Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18. "Czy ja zwariowałem?"

Rozdział 18

Gabriel

Byłem wściekły na Lucasa, zachował się jak kutas. Jednak nie dalem tego po sobie poznac.
-Zadowolony jesteś z siebie?- zapytałem gdy Bella pobiegła do siebie
-Chris, zaczekaj w samochodzie- powiedzial do Chłopaka - Chce jej tylko pomóc. - zaczął gdy Chris wyszedł
-Pomóc? W czym chcesz jej pomóc? Jest szczęśliwa ze mną, a Ty tego nie potrafisz zrozumieć.
-Tak, teraz jest szczęśliwa, ale co będzie za 10-15 lat, co? Za 20 lat? Ty będziesz już zbliżał się do 60siątki a ona będzie przed 30stką. Myślisz ze wtedy biedzie szczęśliwa? Będąc z jakimś dziadkiem?

-Co Ty możesz Widzieć? Znasz całą przyszłość?! Może ja umrę za 2-3 lata? Może ona nie do żyje 30stki? Skąd możesz wiedzieć?!- byłem wściekły na niego. Byłem bliski powiedzenia mu o Belli, o jej wadzie, ale obiecalem jej.-Wyjdź stąd
-Ona jest niepełnoletnia, pamiętasz o tym?
-Wyobraź sobie że pamiętam, tylko ja nie zachowuje się jak napalony dzieciak który musi przelecieć wszystko co się rusza. Bella za tydzień ma urodziny, będzie pełnoletnia i nic z tym nie zrobisz.

Mężczyzna spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem i wyszedł.

Od razu poszedłem do Belli.
-Nie płacz..proszę - szepnąłem jej do ucha
-Przepraszam Cię za niego, jest beznadziejny..
-Cóż..myśli że Cię zranie, chce Cię chronić
-Ty mnie zranisz? To ten palant mnie ranił, wmawiał mi że jestem beznadziejna i nikt mnie nie zechce, że on się zlitowal ale się mną brzydzi - płakała dziewczyna
-Spokojnie, nie pozwole Cię nigdy więcej skrzywdzić - powiedziałem glaskając ją po głowie-Nie oddam Cię nikomu- cmoknąłem ją w czoło- połoz się, spróbuj zasnąć, okey?

Spojrzała na mnie
-Ale zostaniesz aż zasne?- zapytała
-Zostanę - powiedziałem i ją pocałowałem

Dziewczyna się wtuliła i zasnęła. Chwile leżałem z nią dopóki twardo nie zasnęła później poszedłem do siebie.

Wziąłem prysznic i miałem zamiar się położyć gdy zobaczyłem, że w drzwiach ktoś stoi. Ale to nie możliwe, przecież ona nie żyje...
-Witaj Gabrielu
-Emily? Przecież Ty. ..
-Tak, nie żyje, chce Ci tylko coś powiedzieć.

Stałem oniemiały, to był sen? Czy to działo się na prawdę?
-Cieszę się, że jesteście z Bella razem, nie było łatwo Was ze sobą połączyć - uśmiechnela się
-Czyli dobrze myślałem, to Twoja zasługa.
-Przyznam nie skromnie, że tak. Było na prawdę ciężko, oboje walczyliście z tym uczuciem, ale na szczęście się Wam udalo.

Podszedłem do niej, wyglądała jakby żyła, jakby na prawdę tu była. Ciągle nie mogłem uwierzyć
-Posłuchaj mnie kochany, będziecie mieli sporo trudności, zresztą już pewnie się domyślasz. Wiem, że Ty się łatwo nie poddajesz, jednak chcę żebyś mi obiecał, że mimo wszystko będziesz z tą dziewczyna.
-Ja...oczywiście, obiecuje. To co ludzie będą mówić, na prawdę mi wisi ale proszę powiedz mi, czy uda się ja wyleczyć?
-Na prawdę się o nią martwisz - uśmiechnęla się - Tego niestety nie wiem, nie mogę Ci powiedzieć. Dbaj o nią i Adriena.
-Wiesz, że będę - powiedziałem
-Wiem -uśmiechnęła się i chciała dotknąć mojego policzka. Poczułem chłód na twarzy i zamknałem oczy. Gdy je otworzyłem kobiety już nie było.

Położyłem się ale po tym co się stało długo nie mogłem zasnąć.

Wstałem ledwo żywy o 5. Jako że i tak już nie opłacało mi się zasypiac wstałem.

Ogarnąłem się i zszedłem na dół. Zrobiłem kawę i zająłem się papierami. Chciałem nadrobić wszystko, żeby móc jechać z Bella na badanie.

O 7.30 Bella przyszła do mojego gabinetu.
Była blada, bardzo blada.
-Hej - powiedziała słabo. Usiadła obok mnie a ja złapałem ja za rękę- Pojedziesz ze mną?
-Kochanie, nawet nie musiałaś pytać, to dla mnie oczywiste - uśmiechnąłem się i przytuliłem ją

Wtedy do gabinetu weszła Nathalie. Spojrzala na mnie i Belle i wyszła trzaskając drzwiami.
-Przepraszam Cię, zaczekaj w samochodzie, okey? Za pięć minut jedziemy
-Dobrze - powiedziała i wyszła.

Ja ruszyłem za Nathalie.
-Co Ty sobie wyobrażasz?!- krzyknęła od rszu- Dopiero pochowałeś Emily! I juz się bierzesz za następną? A może specjalnie ją chcialeś uśmiercić co? No kurwa odpowiedz!

Takiej jej jeszcze nigdy nie widziałem
-Posłuchaj, ja tego nie planowałem, rozumiem, że jesteś zła bo bardzo się zżyłaś z Emily ale ..-jak jej to wytłumaczyć żeby mnie nie uznała za debila- Ale Emily..była wczoraj u mnie..
-Co Ty pierdolisz?! Ona NIEZYJE! -krzyknęła
-Zdaje sobie z tego sprawę, możesz mnie uznać za wariata ale ja z nią wczoraj rozmawiałem...powiedziała mi, że to jej zasługa że Bella się we mnie zakochała a ja w niej ...Ona tego chciała.
-Większej głupoty nie słyszałam Agreste! - powiedziała i wyszła

Byłem juz zmęczony psychicznie , ciągłe pretensje...to nie moja wina, chce chociaż odrobiny szczęścia....

Nie zasługuje na nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro