Rozdział 12. Perfect
Gabriel
Gdy Bella z Lucasem pojechali poszedłem do gabinetu.
Jeszcze chwila i Lucas by nas zastał w objęciach..nie wiem jakby zareagował, wściekł by się to jest pewne. W końcu dla niego to jeszcze dziecko, prawda?
Oszalałem na punkcie tej małolaty ..
Zająłem się pracą, to było najlepsze wyjście. Przygotowałem stroje na najbliższy pokaz, załatwiłem wszystkie sprawy .
Nagle spojrzałem przez okno i zobaczyłem Belle zegnajaca się z Luką.
Wyszedłem z gabinetu i czekalem na dziewczynę w holu
-Po co się z nim spotykasz po tym wszystkim? Chcesz żeby Cię skrzywdził - naskoczylem na nią od razu gdy weszła
-Spokojnie Gabriel, wszystko Ci wyjaśnie- powiedziala podchodząc do mnie
-Okazało się, że ten szampan musiał być zatruty ponieważ Luka również nic nie pamiętal. Przepraszał mnie , mówił ze nie chciał mnie skrzywdzić.
-A Ty mu uwierzylas?- byłem na prawdę zły, czemu była taka łatwowierna?
-Tak, uwierzylam mu, spokojnie - powiedziała uśmiechajac się do mnie.
Dziewczyna przyparła mnie do ściany i spojrzała mi w oczy.
-Wiesz - włożyła rękę w moje włosy a mnie przeszedł dreszcz - Przedtem nam przeszkodzono a ja bym chciała to dokończyć- szepnęła mi do ucha
Swoimi ustami muskała mój policzek zbliżając się do ust. Gdy nasze usta się złączyły przyciągnąłem cale jej ciało do mojego. Całowała mnie tak namiętnie, tak cudownie. Ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność, chciałem poznawać każdy centymetr jej ciała, chciałem ją smakować.
Gdy już brakowało nam tchu oderwaliśmy się od siebie.
-Ja...- szepnęła
-Wiem - powiedziałem z uśmiechem - Czekałem na ten moment.
-Ty - zaśmiała sie,- ja od trzech lat na to czekam - powiedziała gładząc mnie po policzku
-Zartujesz?- na prawdę nie miałem pojęcia
-Jestem śmiertelnie poważna - uśmiechneła się do mnie
Spojrzałem na dziewczynę
-Czyli zakochałaś się we mnie jakoś po zniknięciu Emily?- zapytałem
-Tak, dokładnie. A dlaczego pytasz?
-Nie wiem, ale mam dziwne przeczucie, że to jej zasługa. Nie wiem czemu - powiedziałem i ponownie ją pocałowałem -Muszę wracać do pracy- Nie paliłem się do tego ale niestety, pokaz się zbliża wielkimi krokami
-Rozumiem, nie będę Cię odrywała od pracy - uśmiechnęła się -Ale na razie zostawmy to dla siebie, co?- zapytała patrząc mi w oczy
-Oczywiście - sam miałem ją o to poprosić. Na razie chciałem ją mieć tylko dla siebie, bez oburzonych spojrzeń innych ludzi.
Dziewczyna pocałowała mnie jeszcze raz i poszła do siebie, a ja niechętnie wróciłem do pracy.
Była godzina 20 gdy skończyłem całą papierową robotę. Wtedy przyszedł Adrien do gabinetu.
-Tato, możemy wyjść z Mari ? Wrócilbym o 23.
-Tylko Nathalie nie ma dzisiaj, kto Cię odwiezie?
-Wrócę sam, ale obiecuje nie spóżnie się.
-Dobrze, trzymam za słowo i uważaj na siebie.
-Będę tato, miłego wieczoru. - powiedział i wyszedł.
Wtedy wpadłem na świetny pomysł.
Napisałem Belli, żeby ubrala jakąś sukienkę mojego projektu i zeszła na dół za godzinę.
Przygotowałem kolacje przy świecach oraz muzykę.
Dziewczyna zeszła punktualnie o 21. Wyglądała obłednie w białej, zwiewmej sukience mojego projektu.
-Wygladasz pięknie - powiedziałem i pocałowałem ja w dłoń
-Dziękuje - zarumienila się - Co to za okazja?
-Chcę spędzić czas z Tobą, przyzwyczaj się, bo teraz tak będzie częściej - uśmiechnąłem się.-Zatańczymy?-zapytałem wyciągając do niej rękę.
Skineła głową i podała mi swoja dłoń.
Puściłem Perfect- Eda Sheerana i zaczęliśmy tańczyć.
Jestem ogromnym romantykiem i ta chwila była dla mnie cudowna, tylko ja i Bella, mogliśmy być sobą i okazywać sobie uczucia bez obaw. Cóż ja jestem mężczyzna po trzydziestce ona prawie osiemnastoletnia dziewczyną, wiem, że będzie nam ciężko na poczatku ale to nie miało teraz znaczenia
Musiałem przyznać że tańczyła fenomenalnie, ja mistrzem parkietu nie byłem ale w jej objęciach człowiek dostaje skrzydeł.
Gdy piosenka się skończyła ująłem jej dłoń i ponownie pocalowałem.
-Zapraszam do stołu - powiedziałem z uśmiechem
-Rozpieszczasz mnie - zaśmiała się - Teraz tak będzie zawsze?
-Prawie zawsze - puściłem jej oczko- Ale będę się starał jak najczęściej. Taka kobieta zasługuje na takie traktowanie.
-Gabriel..- zaczęła - Ja...nie wiem co powiedzieć
-Powiedz, że nie będę tylko chwilową fantazją, zauroczeniem, powiedz, że zechcesz iść ze mną przez życie. - powiedziałem, zauważyłem łzę spływającą po jej policzku.
-Chce być z Tobą na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie, dopóki śmierć nas nie rozłączy - mówiła patrząc mi w oczy a ja się uśmiechnąłem
-To przysięgę małżeńską mamy za sobą - powiedziałem a ona się zaśmiała
Zjedliśmy kolacje i nalałem nam po kieliszku wina. Usiadłem na kanapie a dziewczyna położyła się z głową na moich kolanach.
-Niedługo masz urodziny, wiesz już co chciałabyś dostać?
-Mój prezent i największe marzenie właśnie się spełniło. Wiecej na prawdę nie potrzebuje - powiedziała uśmiechając się uroczo
Poczułem ciepło na sercu. Ta dziewczyna miała w sobie coś wyjątkowego, coś czego nigdy nie spotkałem u żadnej kobiety. Była wyjatkowa i ciągle nie wierzyłem, że pokochała kogoś takiego jak ja.
-Nad czym tak myślisz?- zapytała
-Nad tym, że nie zasługuje na taki skarb jakim jesteś.
-Ależ oczywiście że zasługujesz, jesteś dobrym człowiekiem - powiedziała
Taas, tylko czy dobry człowiek nasyłałby akumy na niewinnych ludzi?
Żywił się ich cierpieniem i smutkiem?
Nie byłem w stanie jej teraz powiedzieć o moim alter ego. Teoretycznie nie musiałem, ponieważ już nie wrócę do tego jednak chciałem być z nią zupełnie szczery.
Ale jeszcze nie teraz..
-Halo, gdzie jesteś? - zaśmiała się dziewczyna
-Przepraszam, zamyśliłem się
-O czym tak myślisz?
-O Tobie - powiedziałem i pocałowałem ją
Dziewczyna odłożyła kieliszki na stolik i usiadła na mnie okrakiem i zaczęła całować. Na moment zatraciłem się w tych pocałunkach, zapomniałem o całym świecie.
Gdy Bella zaczęła odpinać mi koszule opamiętałem się.
-Poczekaj - powiedziałem łapiąc ja za rękę -Mamy ma to czas - powiedziałem patrząc jej w oczy- Chce żeby to była dla Ciebie, dla nas, wyjątkowa chwila.
-Jesteś niesamowity - powiedziała z uśmiechem
-Kocham Cię - szepnałem patrząc jej w oczy
Przez parę sekund nie odpowiedziała, patrzyła na mnie oniemiała.
-Ja...ja Ciebie też - powiedziała i ponownie mnie pocałowała.
Bardziej szczęśliwy w tej chwili już być nie mogłem
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro