Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20. Pokaz, bankiet i obietnica.


Gabriel

Ostatni raz sprawdziłem, czy na jutrzejszy pokaz wszystko jest idealnie. Perfekcjonizm to dar ale i przekleństwo. Gdy poraz dziesiąty sprawdziłem czy wszystko gra, wyszedłem z gabinetu. Byłem wykończony, Nathalie była dzisiaj nie do wytrzymania, cały czas komentowała mój związek z Bellą.

Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kawy. Chciałem iść do Belli, jednak najpierw musiałem ukryć oznaki zmęczenia. Nie chciałem jej jeszcze dokładać.
Wypiłem kawę, szybko się ogarnąłem i poszedłem do sypialni dziewczyny.

Zapukałem delikatnie do drzwi.
-Proszę!- powiedziała dziewczyna i wszedłem
-Hej moja kochana, jak się czujesz?- zapytalem zamykając drzwi.
-Już lepiej, rozmowa z Adrienem mi trochę pomogła.
-Cieszę się - położyłem się obok niej - Jestem już cały Twój - uśmiechnąłem się
-Cały?- zapytała zmysłowym tonem

Zaśmiałem się i wywróciłem oczami
-No prawie cały - powiedziałem
-Eee - udawała obrażoną- tak się nie bawie.
-Urocza jesteś jak się złościsz - pocałowałem ją

Całowała mnie inaczej, bardziej delikatnie, zmysłowo. Na moment straciłem panowanie nad sobą, dałem się ponieść.

-Bella- szepnąłem zachrypniętym głosem
-Proszę Cię Gabriel - powiedziała zmysłowym tonem- Ja tego chcę..
-Ja też, ale nie możemy, wytrzymasz jeszcze tydzień - powiedziałem
-A jak podczas operacji umrę?- zapytała z powagą
-Skarbie nie umrzesz, nie pozwole na to
-Ale...
-Bella nie ma żadnego ale rozumiesz? Nie strace Cie - pocałowałem ją

Wtuliła się we mnie i po chwili spała. Postanowiłem zostać z nią na noc, jutro rano wstawać , pokaz był na 10 więc spokojnie zdąże.

Momentalnie zasnąłem wtulony w dziewczynę.

Rano obudziłem się o 6. Delikatnie wstalem, żeby nie obudzić dziewczyny i zszedlem na dół. Zrobiłem kawę
-Hej tato- usłyszałem glos Adriena
-Hej, juz nie śpisz?
-A jakoś nie umiem. O której jedziemy?
-8.30 musimy wyjechać.
-Okey, ide się ogarnąć. - powiedział i wyszedł

Za chwile zeszła Bella
-Juz nie śpisz?- zapytałem obejmując ją.
-Bez Ciebie to nie to samo - uśmiechnęla się uroczo, uwielbiałem ten uśmiech.
-Jedziesz z nami?
-No pewnie, nie odpuszcze sobie debiutu Marinette

Zebraliśmy się i punktualnie o 8:30 wyjechaliśmy. Na miejscu zaprowadziłem Belle na jej miejsce i ruszyłem za kulisy.

Na pokazie wszystko szło idealnie. Marinette mimo jej obaw poradziła sobie świetnie, razem z Adrienem wyglądali na prawdę uroczo. Gdy oboje doszli do końca wybiegu chłopak pocałował dziewczynę. Wszyscy zaczęli bić brawo a ja się uśmiechnąłem. Wyszedłem do nich  i ich objąłem. Uśmiechnęliśmy się do paru zdjęć i zeszliśmy ze sceny.

Po pokazie odbywa się bankiet, nie miałem kompletnie na niego ochoty, wolałem zaszyć się z Bella i z nią spędzać czas.
Tutaj niestety nie mogłem sobie pozwolić nawet na drobny gest wobec Belli, bo paparazzi od razu wszystko zobaczą.
Swoją drogą nienawidziłem tych hien.

-Panie Agreste, udzieli Pan krótkiego wywiadu?- usłyszałem. O wilku mowa..
-Nie udzielam wywiadów, ile razy mam Wam powtarzać?- westchnąłem
-Czy to prawda, że od dawna wiedział Pan o śmierci żony?- ich standardową zagrywka,Ty ich zbywasz oni zadają pytania..
-Powiedziałem coś..
-Ma Pan kogoś?- zapytał mężczyzna
-Nie Wasza sprawa a teraz żegnam.
-To znaczy , że tak?- udałem, że nie słyszałem pytania i odszedłem

Podszedłem do Nathalie
-Jade do domu- powiedziałem
-Dlaczego?
-Znasz mnie, nienawidzę tych bankietów, jux jedna hiena się do mnie przyczepiła. Ty to lubisz - uśmiechnąłem sie do kobiety
-Nie podlizuj się, okey? - powiedziała oschłym tonem ale się uśmiechnęła- Idź, idz, Bella się ucieszy, że macie czas dla siebie - szepnęła
-Czy to znaczy, że miedzy nami jest okey?- spojrzałem na nią z uśmiechem
-Nie pochlebiaj sobie - wywróciła oczami z uśmiechem

Wróciliśmy z Bellą do domu.

Gdy tylko weszliśmy dziewczyna od razu wtulila się do mnie
-Tak bardzo bym chciała móc pocałować Cię bez skrępowania, gdziekolwiek byśmy nie byli. - powiedziała patrząc mi w oczy
-Też bym tego chciał ale...
-Wiem, dopóki jestem nieletnia, musi zostać tak jak jest - uśmiechnęła się delikatnie - Nie chce żebyś miał przeze mnie problemy. Momentami mam wrażenie, że ja sama jestem jednym wielkim problemem...
-Skarbie, nie mów tak..
-Nie mogę się doczekać urodzin, wtedy będę pełnoletnia..
-Obiecuje, że wtedy nie będziemy musieli się ukrywać - pocałowałem ją
-Ale..co z Twoją karierą? Wiesz, że mogłbyś mieć przez to problemy?
-Wiesz że mam to gdzieś? Pieniądze to nie wszystko, a po drugie uwierz, mam taki majątek, że ani ja, ani Adrien ani jego dzieci nie musiałyby pracować - uśmiechnąłem się

Dziewczyna spojrzala mi w oczy a po jej policzkach spływały łzy
-Gabriel..jeżeli umrę.. - zaczeła
-Nie będę tego słuchać, nie umrzesz rozumiesz? Ja takiej opcji nie biorę pod uwagę. - mówiłem nie przestając patrzeć jej w oczy- Kocham Cię, rozumiesz? I nie strace Cię teraz,nie ma mowy - uśmiechnąłem się a dziewczyna odwzajemnila uśmiech
-Obiecasz że nie umrę?

Jakbym mógł coś takiego obiecać? Jak?
Ale nie powiem jej, że nie...
-Oczywiście - powiedziałem i ją pocałowałem
-Wiesz, chyba się położe, strasznie słabo się czuje.
-Dobrze, ja zaraz do Ciebie przyjdę - powiedziałem i dziewczyna poszła do siebie

Usiadłem na kanapie i wykonałem parę telefonów. Musiałem się upewnić, że najlepsi specjaliści się zajmą Bellą.

Później Nathalie wróciła z Adrienem i Marinette , młodzi poszli do pokoju Adriena a kobieta usiadła obok mnie.
-Wiesz co będzie gdy inni się dowiedzą?- spojrzala na mnie - To bedzie koniec Twojej kariery...ludzie Cię zniszczą.
-Jeżeli boisz się o zarobki, możesz się zwolnić teraz, napisze Ci świetne referencję.
-Gabriel to nie o to chodzi...
-Posłuchaj, pierwszy raz od trzech lat jestem w końcu szczęśliwy , rozumiesz?
-A Adrien..?
-A Adrien akceptuje ten związek, chyba jako jeden z nielicznych i muszę Cię zmartwic bo tylko Jego opinia mnie interesuje.
-Rozumiem - kobieta wstała - Tylko żebyś tego później nie żałował. - powiedziała i wyszła

Poszedłem do swojego  gabinetu i usiadłem przy komputerze.

Nie wiem ile tak siedziałem ale z rozmyślań wyrwał mnie dopiero glos Adriena
-Hej tato, możemy porozmawiać?- zapytał
-Jasne synu, słucham Cię.
-Martwisz się o Belle, prawda?
-Tak, trochę tak, ale nie martw się, zrobię wszystko żeby ją wyleczyć
-Wiem tato - chłopak mnie objął- Muszę Ci coś powiedzieć ..- zaczął nieśmiało
-Slucham
-Bo...ja i Marinette...my...

Oczywiście, od razu się domyśliłem o co mu co mu chodzi, jednak dalem mu dokończyć.
-My się kochaliśmy- powiedział w końcu

Kochali się, każdy inny nastolatek powiedziałby ze przeleciał dziewczynę, albo się z nią bzykał. A on mówi że się kochali.

-Jeżeli czułeś, że to ta jedyna..- powiedziałem z uśmiechem- To nie pozostaje mi nic innego jak się cieszyć. Mam nadzieje, że się chociaż zabezpieczyliście?
-Tak oczywiście. Marinette ona jest...wyjątkowa
-Wiem co czujesz synu - uśmiechnąłem się do syna

Rozmawialiśmy jeszcze długo. Cieszyłem się, że udało się nam z Emily wychować go na tak wspaniałego człowieka.



Dzisiaj trochę dłuższy rozdział 🙈

Jutro coś specjalnego dla fanów Adrianette

Mam nadzieje że się spodoba ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro