Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17. Roznowa z Luką i glupi pomysł Lucasa

Rozdział 17

Bella

Wróciliśmy do domu, marzyłam o tym żeby się zamknąć w pokoju i rozplakać. Gabriel starał się mnie pocieszać, mówił, że znajdzie najlepszych lekarzy, ale to mój tata zawalił. Powinien kontrolować mój stan zdrowia, wiedział co mi dolegało!

Kurwaa

Dojechaliśmy do domu i chciałam wysiąść ale Agreste złapał mnie za rękę
-Teraz muszę wrócić do pracy, ale obiecuje, że wieczorem będę cały Twój - powiedział z uśmiechem
-Dobrze, dziękuje - na prawde byłam mu wdzięczna, on na prawdę się o mnie troszczył .

Wysiedliśmy z auta i mężczyzna wszedł do domu. Nagle zadzwoniła moja komórka.
-Hej - usłyszałam glos Luki - Masz ochotę się spotkać? Zapraszam wszystkich żeby uczcić sukces Kociej muzy.

Może to i jakiś pomysł , odstresuje się trochę.
-Adrien też idzie?- zapytałam
-Tak, podobno miał wychodzić wiec jak?
-Okey, będę - powiedziałam i się rozłączyłam

Weszlam do domu i wpadłam na Adriena
-Hej, poczekasz na mnie? Zabiore się z Tobą.
-Jasne, ide powiem tatowi że wychodzimy.

Szybko ruszylam na górę, przebralam się i zeszłam.
Adrien rozmawiał z Gabrielem
-Jesteś pewna że chcesz iść?- zapytał zmartwiony mężczyzna
-Tak, dobrze mi to zrobi - powiedziałam
-Dobrze, tylko nie wracajcie za późno - powiedział i pocałował mnie

Adrien z uśmiechem wywrócił oczami i poszliśmy.
-Co Ci jest?- zapytał - Wiem że byliście u lekarza
-A nic takiego, przemęczenie tylko
-Bella..może wyglądem ale głupi nie jestem. Widzę, że tata się martwi wiec to nie tylko przemęczenia.
-Mam coś nie tak z sercem, nie pytaj co bo nie rozumiem tego medycznego belkotu. A teraz idziemy?
-Zaraz, czekaj, ale co masz z sercem?

Nie odpowiedziałam, a chłopak nie naciskał.
-Ale będę Cię miał na oku - powiedział

Na barce Adrien poszedł przywitać się z Marinette a ja poczułam jak ktoś mnie ciągnie za rękę.

Tak, to był Luka

-Hej, jak się czujesz?- zapytał gdy byliśmy zdala od ludzi. To chyba był jego pokój.
-Dobrze
-To oficjalna wersja, a tak serio?
-Na prawdę czuje się dobrze.
-Dlaczego zemdlałaś?- patrzył mi w oczy
-Miałam...brakowało mi jakiś witamin czy coś, będę brała tabletki i będzie super- tak, okłamałam go, ale po co ma znać szczegóły?

-Na pewno? Byłaś u lekarza?
-Tak, Gabriel załatwił mi wizytę w prywatnej klinice, wszystko jest pod kontrola, nie musisz się martwić.
-Dobrze - uśmiechnął się szeroko - To chciałem usłyszeć.

Rozejrzałam się po pokoju.
-To Twój pokój?- zapytałam
-Tak, ciasny ale własny - zaśmial się
-Na swoj sposób uroczy - uśmiechnęłam się- zawsze chciałeś grac?
-Cóż wychowałem się w muzycznej rodzinie, mam to we krwi. - złapał mnie za rękę - pięknie wygladasz
-Posłuchaj Luka - powiedziałam - Powiem to ostatni raz. Nie interesujesz mnie jako facet, jestem w kimś zakochana, rozumiesz?
-Ale..
-Nie, i im prędzej to zrozumiesz tym lepiej dla Ciebie. - powiedziałam- Chyba jednak wrócę do domu, to był zły pomysł żebym tu przyszła.

Wyszłam z pokoju chłopaka.
-Proszę, obiecuje że nie będę ale zostan- powiedział doganiajac mnie
-Co się dzieje?- Adrien do nas podszedł i zmierzył Luke wzrokiem
-Nic, spokojnie Adrien. Tylko rozmawiamy - uspokoiłam chłopaka-Ale będę wracała do domu, nie czuje się najlepiej - Nawet nie skłamałam, na prawdę źle się czułam.
-Odprowadze Cię- powiedział Luka
-Nie, dzięki, dam sobie radę sama...
-Ja i Adrien Cię odprowadzimy - odezwala się Marinette
-Świetny pomysł - zgodził się Adrien
-Niech Wam będzie - wywrociłam oczami- Na razie Luka - pozegnałam się i wyszliśmy

-Na prawdę się źle czułaś?- zapytał Adrien
-Tak, chyba miałeś rację ,że to nie był dobry pomysł żeby tu przychodzić.
-Czego chciał Luka?- spytała dziewczyna
-Ach - weschnęłam- Liczył że będziemy razem, ale sprowadziłam go na ziemie.
-To dobrze, Adrien mi mówił o Tobie i Gabrielu, bardzo się cieszę
-Ja też- uśmiechnęłam się - Nawet nie wiecie jak bardzo.

Po chwili byliśmy juz pod domem.
-Dobra, zmykajcie już, tam już dojde sama
-Jesteś pewna?- zapytał zaniepokojony Adrien - Martwie się
-Jest okey, zmykajcie - powiedziałam i weszłam do domu.

Na korytarzu wpadlam na Gabriela
-Co się stało?- zapytał zmarwiony
-Nic, po prostu słabo się czułam i wróciłam

Nagle otworzyły się drzwi, wchodził Mój tata i...

O nie..
Tylko nie on...
Tylko nie..

-Chris, tato co on tu robi?- zapytałam ze złością
-Całkiem przypadkiem wpadliśmy na siebie, dasz wiarę? I Chris wspomniał, że za Tobą tęskni...

Nie mogłam w to uwierzyć, że sprowadził mojego toksycznego byłego.
Dla niego zawsze byłam nie idealną, zawsze mnie poniżał, wmawiał że nikt mnie nie pokocha bo jestem beznadziejna.
-Tato, zabierz go i wynoście się stąd!
-Ale..
-Wynoś się stad!- krzyknęłam i pobieglam do siebie

Byłam wściekła, nie mogłam uwierzyć ze tata zrobił cos tak bardzo okropnego.
Jebany hipokryta !

On może mieć młodszą dziewczynę? A ja nie mogę być z Gabrielem?

Rozpłakałam się. Na prawdę miałam nadzieje, że będzie się wszystko układać.

Wtedy do pokoju wszedł Gabriel, usiadł obok mnie na łóżku i mnie objął.
-Nie płacz..proszę - szepnal mi do ucha
-Przepraszam Cię za niego, jest beznadziejny..
-Cóż..myśli że Cię zranie, chce Cię chronić
-Ty mnie zranisz? To ten palant mnie ranił, wmawiał mi że jestem beznadziejna i nikt mnie nie zechce, że on się zlitowal ale się mną brzydzi - płakałam
-Spokojnie, nie pozwole Cię nigdy więcej skrzywdzić - mówił głaskając mnie po głowie. To mnie uspokajało-Nie oddam Cię nikomu- cmoknął mnie w czoło- połoz się, spróbuj zasnąć, okey?

Spojrzałam na niego
-Ale zostaniesz aż zasne?- zapytałam
-Zostanę - powiedział i mnie pocałował

Wtuliłam się w mężczyznę, czułam jak się uspokajam, tylko on tak na mnie działał, że czułam się bezpieczna, spokojna, po prostu szczęśliwa.

Wsluchując się w Jego bicie serca, powoli odchodziłam w objęcia Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro