Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26. Na jaw wychodzą nowe fakty


Bella

Obudziłam się następnego ranka. Ciągle nie mogłam uwierzyć w to co się stało, zaręczyny, pierwszy raz. To było zbyt cudowne żeby mogło być prawdziwe. Spojrzałam na serdeczny palec prawej ręki, pierścionek tam był, czyli to nie był sen. Spojrzałam na mężczyznę śpiącego obok mnie, tyle lat marzeń o nim, tyle czasu wyobrażałam sobie ten cudowny moment ale w żadnym z tych marzeń nie było nawet w połowie tak cudownie jak było na prawdę.

Leżałam z uśmiechem na twarzy, gdy poczułam dłoń Gabriela na moim policzku.
-O czym tak myślisz?- zapytał
-O tym, że jeżeli to jest sen to nie chce się nigdy obudzić - uśmiechnęłam się
-To nie jest sen - powiedział patrząc mi w oczy -Jesteś piękna, wiesz o tym? - powiedział a ja się zarumieniłam
-Bez przesady, wyglądam bardzo przeciętnie...
-Jesteś piękna, bardzo piękna, tak naturalnie , uroczo, słodko...
-Przestań - przerwałam mu ciągle się rumieniąc.
-Ja się dopiero rozkręcam - uśmiechnął się.

Gdy się uśmiechał wyglądał zupełnie inaczej niż nacodzien-stanowczy, poważny, oschły. Kochałam obie Jego Twarze, w sumie to jest jeszcze trzecia... Totalnie mnie zaskoczył swoim wyznaniem, że jest Władcą Ciem. Chociaż z drugiej strony potrafi walczyć o bliskich za wszelką cenę, może i o mnie będzie tak walczył? Nie chce umierać i panicznie się boje śmierci.

Wtuliłam się w mężczyznę i słuchałam bicia serca ukochanego, uspokojało mnie to.
-Nie dasz mi umrzeć, prawda?- szepnęłam nie patrząc na mężczyznę
-Isabell, chocbym miał podpisać pakt z samym diabłem żeby Cię uratować, to to zrobię- uniósł moją głowę tak bym mogła mu spojrzeć w oczy-Rozumiesz? Nie przeżyje bez Ciebie ani sekundy- Uśmiechnął się delikatnie- A że ja się nigdzie nie wybieram to Ty również.
-Jesteś niesamowity, wiesz o tym?
-Wiem - cmoknął mnie w nos- A teraz chodź, zrobię Ci śniadanie.- powiedział zakładając koszule
-Zejdę za pięć minut, dobrze?
-Jasne, ale ani minuty dłużej - pocałował mnie i wyszedł.

Szybko się przebrałam, trochę ogarnęłam. Byłam tak szczęśliwa że nawet nie mogłam tego opisać słowami.
Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Na stole stały już dwie kawy a mężczyzna przygotowywał śniadanie.
-Siadaj - powiedział z uśmiechem
-Pięknie pachnie - powiedziałam. Dopiero teraz poczułam jak bardzo głodna byłam.
Zjedliśmy wspólnie śniadanie rozmawiając i śmiejąc się. Właśnie tak sobie wyobrażałam nasze wspólne życie, tak chciałam żeby  wyglądała nasza rutyna.
-Wszystko okey? - zapytał
-Tak, tak, przepraszam zamyśliłam się.
-O czym tak myślisz?
-O tym, że jestem cholernie szczęśliwa z Tobą- powiedziałam i pocałowałam go

Mężczyzna oddał pocałunek i posadził mnie na kuchennym blacie. Całował mnie tak czule, tak namiętnie. Zaczęłam odpinać mu koszule gdy nagle zadzwonił jego telefon.
-Cholera - jęknął i spojrzał na ekran -Cholera, to Twój ojciec.
-Czego chce?
-Nie mam pojęcia, dam go na głośnik. - powiedział i odebrał telefon włączając funkcje głośnomówiącą- Czego chcesz?
-Hej przyjacielu, co tak ostro?
-Po co dzwonisz? Mało mi w życiu namieszałeś?
-Aj Gabryś Gabryś, chce tylko porozmawiać, po co od razu jesteś taki nie uprzejmy?
-No to mów bo umieram z ciekawości.

Serce biło mi jak oszalałe, bałam się co jeszcze mój ojciec był wstanie wymyślić.
-Słyszałem o zaręczynach, chciałem Wam pogratulować.
-Cóż, dziękujemy. Coś jeszcze?
-Oj weź nie bądź już taki oschły.
-Posłuchaj Lucas, zachowałeś się jak skurwiel, doniosłeś o nas prasie, pozbawiłeś Belle środków finansowych, miałeś w dupie jej zdrowie i teraz myślisz że będę dla Ciebie miły i będzie jak dawniej? Znasz mnie i wiesz, że u mnie jesteś już skończony..
-Tak tak, jasne spoko. Szczerze mi to wisi. Naciesz się nią póki możesz
-Co Ty masz na myśli? Operacja nie jest trudna, jestem pewien, że lekarzom uda się Belli pomóc.
-Może i tak, ale jej los jest już przesądzony.

Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. O czym on do cholery mówił?!
-Co Ty pierdolisz Lucas, brałeś coś?
-Pamiętasz co się stało z Elizą i dlaczego?
-Co ma z tym wspólnego mama?- zapytałam
-A to Twój ukochany Ci nie powiedział, że się zabiła bo była w nim zakochana? Ale on był zaślepiony swoją żoną więc postanowiła się zabić?

Spojrzałam na Gabriela
-To nie była moja wina, nie miałem na to wpływu, przysięgam, że nigdy do niczego miedzy nami nie doszło. - mówił patrząc mi w oczy. Wierzyłam mu
-Co z tego, że była w nim zakochana?
-A to, że przed śmiercią rzuciła klątwę na Ciebie, jeżeli  z nim będziesz to niedługo umrzesz.
-Bredzisz! Mówisz to tylko po to, żebym zerwała z Gabrielem! - krzyknęłam ocierając łzy - Nie wierze w ani jedno Twoje słowo! - powiedziałam i się rozłaczyłam

Gabriel natychmiast mnie objął.
-Bella..- szepnął
-Nie musisz mi się tłumaczyć - spojrzałam mu w oczy - Wierze Ci. Tylko czy ta klątwa może być prawdziwa?
-Nie...nie wiem..raczej nie..- widziałam że sam był zmieszany. -Ona by tego nie zrobiła..

Cóż pozostało mi tylko mieć nadzieje, że faktycznie moja matka przed śmiercią nie rzuciła na mnie klątwy.
Z drugiej strony, jeżeli dostała bym się do domu, może tam bym coś znalazła, jakiś list, zapiski mamy? Muszę spróbować bo inaczej oszaleje





Przepraszam, że rozdział dopiero dzisiaj ale kompletnie nie miałam czasu ani pomysłu a byle czego nie chciałam dodawać ponieważ zasługujecie na najlepsze ❤❤

Jak myślicie, klątwa jest prawdziwą? Jeżeli tak to czy uda się ją złamać?

Dajcie koniecznie znac co myślicie❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro