Rozdział 33. Rehabilitacja i odwiedziny
Bella
Gdy Gabriel położył się obok mnie, żaden ból nie miał znaczenia. W końcu go miałam przy sobie, mogłam znowu czuć ciepło Jego ciała, zapach Jego perfumu.
Niestety gdy się obudziłam, mężczyzny już ze mną nie było.
-Witaj - Nathalie uśmiechnęła się do mnie- Gabriel pojechał się odświeżyć, ja zostanę z Tobą aż wróci, może być?
Skinęłam głową na zgodę.
-Gotowa do pierwszych ćwiczeń?- zapytał doktor Hope
Uśmiechnęłam się, choćby nie wiem jak miało boleć, dam radę.
-Mogę jakoś pomóc? - zapytała kobieta
-Każda para rąk się przyda, oraz wsparcie. Bella, uprzedzam, że jeżeli będzie zbyt bolało, masz mi dac znać to przerwiemy.
Gdy przyszedł rehabilitant poczułam strach, na prawdę się bałam, że nie dam rady, że nie wytrzymam bólu, albo, że coś pójdzie nie tak.
-Spokojnie - szepneła Nathalie- Dasz radę, będę tu z Tobą.
Byłam jej ogromnie wdzięczna.
Nie spodziewałam się aż takiego bólu. Gdybym mogła krzyczeć, darła bym się z bólu. Łzy spływały mi przez cały czas, a te pół godziny trwały jak wieczność.
-Chcesz przerwać?- zapytała kobieta. Przez cały czas mnie wspierała
-Nie- szepnęłam
Po kolejnych dwudziestu minutach miałam dość. Każdy mój mięsień krzyczał z bólu, nie mogłam przestać się trząść.
-To jest normalne?- zapytała ostrym tonem rehabilitanta
-Niestety tak, minie z czasem.
-To chociaż dajcie jej coś od bólu, przecież ona okropnie cierpi.
-Niestety nie można. Zajrze do niej wieczorem. - powiedział mężczyzna i wyszedł.
Wtedy do sali weszli doktor Hope oraz Gabriel.
-Co to za cyrk?!- zapytała lekarza wściekła Nathalie - Ona ma tak cierpieć?
-Ale o co chodzi?- zapytał lekarz a Gabriel natychmiast do mnie podszedł.
-Nie widzi Pan? Cala się trzesie z bólu, ćwiczyła przez 50 minut...
Gabriel cały czas na mnie patrzył a mi z oczu spływały łzy.
-Skarbie..- szepnął
-Zobaczę co da się zrobić - powiedział i od razu wyszedł.
Kobieta usiadła obok
-Gabriel ona okropnie cierpiała...jesteś pewien, że to są odpowiedni ludzie? - szepnęła
-Robią co mogą, wierze że jej nie zaszkodzą. - powiedział i spojrzał na mnie - A Ty na pewno na siłę chciałaś ćwiczyć, co?
-Tak - szepnęłam przez maskę.
-Twarda z niej kobieta - powiedziała Nathalie -Ja już będę wracać do domu. Trzymaj się Bella, wpadne jeszcze - usmiechnęła się do mnie i wyszła
Mężczyzna siedział patrząc mi w oczy.
-Będzie dobrze księżniczko, zajmę się Tobą, zobaczysz. - mówił głaszcząc mnie po głowie
-Gabriel - szepnęłam
-Proszę Cię, oszczędzaj się.
Ściągnęłam maskę, ciężko mi się oddychało ale musiałam mu to powiedzieć
-Ja...ja nie chce..-każdy oddech kosztował mnie wiele bólu- być dla Ciebie...ciężarem
-Isabell - powiedział zakładając mi maskę na twarz- Nie jesteś dla mnie ciężarem i nigdy nie będziesz.
-Ale...
-Nie ma ale, kocham Cię , rozumiesz? I będę się Tobą opiekował.
Wtedy do sali wszedł doktor Hope
-Mam coś przeciwbólowego - powiedział z uśmiechem i podał mi lek
Miałam wrażenie, że czuje jak lek się rozchodzi po moim ciele, czułam jak powoli ból ustawał. Mimowolnie się uśmiechnęłam, to było cudowne uczucie.
-Widzę, że już Ci lepiej - zaśmiał się lekarz -To dobrze. Panie Agreste, widziałem, że rano spał Pan z Bella w łóżku...
-To jakiś problem?
-Nie..znaczy, chciałem zapytać czy nie chce Pan, żeby załatwić Panu wolne łóżko, byłoby dla Pana wygodniej.
-Jeżeli to nie problem, wolałbym spać z Bellą.
-W takim razie załatwię Belli większe łóżko - uśmiechnął się i wyszedł
Złapałam Gabriela za rękę
-Masz jeszcze siłę?- uśmiechnął się
Ściągnęłam maskę
-Pocałuj..mnie - szepnęłam
Mężczyzna się uśmiechnął i pocałował mnie delikatnie w usta. Nie pomyślała bym, że będę się tak cieszyła z takich drobnych rzeczy jak zwykły pocałunek. Dotknęłam mężczyznę w policzek. Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
Do sali zapukała pielęgniarka
-Przepraszam, Panna Lewis ma gościa - powiedziała z uśmiechem
-Kto to?- zapytał Gabriel. Pewnie obawiał się tego co ja, że ojciec przyszedł.
-Mnie - z uśmiechem do sali zajrzał Luka
-W takim razie ja idę po kawę - powiedział z ulgą Gabriel - Tylko niech jeszcze nie mówi za dużo, jest zbyt słaba
-Oczywiście Panie Agreste - powiedział Luka siadając na krześle obok mojego łóżka.
Gabriel uśmiechnął się do mnie i wyszedł.
-Hej, dobrze wyglądasz - skłamał chłopak a ja się zaśmiałam, co niestety wywołało kolejny ból w klatce piersiowej- Wszystko okey?- zapytał zmartwiony
Skinęłam głową.
-Nie możesz mówić, wiem, Adrien mi wspomniał ale nie martw się, będzie dobrze. Jesteś pod dobra opieką.
-Wiem - szepnęłam
-Następnym razem jak przyjdę, to przyniosę gitarę i coś dla Ciebie zagram, co Ty na to?
Zsunęłam maskę z twarzy
-Byłoby....cudownie - ciągle miałam ogromne trudności z mówieniem.
-A więc jutro coś dla Ciebie zagram.
-Dziękuję - powiedziałam i musiałam nałożyć maskę ponieważ duszności się powiększyły
-Przyjadę ale pod warunkiem, że już nie ściągniesz maski - powiedział z uśmiechem
Skinęłam głową na zgodę a chłopak złapał mnie za rękę.
-Jesteś bardzo dzielna - powiedział na co wywróciłam oczami-Bez takich mi tu - udawał że grozi mi palcem- Ja wiem co mówię.
Uśmiechnęłam się , miło było "porozmawiać" z kimś tak po prostu. Na prawdę ten czas pozwolił mi docenić każdy moment mojego życia, najdrobniejsze i najzwyklejsze błachostki były dla mnie jak spełnienie marzeń.
-Tak w ogóle to zerwaliśmy kontrakt z Twoim tatą, nie chcemy żeby taki złamas promował naszą muzykę. Ale to nic, mamy wiele propozycji więc damy rade - mówił z uśmiechem , jednak nagle posmutniał i spojrzał mi w oczy
-Wiesz, muszę Ci to powiedzieć..ja..nie potrafię zmienić moich uczuć do Ciebie. Nie zrozum mnie źle, nie będę wnikał w Twój związek z Gabrielem i ogromnie się cieszę, że tak o Ciebie dba..ale nie będę ukrywał, że jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Dopóki jesteś z nim szczęśliwa, nie ruszę palcem ale jeżeli Cię skrzywdzi..nie ręcze za siebie. - ponownie się uśmiechnął- Ale to już dość narzekania.
Wtedy do sali wszedł Gabriel
-To ja się już zbieram- powiedział i wstał z krzesła - Trzymaj się mała, jutro wpadne z gitarą. Do widzenia Panie Agreste.
-Do Widzenia Luka - odpowiedział mężczyzna i usiadł obok mnie - Tęskniłaś? - zapytał z uśmiechem
-Bardzo- szepnęłam i pogłaskałam mężczyznę po policzku - Ale zarost...- przerwałam i złapałam więcej powietrza- Ci nie pasuje. - dokończyłam z uśmiechem
-No wiesz co - mężczyzna udał oburzonego - A myślałem żeby zapuścić brodę - zaśmiał się
-Zdecydowanie...nie - wydusiłam
-Dobrze, dobrze, tylko proszę już się nie forsuj - powiedział głaszcząc mnie po głowie- musisz się oszczędzać dobrze?
Skinęłam głową
-Położysz się?- zapytałam
Mężczyzna uśmiechnął się i położył się obok mnie. Teraz mogłam zamknąć oczy i spokojnie zasnąć.
Czekam na wiadomości czy podoba się rozdział ❤
W następnych zmianie trochę pomysł bo odrobinę natchnął mnie pomysł toliwwi 🙈
Mam nadzieje, że będzie się Wam podobało 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro