Rozdział 47. Impreza
Marinette
Byłam bardzo podekscytowana współpracą z Panem Agrestem, był moją inspiracją. Gdy Bella weszła do gabinetu a ja obejmowałam ojca Adriena czułam się głupio, od razu wyszłam z gabinetu i pobiegłam do pokoju Adriena.
-Hej kropeczko co się stało?- zapytał chłopak
Opowiedziałam mu o szyciu sukni, o opinii Pana Agresta oraz o tym jak z radości objęłam Jego ojca.
-Proszę Cię- chłopak wybuchnął śmiechem - Bella na pewno udawała. Ona taka nie jest.
-Tak myślisz?- zapytałam niepewnie
-Oczywiście - chłopak mnie pocałował -Dzwoniła Chloe - Zaczął
-I cały czar prysł - wywróciłam oczami
-Oj nie bądź taka, zaprosiła nas na imprezę do hotelu jej ojca. Pójdziemy?
-No nie wiem...nie mam się w co ubrać. A Twój ojciec pozwoli?
-Pójdę go zapytać. Chloe zapraszała i Bellę, więc może z nią nas puści.
Zawahałam się
-No nie wiem...a Luka będzie? Wiesz że on się w niej podkochuje...
-Chyba będzie, ale przestań kropeczko, przecież ona ma swój rozum, no i kocha tatę.
-Może masz racje...- powiedziałam niepewnie
-Na pewno, mój koci instynkt się nie myli - zażartował i wyszedł z pokoju.
Wiem, że to nie moja sprawa, ale widziałam, że Luka ma się ku Belli a i on nie był jej całkiem obojętny. Nie watpiłam w jej miłość do Gabriela jednak..wiadomo jaki był mężczyzna, a Isabell jest młoda, będzie chciała się wyszaleć, korzystać z życia...
Może Adrien ma racje? Trzeba jej zaufać, przecież jest dorosła nie zrobi nic głupiego .
Po jakimś czasie chłopak wrócił do pokoju z Bellą
-Idziemy - zawołał z uśmiechem- Wy się tam zajmijcie swoimi sprawami a ja zadzwonie do Nino, że będziemy.
-Bella...- zaczęłam na co dziewczyna się uśmiechnęła
-Mam nadzieje, że Cię nie wystraszyłam, to był żart jednak dopiero później zdałam sonie sprawę, że był bardzo głupi. - złapała mnie za rękę - A teraz chodź idziemy się wyszykować. Mam ochotę dzisiaj się wytańczyć. - zaśmiała się
Poszłyśmy do jej pokoju. Przez chwilę patrzyła w szafę jednak odwróciła się do mnie
-Może zwiniemy coś z kolekcji Gabriela? - zapytała z uśmiechem
-Nieeee..coś Ty będzie zły.
-Przestań o co ma być zły? Że zrobimy mu żywą reklamę? Chodź - złapała mnie za rękę i zaciągnęła do pokoju w którym Pan Agreste trzymał różne ubrania ze swoich kolekcji.
Były tu same cuda, długie suknie na bale, krótkie sukienki na różne okazje, eleganckie kombinezony i wiele wiele innych.
Zauważyłam drugie drzwi i niewiele myśląc otworzyłam je, tam znajdowała się w gablocie tylko jedna, biała suknia. Była to najpiękniejszą suknia na całym świecie.
-To suknia ślubna Emily - powiedziała Bella wchodząc za mną do pokoju.- Przepiękna
-Masz racje - nie mogłam się z nią nie zgodzić, ta suknia to istne cudo. -Lepiej stad chodźmy, Pan Agreste nieźle się wkurzy jak się dowie
-Nie przesadzaj - dziewczyna wywróciła oczami - Przecież tylko patrzymy.
Wzięłam ją za rękę i wyciągnęłam z pokoju
-Po co kusić los? Tutaj mamy wystarczający wybór. - powiedziałam zamykając drzwi.
Przeszukałyśmy wszystko i wybrałyśmy dla siebie po sukience: dla Belli mała czarna, jak dla mnie bardzo krótka, z odsłoniętymi plecami. A dla mnie granatową rozkloszowaną sukienkę przed kolana.
Później zrobiłyśmy makijaż i fryzury, Isabell namówiła mnie na rozpuszczenie włosów, a sama zrobiła sobie dobieranego, długiego warkocza.
Gdy byłyśmy już gotowe Pan Agreste wszedł do pokoju
-Pięknie wyglądacie - powiedział patrząc najpierw na mnie później na Belle.
Podszedł do dziewczyny i ją objął. Szepnął jej coś na ucho a dziewczyna zachichotała
-Adrien czeka na Was w samochodzie - powiedział
-To ja już idę- powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Blondyn czekał przy aucie, gdy zeszłam po schodach zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu
-Wygladasz bajecznie - uśmiechnął się i pocałował mnie -Gdzie Bella?
-Już idzie - powiedziałam i Adrien otworzył mi drzwi samochodu.
Po chwili dołączyła do nas Bella.
Gdy dojechaliśmy impreza już się zaczęła. Chloe wyszła nas przywitać
-Witaj Adrieniuśku - objęła chłopaka - Cieszę się, że jesteście. - spojrzała na mnie - Cześć Marinette - Powiedziała przesłodzonym sztucznym głosem
-Część Chloe- powiedziałam równie fałszywie
-Bella, dobrze Cię widzieć - objęła dziewczynę - Chodźcie, impreza się rozkręca.
Pomijając fakt fałszywej Chloe impreza była świetna, tańczyłam cały czas z Adrienem, chłopak nie szczędził mi komplementów i czułości, był na prawdę cudowny ale...
Właśnie ale..cały czas kątem oka obserwowałam Belle, niby nic złego nie robiła, tańczyła i dobrze się bawiła jednak widziałam, ze Luka się przy niej kręcił. Niby do niej nie podszedł, ale ciągle ją obserwował. Zresztą nie tylko Luka...Isabell była..bardzo seksowną dziewczyną i kręcił się przy niej wianuszek adoratorów.
Nino puścił wolny kawałek i poczułam jak ręce Adriena obejmują mnie w talii. Szybko zerknęłam w poszukiwaniu Belli jednak nigdzie jej nie widziałam
-Jest dorosła - powiedział mi do ucha Adrien
-Masz racje - uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka
-Chce Ci coś pokazać - powiedział i złapał mnie za rękę - chodź
Poszłam za blondynem na dach hotelu. Podał mi ogromny bukiet kwiatów który tam na stoliku czekał
-To dla najpiękniejszej kobiety na świecie - powiedział podając mi bukiet i pocałował mnie namiętnie. Poczułam dreszcze na całym ciele.
-Adrien - szepnęłam
-To nie wszystko - uśmiechnął się, przez ten uśmiech miałam kolana jak z waty.
Zaprowadził mnie do małego apartamentu znajdującego się na dachu hotelu.
-Jest do naszej dyspozycji - uśmiechnął się
Weszłam do środka a chłopak objął mnie od tyłu
-Jej, stąd widać cały Paryż! - pisnęłam
-Najpiękniejszy widok dla najpiękniejszej kobiety - chłopak mnie pocałował
Wtedy wystrzeliły nad hotelem petardy. Było jak w filmach, my całujący się , petardy i widok na Paryż.
Kochaliśmy się do utraty tchu , co jakiś czas sztuczne ognie wybuchały za oknem.
Leżeliśmy przytuleni do siebie
-Musimy zejść na dół - szepnęłam do chłopaka
-Gdzie Ci tak śpieszno?
-Nathalie niedługo po nas przyjedzie, a trzeba jeszcze znaleźć Bellę.
-No dobrze - wywrócił oczami
Ubraliśmy się szybko , wzięłam kwiaty i zeszliśmy na dół
Szukalismy Isabell jednak nigdzie nie mogliśmy jej znaleźć
-Chloe widziałaś Belle?- zapytał Adrien
-Wiesz co, jakąś godzinę temu widziałam jak wychodziła z Luką a czemu Adrieniuśku?- zrobiła słodką minę
-Dzięki Chloe - powiedział Adrien i poszliśmy
-Mam złe przeczucie - szepnęłam do chłopaka
-Nie martw się, może tylko chciał porozmawiać?
Wyszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy się rozglądać gdy przyjechała Nathalie
Podeszliśmy do niej
-Szukamy Belli - powiedziałam
-Nie musicie, Bella jest już w domu.
Chłopak rzucił mi spojrzenie w stylu "a nie mówiłem " Jednak mnie to wcale nie uspokoiło
Wsiadłam do samochodu i pełna niepewności wróciłam do domu. Wysiadając z samochodu pocałowałam Adriena na pożegnanie i wróciłam do siebie.
Wziełam szybki prysznic i położyłam się do łóżka
Jutro porozmawiam z Bellą, na prawdę się o nią martwiłam.
Jak się podoba rozdział? ❤🙈
Myślicie, że Bella narozrabiała? 🤔
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro