Rozdział 15. Rozmowa z Emily?
Bella
Gdy się obudziłam Gabriela już nie było, nie wiem ile spałam. Czułam się dużo lepiej. Spojrzałam na zegarek, była 18 godzina. Cholera co ja będę robiła w nocy? Nie chciałam schodzić na dół bo wiedziałam, że są tam rodzice Marinette, nie chciałam przeszkadzać. Poszłam wziąć kąpiel.
Po godzinie wyszłam z wanny, przebrałam się w leginsy i luźną koszulkę i wyszlam z łazienki.
Na środku pokoju stała Emily.
Chciałam krzyknąć ale nie umiałam, nogi się podemna ugiely.
-Proszę tylko nie krzycz- szepnęła
-Ja...ja...czy ja oszalałam? Boże przecież Ty nie żyjesz...nie to się nie dzieje na prawdę
-Spokojnie, prosze, chce tylko porozmawiać.
-Ty żyjesz?
-Nie, nie żyje
-To znaczy ze albo oszalałam albo rozmawiam z duchem - serce waliło mi jak szalone
-Cóż, raczej ta druga opcja - uśmiechnela się - A teraz posłuchaj bo chce Ci coś ważnego powiedzieć. Wiem, że kochasz Gabriela, oraz że będziesz dla niego idealna. Jednak nie będziecie mieli na początku łatwo, dużo Was czeka, tylko proszę Cie nie poddawaj się. On również Cię bardzo kocha, nie zapomnij o tym. Dbaj o niego i Adriena.
-Ja nie wiem co powiedzieć...dalej nie wierze w to co się dzieje...
-Obiecaj, że z nimi będziesz mimo wszystko co się wydarzy.
-Obiecuje - gdy to powiedziałam kobieta zniknęła.
Ciągle jeszcze nie wierzyłam w to co się tu wydarzyło.
Gdy drzwi się otworzyły krzyknęłam mimowolnie.
-Co się stało? - zapytał Gabriel -Chciałem tylko zobaczyć czy wszystko dobrze.
-Tak...chyba jest dobrze
-Co się stało? Wygladasz jakbys zobaczyła ducha.
Idealny dobór słów.
-Nic się nie stało - starałam się uśmiechnąć -Rodzice Mariette juz poszli?
-Tak, na pewno się dobrze czujesz?
-Tak- objęłam go, dopiero teraz zauważyłam, że ręce mi się trzesa.
Czy ja na prawdę właśnie rozmawiałam z duchem zmarłej żony Gabriela?
-Rodzice Marinette juz poszli, Adrien i Marinette poszli do kina, więc mamy chwilę dla siebie - powiedział Gabriel
-Cudownie - powiedziałam szczerze bo właśnie tego teraz potrzebowałam.
-Na co masz ochotę?- zapytał
-Na Ciebie - odpowiedziałam z uśmiechem chociaż znałam jego odpowiedź.
Wiedziałam, że nie chciał zbliżenia ponieważ jestem nieletnia, gdyby ktoś się dowiedział miałby kłopoty.
Mężczyzna wywrócił oczami z uśmiechem
-Na razie musi Ci wystarczyć moje
towarzystwo - powiedział i pocałował mnie -Zrobię kolacje, co byś zjadła?
-Zdaje się na Ciebie, wszystko co przygotujesz zjem.
-Dobrze, więc zapraszam Cię na dół - uśmiechnął się
-Zaraz zejde.
-Czekam na dole - powiedział i wyszedł.
Szybko się ogarnęłam i zeszlam do kuchni.
Gabriel przygotowywał makaron z sosem bolognese.
-Skąd wiedziałeś że uwielbiam kuchnie włoską? - podeszlam i objełam mężczyznę
-Miałem nadzieje, że lubisz bo ja uwielbiam -pocałował mnie
Nie odrywając się ode mnie posadził mnie na blacie. Całował mnie tak namiętnie, tak cudownie. Nic innego się dla mnie nie liczyło w tym momencie.
-Kurwa mac nie wierze- usłyszałam glos taty.
Gabriel natychmiast się ode mnie odsunął a ja zeskoczyłam z blatu
-Tato...- zaczełam
-Nie! Ty się nie odzywaj!- powiedział do mnie i spojrzał na Gabriela- Ty cholerny skurwisynie! Ja Ci zaufałem! Jaki ja byłem kurwa głupi, mogłem się domyślić dlaczego tak chętnie się zgodziłeś!
-Proszę Cię Lucas, to nie tak jak myślisz, daj mi wytłumaczyć.- powiedział Gabriel
-Nie tak jak myślę? Kurwa człowieku ledwo żonę pochowałeś i juz się zabawiasz z moją córka? Co to do chuja? Zabawka pocieszenia?!
-Nie Lucas to wcale nie tak, daj mi to wyjaśnić...
-Co mi wyjaśnisz? Że pieprzysz moją córkę?!
-Nie, ja z Bellą nie spalem to po pierwsze, a po drugie ja ją kocham.
-Chcesz mi wmówić że zakochałeś się w 17nastoletniej smarkuli?
-Dla mnie to piękna i wspaniała kobieta, powinieneś mnie zrozumieć Lucas..
Ojciec patrzył to na mnie to na Gabriela, widziałam, że był wściekły.
-Tato, możemy porozmawiać?
-Okey, ale nie przy nim
-Tato...
-Nie, okey - powiedział Gabriel- Ja Was zostawie
Gdy Agreste wyszedł ojciec do mnie podszedł.
-Skrzywdził Cię? - zapytał wprost
-Boże tato nie! Ja go kocham a on kocha mnie, rozumiesz? Spójrz na Ciebie i Jessicę, kochacie się prawda? Mimo różnicy wieku...ja chciałam Ci powiedzieć...ale bałam się reakcji.- spojrzałam mu w oczy - Tato ja go na prawdę kocham, rozumiesz? Od trzech lat marzyłam, żeby zwrócił na mnie uwagę i w końcu się udało, w końcu mnie zauważył i jestem najszczęśliwszą dziewczyna na świecie.
Ojciec milczał przez cały ten czas.
-Izz, on Cię zrani, ja go znam dluzej niż Ty, znam go lepiej i to nie jest mężczyzna dla Ciebie.
-Tato ja w to nie wierze, czuje, że on mnie kocha.
-Ach- weschnął- Co ja mam z Tobą zrobić?
-Zaufaj mi tato, wiem co robię.
-Cholera niech Ci będzie...jesteś bardziej rozsądną niż Adam wiec licze, że wiesz co robisz...
-Tylko tato, zachowaj to na razie dla siebie..
-Nie jestem głupi, nie musisz się martwić. A teraz powiedz jak się czujesz?
-Dobrze, na prawdę. - uśmiechnęłam się i przytuliłam do taty. Wtedy zadzwonił jego telefon.
Cóż, jak zawsze, praca nade wszystko.
-Muszę wracać, uważaj na siebie - powiedział i wyszedł.
-Jasne, pa tato, ja też Cię kocham - westchnęłam
-Mówiłaś coś?- zapytał Gabriel
-Nie, nie ważne. Tata dał nam zielone światło - objęłam mężczyznę -Udało mi się go przekonać.
-Masz dar przekonywania - pocałował mnie
-Tylko proszę Cię,powiedz o nas Adrienowi, kolejnej awantury nie chce - uśmiechnęłam się
-Porozmawiam z nim dzisiaj, obiecuje.
Wtuliłam się w ramiona mężczyzny.
Nikt nam nie stanie na przeszkodzie, będziemy razem szczęśliwi.
Teraz juz wszystko będzie dobrze...
Prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro