Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 39. Wypis ze szpitala

Rozdział 39

Bella

Obudziłam się następnego ranka. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, usłyszałam na korytarzu głosy Carlisla oraz Gabriela.
-Całe szczęście, że jej się poprawiło.- powiedział lekarz
-Co ma Pan na myśli?- zapytał Gabriel
-Gdyby jej się nie polepszyło musiałaby przejść przeszczep serca albo nawet i płuc. Ale to już nie ważne, teraz już nie powinno jej nic grozić.
-Nie powinno? Jest jakieś ryzyko?
-Wie Pan, zawsze jest jakieś ryzyko, dla każdego, nawet dla Pana. Tego się nigdy nie da przewidzieć. 

Szybko wróciłam do łóżka, mięśnie jeszcze mnie bolały przy poruszaniu się ale to nie było ważne.
Gabriel wszedł do sali a za nim Carlisle.
-Chciałabym wyjść dzisiaj na spacer, mogę? - spojrzałam na lekarza proszącym wzrokiem
-No nie wiem...- zawahał się
-Obiecuje, że będę grzeczna i nie narozrabiam - uśmiechnęłam się uroczo
-Współczuje Twojemu narzeczonemu - zaśmiał się patrząc na Gabriela -Tym spojrzeniem załatwi wszystko
-Jestem tego świadom - powiedział Gabriel z uśmiechem
-Czyli się zgadzasz?.- zapytałam lekarza
-Nie mam wyjścia - zaśmiał się

Wtedy zadzwonił telefon Gabriela
-Przepraszam, praca, zaraz wracam. - powiedział i wyszedł
-Zapracowany człowiek - Powiedział Carlisle z uśmiechem
-Będzie szczęśliwy gdy już wrócimy do domu.

Lekarz usiadł obok mnie, nie przestając się uśmiechać
-Ma facet szczęście, że taką piękną i waleczną kobietę - spojrzał mi w oczy
-Nie mi to oceniać - powiedziałam nieśmiało
-Stwierdzam tylko fakty - złapał mnie za rękę-  Będę za Ciebie trzymał kciuki i obyśmy się musieli się spotykać nigdy więcej - mówił z uśmiechem - Oczywiście na stopie zawodowej - puścił mi oczko

Trochę mnie zamurowało, podrywał mnie? Albo może zwariowałam i mi się tylko wydaje.
Do sali wrócił Gabriel a Carlisle wstał z mojego łóżka
-Ja uciekam na obchód, ale czekam na wiadomości jak było na spacerze - powiedział z uśmiechem i wyszedł.

Gabriel patrzył na mnie niepewnie
-Wszystko okey?- zapytałam
-Tak, oczywiście - rzucił mi sztuczny uśmiech - Idziemy?
-Gabriel - westchnęłam - Może wyglądam na głupią ale nią nie jestem...Co się dzieje..
-Nic...po prostu..- spojrzał mi w oczy - Muszę coś zrobić, żeby wrócić na szczyt.
-To moja wina, prawda? To przez to, że jesteś ze mną?
-Najważniejsze dla mnie jest nasze szczęście, moje, Twoje i Adriena, i dopóki jesteśmy szczęśliwi reszta się dla mnie nie liczy.
-Ale...- zaczęłam
-Nie ma żadnego "ale" - pocałował mnie - A teraz zapraszam Cię na "randkę" - powiedział a ja się zaśmiałam
-Podróż dookoła kliniki?
-Dokładnie tak, oferujemy towarzystwo przystojnego partnera, ciekawe widoki oraz mnóstwo pocałunków. Przyjmuje Pani ofertę.? - zapytał tym razem z prawdziwym uśmiechem

Jak go tu nie kochać?
-Takiej oferty nie odrzucę - pocałowałam go

Wyszliśmy na dwór. Dla mnie to było cudowne uczucie, po takim czasie wyjść na dwór, poczuć wiatr we włosach, słońce na mojej twarzy.
Trzymałam Gabriela pod rękę i spacerowaliśmy tak około godziny. Czułam się wspaniale.

Z uśmiechem na twarzy podszedł do mas Carlisle.
-Mam dobre wiadomości - powiedział- wychodzisz dzisiaj do domu.
-Na prawdę?- byłam taka szczęśliwa, Nie mogłam w to uwierzyć.-Słyszysz Gabriel, wychodzę do domu.
-To wspaniale - powiedział mój ukochany z uśmiechem.
-Oczywiście ćwiczyć będziesz musiała dalej.
-To wiadomo - uśmiechnęłam się
-Najlepiej by było jakbyś zaczęła coś ćwiczyć, jakiś taniec czy coś takiego.
-Pół roku temu zrezygnowałam z gimnastyki artystycznej, od dziecka ćwiczyłam, może do tego wrócę - uśmiechnęłam się

Telefon Gabriela zadzwonił
-Przepraszam na chwilkę - powiedział i odszedł na bok.
Carlisle złapał mnie pod rękę
-Pomogę - powiedział z uroczym uśmiechem
-W sumie nie ma potrzeby, daje sobie rade sama.
-Wiem- szepnął -Chciałem tylko poczuć ciepło Twojego ciała - dodał również szeptem
-Słucham?! Chyba się zagalopowałeś...
-Faktycznie, przepraszam...nie mogę za to, że tak na mnie działasz- uśmiechnął się łobuzersko
-Nie życzę sobie takich tekstów i takiego zachowania.
-Wybacz moja piękna - ukłonił się w moja stronę -Już nie będę - dodał z uśmiechem

Wtedy Gabriel wrócił do nas
-To jak, idziemy się pakować?- zapytał mnie z uśmiechem
-T..tak, jasne - chciałam mu powiedzieć o zachowaniu lekarza ale wolałam w cztery oczy- Chodźmy
-Za godzinę przyniosę Twój wypis - zawołał za nami Carlisle

Weszliśmy do sali
-Coś nie tak? Nie cieszysz się?- zapytał zmartwiony
-Cieszę się, ale..
-Ale co?
-Mam wrażenie, że Carlisle mnie podrywał..już wcześniej odniosłam takie wrażenie ale to zignorowałam a dzisiaj gdy poszedłeś porozmawiać mnie objął i mówił, że chciał poczuć ciepło mojego ciała...

Spojrzałam na mężczyznę, Jego Twarz nie wyrażała żadnych uczuć, to zły znak..
-Gabriel...- złapałam mężczyznę za rękę
-Przepraszam, zamyśliłem się - uśmiechnął się- Chodź się spakujemy i wracamy do domu, okey?
-Jasne - objęłam mężczyznę - O niczym innym nie marzę

Wtuliłam się w Gabriela.
-Kocham Cię - szepnął mi do ucha
Spojrzałam mu w oczy
-Ja Ciebie też
-Tak sobie pomyślałem, że może jak już wydobrzejesz to pomyślimy o ślubie? - zapytał niepewnie
-Tak Ci się spieszy, żebym była Panią Agreste? - zaśmiałam się - możemy już dzisiaj pomyśleć jeżeli chcesz. Wrócimy do domu, położymy się razem na łóżku, co Ty na to?
-Jestem za - uśmiechnął się

Zaczęliśmy pakować moje rzeczy, byłam na prawdę szczęśliwa, że mogłam wyjść do domu. Gdy skończyliśmy do sali wszedł doktor Hope.
-Jak się masz? - zapytał z uśmiechem
-Dobrze, nawet bardzo dobrze. Cieszę się że mogę już wyjść do domu.
-Tylko pamiętaj, nie forsuj się, nie przesadzaj z ćwiczeniami i za tydzień widzimy się na kontroli.
-Tak jest Panie doktorze - powiedziałam z uśmiechem
-Takie pacjentki bardzo lubię, zadowolona,  pełną energii, wszystkie zalecenia akceptuje - zaśmiał się lekarz - Tylko proszę jej pilnować Panie Agreste.
-Oczywiście, będę na nią uważać - powiedział Gabriel.
-Tu jest wypis Isabell, kontrola za tydzień
-Tak tak, pamiętam - uśmiechnęłam się
-Moglibyśmy porozmawiać na osobności? - zapytał Gabriel doktora Hope
- Oczywiście- powiedział z uśmiechem i wyszli

Pewnie chciał wypytać o rekonwalescencje...

Lewis, kogo próbujesz oszukać? Na 1000% szedł wypytać o Carlisla. Cóż nie będę wnikała.

Spakowałam resztę rzeczy, sprawdziłam szafkę czy na pewno wszystko wzięłam i czekałam na Gabriela.
Po paru minutach wrócił, minę miał trochę niezadowolona
-Wszystko okey?- zapytałam
-Tak, tak, idziemy?
-Zdecydowanie - usmiechnęłam się - o niczym innym nie marzę.

Zebraliśmy wszystko i wyszliśmy z kliniki. W tak krótkim czasie mój światopogląd się zmienił o 180 stopni,całkowicie zmieniły mi się priorytety. Teraz chce skupić się na sobie i Gabrielu, w 100% ponieważ tak na prawdę nikt nie wie ile czasu nam zostało.
Chce wykorzystać tę drugą szansę , nie zmarnuje życia, będę szczęśliwa jak nigdy w życiu i będę się spełniała. Teraz juz będzie tylko lepiej...

Prawda?

Jak rozdział? ❤

Szykuje coś ekstra dla fanów Adrianette ❤ Ale ten rozdział dopiero około środy ❤

Powiem Wam, że w następnych rozdziałach dużo się dzieje 🤫❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro