Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43. Każdy popełnia błędy...prawda?

Bella

Nie mogłam się skupić na występie, ciągle miałam w głowie to jak zachowywał się Gabriel. Zmienił się o 180 stopni w parę minut.
Nawet nie zauważyłam kiedy koncert się skończył, Marinette i Adrien podeszli do Juleki i Rose a ja poszłam do bufetu.

Chciałam się napić więc musiałam złapać szklankę ostrożnie obiema rękami.
-Może pomogę? - usłyszałam głos Luki
-Poradzę sobie - powiedziałam
-Nie bądź taka, chce pomóc - uśmiechnął się uroczo i odgarnął włosy z mojej twarzy.-Jesteś taka piękna a taka smutna, co się stało?
-Nieważne - wzruszyłam ramionami

Chłopak dotknął delikatnie moich nagich ramion, mimowolnie przeszedł mnie dreszcz.
-Luka, przestań- spojrzałam na chłopaka
-Wiem...wiem ,że powinieniem ale nie potrafię Ci się oprzeć - mówił głaszcząc mnie po ramieniu -Jesteś taka piękna, urocza...
-Luka Przestań
-Dobrze, ale pod jednym warunkiem, jak zagram zaśpiewasz dla mnie?
-Luka nie jestem w tym dobra - powiedziałam niechętnie
-Pozwolisz że ja ocenie?- spojrzał mi w oczy
-Niech Ci będzie - wywróciłam oczami

Luka wstał i wziął mnie za rękę
-Pójdziemy tam gdzie jest spokojniej - uśmiechnął się
Poszliśmy w bardziej ustronne miejsce
-Co mam zaśpiewać? - zapytałam gdy usiadł z gitarą
-Whatever happens Michaela Jacksona?

Wzruszyłam ramionami, chłopak zaczął grac a ja śpiewać

Uśmiecha się kolejny raz, próbuje ją zrozumieć
Żeby pokazać, że mu zależy
Ona nie może wytrzymać w jednym pokoju
Jest wypalona przez wszystko, co się działo
Mówi

(Refren)
Cokolwiek się stanie, nie puszczaj mojej ręki

Wszystko będzie w porządku, zapewnia ją
Ale ona nie słyszy ani słowa z tego, co powiedział
Jest zmartwiona, boi się
Boi, że to, co robili, nie było dobre
On nie wiedział , co powiedzieć, więc się modlił
Cokolwiek, cokolwiek, cokolwiek

(Refren)
Cokolwiek się stanie, nie puszczaj mojej ręki
Cokolwiek się stanie, nie puszczaj mojej ręki
Cokolwiek się stanie, nie puść mojej ręki

Nie puszczaj mojej ręki
Nie puszczaj mojej ręki

Pracuje dzień i noc, myśli, że ją uszczęśliwi
Zapominając o wszystkich marzeniach, jakie miał
Nie zdaje sobie sprawy, że to nie koniec świata
To nie musi być takie złe
Ona próbuje wyjaśnić "To ty mnie uszczęśliwiasz"
Cokolwiek, cokolwiek, cokolwiek

Gdy skończyłam chłopak patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami
-I Ty nie potrafisz śpiewać? To było...niesamowite
-Przesadzasz
-Wcale nie - powiedział odkładając gitarę-Marnujesz się, powinnaś śpiewać - podszedł do mnie
-Szczerze to nawet nie lubię śpiewać, nigdy nie ćwiczyłam, nie próbowałam, chciałam się trzymać zdala od tego muzycznego zgiełku.
-To co lubisz i chcesz robić?- uśmiechnął się zachęcająco
-Lubię pisać, chciałabym to robić ale nie wiem co z tego wyjdzie.
-Jeżeli coś wydasz, na pewno przeczytam - uśmiechnął się

Również się uśmiechnęłam, miałam nadzieję, że sobie odpuścił podrywanie mnie i że zaakceptował to, że będziemy tylko przyjaciółmi.

Nie wiem kiedy i jak to się stało ale Jego usta dotknęły moich. Natychmiast go odepschnęłam i uderzyłam go w twarz.
-Jesteś beznadziejny!- krzyknęłam a po moich policzkach spłynęły łzy
-Bella zaczekaj - chłopak złapał mnie za rękę
-Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj, rozumiesz?!- z całej siły wyrwałam swoją dłoń z uścisku chłopaka
-Przepraszam...Bella na prawdę przepraszam - próbował mnie zatrzymać jednak ja wybiegłam już na ulicę.

Byłam wściekła, jak mógł? Wykorzystał moja chwile nieuwagi. To było podłe.
Usłyszałam dzwonek telefonu, spojrzałam na ekran, to był Luka
-Pierdol się - powiedziałam do telefonu i od razu się rozłączyłam
Postanowiłam wrócić do domu pieszo, Adrien z Marinette na pewno dobrze się bawią, nie będę im tego psuła.

Godzinami chodziłam tam gdzie mnie nogi poniosły, słyszałam dzwonek telefonu jednak nie odbierałam. Wróciłam do domu około 3 nad ranem, auta nie było to znaczy, że Adrien i Mari jeszcze nie wrócili.
Weszłam do domu i poszłam do siebie. Pod prysznicem stałam chyba z godzinę, chciałam zmyć z siebie wspomnienie pocałunku Luki. Byłam wściekła na niego jak i na siebie, byłam głupia i naiwna.

Położyłam się do łóżka około 5 rano i natychmiast zasnęłam nie zwracając uwagi na dzwoniący telefon.

-Bella - usłyszałam głos Adriana - Bella obudź się
Otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka
-Czego chcesz? Która godzina?
-Szósta, co z Tobą? Dzwoniliśmy od 3 na Ciebie
-Jezu Adrien, nie macie swoich problemów? Jestem dorosła, nie musicie mnie niańczyć.
-Martwiliśmy się...
-Jestem? Jestem. Cala i zdrowa? Cala i zdrowa. A teraz daj mi spać.
-Oboje jesteście siebie warci, Ty tak samo jak ojciec, jak coś się stanie zamykasz się i tyle.
-No i dobrze , a teraz idź już.

Chłopak westchnął
-Ide do ojca - powiedział i wyszedł
-No i nara - zamknęłam za nim drzwi,  położyłam się do łóżka i zasnęłam

Obudził mnie zapach perfum Gabriela, otworzyłam niechętnie oczy i zobaczyłam mężczyznę leżącego obok mnie
- Przepraszam...- szepnął - Źle się zachowałem... Wściekłość na tych ludzi mnie oślepiła i totalnie Cię olałem...

Miałam w głowie dwa głosy jeden mówił "nic mu nie mów", drugi "bądź z nim szczera"
Spojrzałam na mężczyznę. Musiałam mu powiedzieć.
-Gabriel...- zaczęłam a po moich policzkach spłynęły łzy
-Jezu Bella co się stało?- zapytał zmartwiony.
-Wczoraj na tym koncercie byłam okropnie zamyślona, Twoje zachowanie wytrąciło mnie z równowagi i straciłam czujność - mina mężczyzny stawała się chłodna- Luka on, chciał żebym coś zaśpiewała, zgodziłam się, on grał ja śpiewałam, później rozmawialiśmy i byłam pewna, że on mnie traktuje tylko jak przyjaciółkę... Wtedy ja znowu odpłynęłam myślami i przysięgam że nawet nie wiem kiedy mnie pocałował... - łzy spływały po moich policzkach
-A Ty co? - przerwał mi, widziałam ,że był zły
-Od razu go odepchnęłam i uderzyłam go w twarz, wykrzyczałam, że go nienawidzę i wybiegłam. Nawet telefonów od niego nie odbierałam, przysięgam.

Gabriel patrzył na mnie, nie mogłam nic wyczytać z Jego  twarzy. Był wściekły? Zawiedziony?
Spojrzał mi w oczy
-Cóż...- Zaczął a moje serce biło jak szalone-Troche mojej winy w tym jest, gdybym się nie zachował jak kutas, on nie mógł by wykorzystać sytuacji.
-Czyli...wybaczysz mi?
-Bella, Luka wysłał do mnie filmik, najpierw widać jak śpiewasz, później że rozmawiacie no i...- westchnął - Ten cholerny pocałunek.
-Co...? On Ci wysłał filmik...? Ale..
-Po co? Pewnie wiedział, że będziesz ze mną szczera i chciał żebym widział jak było na prawdę. A po drugie chyba miał wyrzuty sumienia.

Mężczyzna mnie przytulił
-Przepraszam - szepnęłam
-Koniec tematu - Gabriel mnie pocałował -Muszę po prostu się ponownie nauczyć dzielić z kimś swoje problemy a nie zamykać się w sobie - powiedział i pocałował mnie w szyję
Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Dopiero teraz zauważyłam bukiet kwiatów na stoliku
-A to z jakiej okazji?- zapytałam
-Musi być okazja żebym Ci kwiaty kupił?- pocałował mnie w ramie, zsunął ramiączko z biustonosza i całował w kierunku moich piersi.
-Gabriel - szepnęłam
-Mam przestać? - zapytał głaszcząc mnie po ramieniu.
-Nie - powiedziałam i pocałowałam go

Agreste jednym ruchem ściągnął mi stanik i zaczął całować mi piersi
-Drzwi zamknąłeś?- zapytałam zachrypniętym głosem
-Tak - powiedział i pocałował mnie
Po chwili oboje byliśmy nadzy pieszcząc się nawzajem.
Usiadłam na mężczyźnie okrakiem, wszedł we mnie tak gwałtownie, że krzyknęłam z rozkoszy. Ja zaczęłam poruszać coraz szybciej a Gabriel pieścił moje sutki.
-Och Gabriel - jęknęłam

Mężczyzna położył mnie na łóżku i ponownie we mnie wszedł, najpierw poruszał się powoli i delikatnie nie przestając mnie całować. Później każde pchnięcie było coraz ostrzejsze i przynosiło mi coraz więcej rozkoszy.
Gdy skończyliśmy leżeliśmy nago, wtuleni w siebie. Mężczyzna głowę położył na moim nagim brzuchu a ja bawiłam się jego włosami.
Wtedy zauważyłam zadrapania na plecach mężczyzny.
-Ups, przepraszam - powiedziałam do mężczyzny
-Za co?
-Podrapałam Ci plecy - zaśmiałam się a mężczyzna mnie pocałował
-To znaczy, że było Ci dobrze?
-Dobrze to złe słowo, powiedziała bym cudownie , niesamowicie, zjawiskowo, zajebiście - wymieniałam a mój ukochany nie przestawał się uśmiechać
-Skoro tak dobrze, to może powtórka? - powiedział z uśmiechem
-Nie odmówię - pocałowałam mężczyznę



Ktoś się spodziewał? Dajcie znać ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro