Rozdział 2. Czas zacząć żyć normanie?
Gabriel
Ta dziewczyna miała coś w sobie, te spojrzenie gdy dowiedziała się, że będzie tu mieszkała. Albo może mi się wydawało?
Może już wariuje?
-Jak Ty to robisz? Ty coś powiesz i Adrien się słucha, gadza się, nawet nie protestuje.- zapytał Lucas gdy Bella i Adrien pojechali z Nathalie.
-Szczerze sam nie wiem. Zawsze byłem surowy względem Adriena.
-Ja zacząłem być surowy chyba zbyt późno - westchnal Lucas- Problemów z Bella nigdy nie miałem, ale Adam... Bella o wszystkim nie wie, ale on ma problem z alkoholem, narkotykami. Zupełnie nie wiem jak mu pomóc.
-Niestety na tym się nie znam, jednak mogę polecić kogoś kto może pomóc.
-Dzięki Gabriel, nikt mnie nie zrozumie tak jak Ty - mężczyzna się uśmiechnął
Nalałem nam jeszcze po drinku.
-Adrien nie ma żadnej dziewczyny, że chcesz żeby był z Bella?- zapytał Lucas
-Kręci się wokół niego dużo dziewczyn, jednak on żadną nie jest zainteresowany.
-A Ty? - przyjaciel spojrzał na mnie
-Co ja?
-Nie myślałeś żeby...no wiesz ułożyć sobie życie na nowo?
-Wiesz...w głębi duszy mam nadzieje, że Emily...- przerwałem
-Serio liczysz, że ona wroci Gabriel? Może to czas ułożyć sobie życie na nowo?
-Nie wiem Lucas, nie wiem czy dałbym rade..
-Ale nie przytłacza Cię ta samotność? Tak, masz syna jednak z synem o wszystkim nie porozmawiasz, w nocy się do niego nie przytulisz. Nie brakuje Ci tego?
Brakuje, cholernie brakuje. A dzisiaj przez ułamek sekundy pomyślałem że mógłbym przytulić się do Belli.
Cholera co się ze mną dzieje.
-Gabriel? Jesteś tu jeszcze?- zapytał Lucas
-Tak, przepraszam, zamyśliłem się.
-Może jednak jest jakąś przyszła Pani Agreste?
-Nie skąd - zaśmiałem się sztucznie.
-Pamiętaj, mi możesz powiedzieć wszystko - powiedział
Jasne, juz się pale do tego.
-Pamiętam - uśmiechnąłem się u Wziąłem łyk drinka - A co z Tobą? Spedzasz wieczory samotnie?
-Wieczory nie, ale noce tak. Mam kogoś od jakiegoś czasu ale wiesz...nie wiem jak dzieciaki zareagują. Wiec nie przyprowadzam jej do domu.
-Ja uważam, że oni to zaakceptują. To już prawie dorośli , inteligentni ludzie, myślę że zrozumieją.
-Nie wiem...- weschnął Lucas - Bella jest..wrażliwa jak jej matka..tak cholernie mi ją przypomina. Mimo że jestem na nią wściekły że zrobiła co zrobiła to...
-Tesknisz za nią - dokończyłem za niego
-Dokładnie - weschnął mężczyzna- I żadna inna kobieta jej nigdy nie zastąpi.
Przez chwile piliśmy w milczeniu. Rozumiałem go, sam sobie nie wyobrażam zastąpić Emily, tylko różnica miedzy nami jest taka, że moja żona teoretycznie żyła..była na granicy życia i śmierci ale jednak żyła.
Punkt 22 przyjechała Nathalie z Bella i Adrienem.
-Cóż za punktualność - powiedział Lucas
-Nie toleruje nawet minuty spóźnienia, Adrien to wie.
Wtedy do salonu wszedł Adrien a za nim Bella. Dziewczyna promieniała, uśmiechała się od ucha do ucha. Gdy spojrzala na mnie zarumieniła się uroczo i uśmiechneła jeszcze szerzej, w jej oczach było widać szczęście.
-Jak było? - zapytałem
-Super, Adrien ma świetnych przyjaciół, poznałam dzisiaj dużo osób. - powiedziała dziewczyna
-Wszyscy polubili Belle -mój syn również się uśmiechnął
-Cieszę się, Bello, Adrien pokaże Ci Twój pokój, pewnie jesteś zmęczona i chcesz odpocząć.
-Tak, dziękuje bardzo Panie Agreste. - powiedziała z uśmiechem który mógłby roztopić lód -Do zobaczenia jutro.
-Twoje rzeczy przywiozła gosposia - powiedział Lucas
-Dziękuje tato, dobranoc - powiedziała dziewczyna i ruszyła do góry
-Dobranoc tato, dobranoc Panie Lewis - powiedział Adrien i poszedł za Bellą.
-Cóż będę się zbierał - powiedział Lucas - Jeszcze raz dziękuje Ci za pomoc.
-Nie ma za co, zrobiłbyś dla mnie to samo- powiedziałem.
Mężczyzna wyszedł a ja poszedłem do gabinetu. Miałem na jutro jeszcze parę papierów do podpisania.
Po 1 ruszyłem do łóżka. Przechodząc obok sypialni Isabell zobaczyłem uchylone drzwi i zapalone światło. Delikatnie zapukałem
-Proszę - powiedziała dziewczyna i wszedłem do jej sypialni.
Bella siedziała na łóżku w koszuli nocnej. Starałem się nie patrzeć na jej wdzięki.
-Dlaczego nie śpisz? - zapytałem - Coś nie tak?
-Nie, po prostu nie mogę zasnąć. - powiedziała i lekko się uśmiechneła, jednak to nie był jej prawdziwy uśmiech
-Chcesz o czymś porozmawiać?- zapytałem
-Nie, dziękuje Gab...znaczy Panie Agreste. Cieszę się, ze mogę tutaj zamieszkać, będę miała chociaż trochę kontaktu z rówieśnikami.
-Tak, teraz wiem jakie to dla Was ważne, ale wczesniej byłem jak Twój ojciec. Nie martw się, Twój tata zmieni zdanie.
Dziewczyna spojrzała mi w oczy a ja znowu poczułem ciepło na sercu.
-Dziękuje - szepneła a ja poczułem, że muszę wyjść inaczej zrobię coś czego będę żałował
-Nie ma za co - powiedziałem wstając - Dobrej nocy
-Dobranoc - odpowiedziała dziewczyna - Do rana - uśmiechneła się a ja poczułem ze miękne.
Wyszedlem z jej sypialni i poszedłem do swojej. Wziąłem szybki prysznic na otrzeźwienie i położyłem się do łóżka.
Jednak zanim zasnąłem miałem jej piękny uśmiech przed oczami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro