorzysta...

Chciałem ją pocałować jednak się odwróciła.
-Hej, kochanie..- szepnąłem - Przepraszam... Na prawdę
Dziewczyna wtuliła się we mnie , ręce jej się trzęsły, objąłem ją mocno i czekałem aż się uspokoi.

Rozumiałem ją , wiedziałem, że w tym stanie byłem nieobliczalny, obiecałem sobie, że nigdy więcej nie stracę nad sobą kontroli ale wyszło jak wyszło...
Jebany Lucas, gdy już wszystko idzie świetnie to ten chuj się musi wjebać.
-Gabriel...- zaczęła dziewczyna- zdarzyło Ci się to już kiedyś? - spojrzała mi w oczy.
Tego pytania się kurewsko obawiałem.
-Tak - westchnąłem
-Czy Ty...zabiłeś kogoś?
-Co? - to pytanie mnie zaskoczyło-Nigdy nikogo nie zabiłem..
-Ale...?
-Ale bardzo kogoś zraniłem. - powiedziałem nie patrząc jej w oczy
-To znaczy? - naciskała dziewczyna
-Po co to roztrząsać? To było dawno, po co do tego wracać?
-Bo nie wiem czy mogę się czuć przy Tobie bezpieczna -powiedziała wstając -Wszyscy macie przede mną jakieś tajemnice, sekrety. Ja już nie wiem komu mogę ufać - powiedziała patrząc mi w oczy

Wstałem, żeby ją objąć jednak dziewczyna mi nie pozwoliła
-Idę się przejść, porozmawiamy później- spojrzała mi w oczy - A Ty sobie przemyśl czy jesteś możesz być ze mną szczery. - powiedziała i wyszła

Westchnąłem, może to lepiej, oboje się uspokoimy. Muszę to sobie wszystko ułożyć w głowie.
Wtedy zadzwonił telefon
-Słucham
-Hej, tu Anna, jesteś w domu? Chciałabym porozmawiać.
-Tak, jestem - westchnąłem
-To zejdź, czekam na dole- powiedziała i się rozłączyła

Nie było mi to na rękę, ciekawe co ta jędza wymyśliła. Zszedłem na dół, kobieta już siedziała w salonie.
-Chcesz kawy?- zapytałem
-Tak, poprosze - powiedziała uprzejmnie.
Była całkiem inna niż zawsze.
-O co chodzi? - zapytałem gdy przyszedłem z kawą
-Nie daje mi to spokoju Gabriel, chodzi o tatę..na prawdę nigdy nie mieliście dobrych relacji?
-Na prawdę chcesz o tym rozmawiać?
-Zawsze myślałam, że ojciec wybrał Was, Ciebie i Twoją mamę, że mieliście lepsze życie.. Jednak po tym co powiedziałeś na wizji..
-Posłuchaj, ojciec był niezdolny do jakichkolwiek uczuć, liczyło się tylko zaspokojenie Jego ambicji. Chciał mieć idealną obrazkową rodzinę, którą będzie mógł się chwalić znajomym, ale okazywać uczucia? To zawsze było zbędne.
-Trochę mi go przypominasz - szepnęła kobieta
-Nie ubliżaj mi, ja...- westchnąłem- Fakt jestem oschły ale nie dla bliskich. Rodzina była dla mnie zawsze najważniejsza. Dlatego tak bardzo chornię ich prywatności .

Kobieta złapała mnie za rękę
-Teraz Cię rozumiem. Nie potrafiłam pojąć dlaczego jesteś taki...dlatego chciałam z Tobą porozmawiać
-Cóż tak zmieniłaś nastawienie?
-Chciałam lepiej poznać mojego brata.
-Wiedziałaś od Dawna, dlaczego teraz?
-Zawsze myślałam, że "odebrałeś" mi tatę, teraz wiem, że Twoja rodzina bardziej mu pasowała do idealnego obrazu rodziny. - westchnęła- Mogę jeszcze o coś zapytać?
-Dawaj - wzruszyłem ramionami
-Jak zmarł? - spojrzała mi w oczy
-Miał krwiaka, zmarł nagle jednak przez to, że zraził do siebie wszystkich leżał przez parę dni zanim któryś z sąsiadów go nie znalazł.
-Na prawdę?
-Niestety, matka nigdy mu nie wybaczyła zdrady, gdy ja się wyprowadziłem to ona również.

Wyglądała jakby na prawdę się przejęła. Może źle ją oceniłem?
-Będę się zbierała, pewnie jesteś zajęty przed jutrzejszą galą.
-Muszę jeszcze dopieścić projekty - uśmiechnąłem się lekko
-Do zobaczenia -powiedziała mi i mnie objęła
-Do zobaczenia - odpowiedziałem i kobieta wyszła

Poszedłem do gabinetu i nalałem sobie szklankę whisky i wypiłem. Wybrałem numer do Belli jednak się rozłączyłem. Może niech ochłonie i później porozmawiamy? Sam już nie wiedziałem co mam zrobić., co będzie dobrze. Nalałem kolejna szklankę i od razu wypiłem. Poczekam aż wróci i wtedy z nią porozmawiam i wszystko wytłumaczę.

Jaką tajemnice ukrywa Gabriel?

Myślicie, że można ufać Annie? 🙈

Nie wiem, czy jutro będzie kolejny rozdział... Od 4 dni walczę z migrenami i dodałam już wszystko co miałam napisane na zapas...mam nadzieje, że wybaczycie❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro