Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37. Gabriel jest zazdrosny?

Rozdział 37

Bella

Gabriel zasnął w moich ramionach, jednak ja pomimo zmęczenia nie potrafiłam zasnąć.
Nathalie i tata? To co z Jessica? Była tylko na chwile? Przykrywką? Jak długo się spotykali? Ojciec na prawdę to zrobił tylko po to żeby wzbudzić zazdrość w Gabrielu?
Na początku na pewno nie bo skoro kobieta jest w ciąży musieli się spotykać dłużej.

Wiec dlaczego nie powiedział nam prawdy? Po co przedstawiał nam tą młodą dziewczynę? 
Nie rozumiem tego.
Pełna wątpliwości zasnęłam.

Obudziłam się następnego ranka, spojrzałam na Gabriela, wyglądał bardzo blado i słabo mimo tego, że spał. Pocałowałam go delikatnie w usta i dopiero wtedy zauważyłam, że nie mam maski i oddychało mi się całkiem dobrze.

Mężczyzna otworzył oczy i słabym wzrokiem spojrzał na mnie.
-Gdzie masz maskę?- natomiast usiadł na łóżku i szukał maski
-Spokojnie - złapałam go za rękę i spojrzałam w oczy-Dobrze mi się oddycha, na prawdę.
-Ale...lekarz mówił żebyś ją jeszcze nosiła.
-Jak będzie trzeba to ją ubiorę, dobrze? - dotknęłam twarzy mężczyzny. Nawet poruszanie się sprawiało mi mniej bólu.

Powoli usiadłam na łóżku
-Pomożesz mi wstać? Chciałabym spróbować się przejść.
-Bella...miałaś się oszczędzać
-Spokojnie, tylko spróbuje. Proszę - zdobiłam uroczą minę i mężczyzna wywrócił oczami z uśmiechem
-Niech Ci będzie - podszedł do mnie i złapał mnie za ręce

Delikatnie zeszłam z łóżka, nogi trochę mi się trzęsły , wróciły lekkie duszności ale stałam. Byłam z siebie dumna.
Spojrzałam na Gabriela, uśmiechał się szeroko.
-No proszę, co ja tu widzę - usłyszałam głos Carlisla - Piękne postępy robisz Isabell - podszedł do łóżka- A dałabyś rade zrobić krok? Jak z oddechem?
-Jak wstałam, okazało się, że spałam bez maski ale nie miałam duszności, teraz mam ale lekkie.
-Dobrze, to spróbuj zrobić krok.

Skinęłam głową i z pomocą Gabriela ruszyłam w stronę lekarza. Każdy mięsień bolał mnie z wysiłku ale byłam bardzo zadowolona. Może jednak będę w pełni sprawna?
-Takich postępów się spodziewałem dopiero za jakiś miesiąc a tu proszę. Ktoś nad Tobą czuwa,co?
Spojrzałam na Gabriela z uśmiechem
-Tak, dwie wyjątkowe kobiety - powiedziałam i mężczyzna odwzajemnił uśmiech
-Cudownie - odpowiedział Carlisle -Poproszę rehabilitanta, żeby dodał Ci dzisiaj jeszcze spacer po korytarzu, co Ty na to? Za chwile powinien przyjść.
-Jasne, jak najbardziej, o ile Gabriel będzie mógł ze mną po spacerować.
-Da się załatwić. Więc usiadź na razie a ja wrócę za parę chwil.

Agreste pomógł mi usiąść i podał kubek z wodą. Powoli i z pomocą Gabriela napiłam się parę łyków.
Byłam szczęśliwa, wracała moja sprawność, oddech się unormował. Chyba już nic nie mogło tego zepsuć.

Rehabilitacja była ciężka i bolesna, jednak byłam zawzięta ponieważ chciałam jak najszybciej wrócić do pełni zdrowia.

-Gotowa na spacer?- zapytał Gabriel
-Zdecydowanie

Wyszlismy na korytarz i mężczyzna pomógł mi wstać z wózka.
-Mogę spróbować sama? - zapytałam Gabriela
-No nie wiem..- powiedział niepewnie
-No proszę Lewis - usłyszałam glos Luki
-O, pójdę do Luki, okey?- spojrzałam na ukochanego
-Jesteś pewna, że dasz radę?- zapytał
-Wiem, że mnie złapiesz jakby coś - pocalowałam go -Zaufaj mi
-Dobrze -zgodził się w końcu - O ile ten  dzieciak da rade Cię złapać - dodał na tyle cicho żebym tylko ja go usłyszała
-Gotowy?- zapytałam Luke
-Oczywiście - chłopak się uśmiechnął

Powoli ruszyłam w stronę Couffaine'a, małymi kroczkami wypełnionymi bólem, ale nie zatrzymałam się.
Już tylko krok dzielił mnie od uśmiechniętego chłopaka gdy straciłam równowagę. Na szczęście Luka mnie złapał. Dopiero teraz poczułam jaki jest umięśniony i silny. Trzymał mnie mocno i patrzył mi prosto w oczy.
-Jednak na mnie lecisz - zaśmiał się-Dobrze Ci idzie , nie myślałem, że tak szybko zaczniesz chodzić.
-Jestem uparta- powiedziałam
-Ja uznaje to za zaletę - powiedział Gabriel podając mi rękę
-Jeszcze zmienisz zdanie - powiedziałam i złapałam dłoń mężczyzny
-Nie zamierzam - objął mnie i pocałował

Zauważyłam, że Luka się skrzywił, Gabriel chyba też ponieważ ponownie mnie pocałował.
-Co Cię tu sprawdza - zapytałam Lukę -Chyba nie wspominałeś wczoraj że przyjdziesz.
-Nie, ale cały zespół Cię pozdrawia i chcą żebyś posluchała dzisiaj naszej próby, zadzwoniłbym później na Ciebie na kamerce i mogła byś nas posłuchać co Ty na to?
-Świetny pomysł! - na prawdę się ucieszyłam. To miłe z ich strony.
-To jesteśmy umówieni - powiedział z uśmiechem- Zadzwonie o 17, pa! - uśmiechnął się i wyszedł
-Wystarczyłoby jakby zadzwonił - Gabriel wywrócił oczami
-Przestań - zaśmiałam się - To miłe z ich strony.
-Oczywiście, nie mówię, że nie...
-Ale jestem zazdrosny - dokończyłam za niego z uśmiechem- Proszę Cię Gabriel, wiesz że kocham tylko Ciebie.
-Tak, oczywiście , że to wiem, ale wiem również , że on kocha się w Tobie, a gdy zauważyłem jak się szczerzył gdy Cię złapał...
-Mój kochany zazdrośnik- pocałowałam go - Wracamy do sali?

Mężczyzna podał mi rękę i pomógł mi wejść do sali.
-Myślałem, że Carlisle sobie ze mnie żartuje, ale Ty na prawdę już chodzisz - powiedział doktor Hope wchodząc do sali
-Pod taką opieką wraca się do zdrowia tysiąc razy szybciej - zaśmiałam się
-Ale takich postępów się nie spodziewałem, brawo Isabell. Narzeczony pewnie pęka z dumy.
-Tak - usmiechnęłam się - i z zazdrości - dodałam na tyle cicho, żeby tylko Gabriel usłyszał.

Mężczyzna wywrócił oczami a ja wybuchnęłam śmiechem. Niestety przez to dostałam znowu duszności.
-Na chwile załóż maskę, dobrze?- powiedział doktor Hope i założył mi maskę
-Nienawidzę jej - wywrociłam oczami
-Ale Ci pomaga, niedługo pozbędziesz się jej na zawsze
-Dobrze, dobrze, wszystko żeby się w końcu stad wydostać - spojrzałam na lekarza który udawał urażonego- Znaczy się, opieka tu jest dobra ale...
-Nie tłumacz się - zaśmiał się mężczyzna - Doskonale Cię rozumiem. Jak będzie tak dobrze jak teraz, pod koniec tygodnia Cię wypuścimy.
-A jaki mamy dzień dzisiaj?- zapytałam co wywołało śmiech obu mężczyzn.

Na prawdę straciłam rachubę.
-Środa - odpowiedział Gabriel
-Czyli w piątek bym wyszła?- zapytałam z nadzieją
-Raczej sobota albo niedziela, ale zobaczysz zleci Ci raz dwa - odpowiedział lekarz -Dzisiaj dostaniesz pierwszy posiłek.
-O super, poproszę Spaghetti Bolognese i szampana - zaśmiałam się
-Poczucie humoru Cię nie opuszcza, to dobrze - powiedział doktor Hope - Zajrze do Ciebie wieczorem.

Gabriel usiadł na moim łóżku, a ja poczułan się okropnie zmęczona.
-Skarbie, ja chyba się zdrzemne - powiedziałam słabo
-Jasne, odpocznij.
-Ale obudź mnie przed siedemnastą dobrze?
-Taaa- powiedział niechętnie Gabriel- dobrze obudzę Cię. Odpoczywaj.

Zasnęłam natychmiast gdy zamknęłam oczy.
-Kochanie - usłyszałam głos Gabriela- Dochodzi siedemnasta.
-Kto dochodzi?- zapytałam zaspana a mężczyzna się zaśmiał
-Na razie nikt nie dochodzi. - pocałował mnie w czoło- Zbliża się siedemnasta, za chwile będzie próba Kociej Muzy.
-Aha, no tak - zidwnęłam- Napiłabym się kawy.
-Jeszcze nie możesz - ukochany uśmiechnął się do mnie

Wtedy usłyszałam jakiś dźwięk.
-To z laptopa, zalatwiłem żebyś miała lepszy obraz bo na smartphone jest słaby.
-Dziękuje - powiedziałam i odebrałam połączenie.

Zobaczyłam na ekranie wszystkich członków zespołu oraz Adriena i Marinette.
-Hej - odezwał się Luka
-Cześć wszystkim - uśmiechnęłam się
-Coraz lepiej wyglądasz - powiedziała Rose
-I coraz lepiej się czuje. Cudownie Was widzieć.
-Jesteś gotowa?- zapytał Luka z uśmiechem
-Oczywiście.

Zagrali dla mnie parę piosenek. To było cudowne uczucie, widziałam ile radości im sprawia wspólna gra.
-Idę po kawę, zaraz wracam - szepnął Gabriel i wyszedł

Gdy skończyli grać Luka podszedł do kamerki
-Podobało się?- zapytał
-Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak! Widać, że wszyscy robicie to co kochacie.
-To prawda. Mam nadzieje, że na koncercie będziesz już tutaj z nami.
-Chcą mnie wypuścić w weekend więc bardzo możliwe, że będę.
-Wspaniale - uśmiech chłopaka był taki szczery, taki uroczy. Widziałam nawet iskry szczęścia w Jego oczach. Zastanawiałam się czy to przez muzykę, czy przeze mnie- Wiesz pięknie wyglądasz, taka uśmiechnięta - chłopak wyrwał mnie z zamyślenia
-Dziękuje. Będę już kończyła, dzisiejszy dzień był męczący. Do zobaczenia.- powiedziałam i się rozłączyłam

Czułam się nieswojo gdy chłopak mnie komplementował zwłaszcza takim tonem.. Zamknęłam laptopa i chciałam zaczekać aż Gabriel wróci jednak w tym czasie zasnęłam.

Dzisiaj kolejny Rozdział ❤❤

Czekam na opinie, Gabriel jest słusznie zazdrosny? Jak myślicie, czy Luka namiesza?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro